29. Plany

18 7 8
                                    

Doszedłem do miasteczka.

Po drodze nie napotkałem nikogo.

„Dziwne, że nie spotkaliśmy żadnych dzikich zwierząt" — powiedziałem do Liszarda — „I to nie tylko dzisiaj"

„Aktualnie nie są aktywne w tej części lasu" — odrzekł Liszard — „Poza tym aż tyle ich nie jest. Po prostu przedtem zwykle trafialiśmy na osobne grupki, przynajmniej w aktualnym okresie. Czasem zdarzają im się zboczenia z kursu"

— Już wróciłeś? — zapytała Oliwia, gdy wyszła z jednego z domków.

— Tak — odpowiedziałem — jeleń był dość miły.

— Oprócz początkowego paraliżu nic mi nie zrobił — dodałem.

— Gdzie Zuzanna? — zapytałem — Już zanieśliście wszystko do gildii?

— Obeszło się bez tego — odpowiedziała Oliwia — chodź za mną. Pokaże ci.

Poszedłem za nią i weszliśmy do domku, z którego wcześniej wyszła.

Od progu wyczułem nowy zapach, który nasunął mi na myśl zioła, które zebrałem. Weszliśmy głębiej.

Następnie skręciliśmy do pokoju po prawej stronie.

W środku na legowisko leżał pies, a obok siedziała Zuzanna i smarowała go jakąś maścią.

— Kto to jest? — zapytałem.

— Mój tata — powiedziała Zuzanna, kończąc smarowanie.

— Cii... właśnie zasnął — dodała — przejdźmy do innego pokoju.

Wyszliśmy na korytarz.

— Co mu się stało? — zapytałem — Mogę jakoś pomóc?

— Już pomogłeś — odrzekła Zuzanna — zioła, które zebrałeś, bardzo mu pomogły.

— Cierpi na rzadką chorobę — zaczęła Zuzanna — przez dłuższy czas sobie radziliśmy, ale ostatnio przybrała na sile.

— Dowiedziałam się o pewnej roślinie, która może mu pomóc, przynajmniej tymczasowo — kontynuowała — Powiesiłam zadanie i zaczęłam czekać aż ktoś się nim zajmie. A gdy nikt się nie zgłosił to, gdy sama osiągnęłam odpowiedni wiek, postanowiłam się tego podjąć.

— Bardzo wam dziękuję za pomoc — dodała na koniec.

— Nie musisz dziękować — powiedziałem — moglibyśmy to nawet zrobić sami, żebyś nie musiała się nadmiernie fatygować.

— Chciałam również przy tym być — odrzekła Zuzanna — w razie, gdyby choroba miała nawroty i potrzeba byłoby ponownie tam iść.

— A gdzie jest twoja mama? — zapytała Oliwia.

— Nie żyje — odpowiedziała Zuzanna — po jej śmierci tata zamknął się w sobie i rzadko wychodził.

— Przepraszam, że zapytałam — powiedziała Oliwia.

— Nic się nie stało — rzekła Zuzanna — podniosłam się z tego.

— Ktoś musiał — dodała.

— Przepraszam, że zapytam, ale mogłabyś opisać tę chorobę? — zapytałem — Jak wyruszymy w świat, mógłbym popytać o nią i może dowiem się jak ją całkowicie wyleczyć.

— Mój tata stracił apetyt i osłabł — zaczęła Zuzanna — na szczęście udawało mi się go namawiać do jedzenia odpowiedniej ilości jedzenia, lecz nadal słabł.

Ta historia w której odrodziłem się jako LisOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz