12. Ratunek

54 9 21
                                    

Przeszliśmy przez las i już mielibyśmy zobaczyć miasteczko gdy nagle poczuliśmy zapach dymu unoszący się w powietrzu.

Pobiegliśmy natychmiast w stronę miasteczka i do niego wbiegliśmy.

Zobaczyliśmy palące się domu i koty oraz psy leżące na ziemi.

Podbiegłem do najbliższej psicy, by sprawdzić, czy oddycha.

— Oddycha — powiedziałem do reszty — nic jej nie jest.

Następnie zacząłem sprawdzać innych, wszyscy na szczęście żyli.

Oliwia i reszta wbiegli po potrzebne medykamenty do domu Roberta, który jako jeden z niewielu nie płonął.

Nagle z jednego z budynków wyszły dwie postacie.

— Znowu się spotykamy — rzekł niestety znajomy mi głos. Odwróciłem się i zobaczyłem wilka, który przedtem zaatakował Edwarda. Obok niego stała jakaś duża jaszczurka.

— Upiec na chrupko? — zapytała jaszczurka, a z jej paszczy wyszły płomienie.

— Nie, jeszcze nie — odpowiedział wilk.

„Nie walcz" — rzekł Liszard — „Jak ci mówiłem z całych sił cię powstrzymam jeśli zechcesz walczyć. Życie jest zbyt ważne"

Czekałem w bezruchu gotów do ucieczki.

„Oliwia i reszta są tutaj, nawet jeśli chciałbym, to nie mogę ich opuścić" — odrzekłem do Liszarda.

Niestety nagle z domu wyszli Robert z resztą.

— A kogo my tu mamy? — zapytał ironicznie wilk, patrząc na Roberta i Radosława.

— Ich mogę przypiec? — zapytała ponownie jaszczurka.

— Nie widzę problemu — odpowiedział wilk.

Zamarłem na te słowa.

Jaszczurka otworzyła paszcze i buchnęła ogniem.

Z całych sił pobiegłem w stronę przyjaciół.

Świat podczas biegu jakby przede mną zwolnił.

„Uciekaj!" — krzyczał Liszard — „Mówiłeś, że nie chcesz zginąć"

„Mówiłem, że mam dla kogo żyć" — odpowiedziałem mu — „a teraz właśnie te osoby chronię. By nie żyć w świecie bez nich"

Z całych sił walczyłem z Liszardem który próbował mnie przesunąć w momencie gdy skoczyłem przed przyjaciół.

Zamknąłem oczy i przygotowałem się na uderzenie.

Albert i dziewczyny byli w większości sparaliżowani strachem.

Podmuch ognia uderzył we mnie, a czas zaczął płynąć normalnie.

Przygotowałem się na palący ból, albo nawet bolesną śmierć, lecz nic takiego nie nastało.

Otworzyłem oczy i popatrzyłem na bok, by sprawdzić, czy brak bólu nie jest spowodowany spalonymi nerwami bądź szokiem.

Zobaczyłem, że mój bok, w który uderzył ogień stał się pomarańczowy.

— Co do...? — zapytał wilk, po czym jaszczurka ponownie buchnęła ogniem.

Tym razem nie zamknąłem oczu, a ogień ponownie mnie uderzył w mój bok.

Ogień dotknął mojego futra i zniknął.

— Miałeś spalić ich, a nie próbować jego! — warknął wilk i uderzył jaszczurkę pazurami — Oni są twoim celem, a twój ogień nawet nie prześciga głupiego lisa.

Ta historia w której odrodziłem się jako LisOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz