27. Integracja

21 7 22
                                    

Doszliśmy przed gildie.

Kolejka była już o połowę krótsza.

Jednak mimo tego Zuzanny nie było na jej końcu.

— Może Zuzia już dołączyła do gildii — powiedziała Oliwia.

— Może — odrzekłem — Zobaczmy.

— Jeśli nas przepuszczą — dodałem, po czym poszliśmy w stronę wejścia do gildii.

— Przepraszam — rzekłem do psa w kolejce — moglibyśmy przejść?

— Jak do wpisania to na koniec — odpowiedział pies — chociaż nie wyglądasz na tutejszego, więc nie widzę sensu, byś tutaj dołączał. Pewnie za jakiś czas i tak wrócisz w rodzime strony.

— Wpisaliśmy się dawno — odrzekła Oliwia — Teraz chcieliśmy pójść wziąć jakieś zadanie.

— To zmienia postać rzeczy — powiedział pies i się odsunął na bok — chociaż nie spodziewałem się, że należycie do gildii.

— Odsunąć się! — zawołał pies do przodu — członkowie gildii idą.

W kolejce zrobiło się miejsce.

— Dziękuję — odrzekłem, po czym poszliśmy w stronę wejścia i zeszliśmy po drabinie. Psy i koty w kolejce oraz przy tablicy patrzyły na nas schodzących po drabinie.

Następnie zapukaliśmy do gabinetu.

Drzwi się otworzyły, a w nich stanął Aquarius.

— Zuzanna się już wpisała? — zapytała Oliwia.

— Ta młoda psica? — zadał pytanie Aquarius — tak, wpisała. I chyba poszła ze swoim kolegą na pierwszą wyprawę.

— Dziękujemy — powiedziałem — pójdziemy ich poszukać.

— Powodzenia — rzekł Aquarius i zamknął drzwi.

Podeszliśmy do tablicy.

— Ktoś z was wie, gdzie poszła młoda psica, która wpisała się z małym kotem? — zapytałem zgromadzonych przy tablicy.

— Wzięli kartkę i poszli — odpowiedział jeden z psów — mówili, że idąc do Jeziora Mgieł po zioła.

— Dziękuję — powiedziała Oliwia, po czym weszliśmy po drabinie znowu na górę.

Następnie poszliśmy w stronę rubieży wioski, a następnie w las.

— Jak myślisz, jak im idzie? — zapytałem Oliwie.

— Poradzą sobie, zbieranie ziół nie jest trudne — odpowiedziała Oliwia.

— Gorzej jeśli coś wydarzy się coś nadplanowanego — rzekłem.

Zobaczyliśmy w oddali Zuzannę i kotka w towarzystwie dwóch dużych psów. Wyglądali na niepokojonych przez nich.

Pobiegliśmy do nich, lecz zatrzymaliśmy się i schowaliśmy w trawie paręnaście metrów od nich, by zobaczyć bądź usłyszeć, o co chodzi.

— Gdy stamtąd wrócicie, to oddacie nam zioła, myśmy mogli je sprzedać — powiedział pierwszy z psów.

— Nigdy, jak chcecie je wziąć to sami, nie będziecie nas wykorzystywać! — odrzekł kotek.

— Wolimy wykorzystać słabszych i bardziej skorych do ugięcia się naszej sile — odpowiedział drugi pies.

— Zaczekaj tutaj — rzekłem cicho do Oliwii — i w razie czego mi pomóż. Nie chcę, by cię pierwszą zaatakowali, zajmę ich uwagę.

Ta historia w której odrodziłem się jako LisOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz