33. Szlak

42 7 10
                                    

Poszedłem w stronę reszty. Rozmawiali akurat.

— Już jestem — powiedziałem do nich.

Ludwik się przestraszył.

— Cicho chodzisz — rzekł.

— Lisy umieją się skradać i mamy dobry słuch — odrzekłem — Ale zapytam. O czym rozmawialiście?

— Twoja koleżanka tłumaczyła twojemu znajomemu z amnezją cel waszej podróży — powiedział Sylwiusz.

„Amnezja, w sumie dobre wytłumaczenie braku wiedzy" — rzekłem w myślach.

— Mówiłam akurat Ludwikowi, gdzie się kierujemy — odrzekła Oliwia — oraz odpowiedziałam na jego kilka pytań.

— I jak ci się podoba nowe położenie? — zapytałem Ludwika.

— Jakoś się przyzwyczaję — rzekł Ludwik.

— A jak zrobiłeś tę magię? — zapytał Ludwik — Te jak zamroziłeś wilki.

— Magię? — zapytałem zdziwiony.

— Chyba chodzi mu o twoje zdolności — odrzekł Sylwiusz — chociaż dziwne, że nie nazywa ich normalnie, a używa jakichś dziwnych nazw. Chyba to bardzo poważna amnezja.

— Zapomniałam wspomnieć, że w miejscu skąd pochodzi Ludwik, nie spotykali się z takimi zdolnościami, więc nazywali je magią, to określenie z naszych okolic na takie rzeczy niezwykłe i niemożliwe dla nich — powiedziała Oliwia — po prostu wrócił wiedzą do tego czasu.

— Biedni humanimans, mają tam zacofane postrzeganie nauki — rzekł Sylwiusz — Ktoś powinien im to wytłumaczyć.

— Tylko nie zacofani — odrzekł z wyrzutem Ludwik.

— Spokojnie Ludwik, amnezja to nie twoja wina — powiedziałem.

— Z daleka jesteś i od dawna błądzisz Sylwiusz? — zapytałem.

— Nie wiem od jak dawna — odpowiedział Sylwiusz — i nie wiem, jak daleko jestem od domu. Zgubiłem się po tym jak tata kazał mi uciekać. Od tego czasu błądziłem, szukając jedzenia i kogoś, kto mi pomoże znaleźć tatę.

— Po takim czasie może być trudno — rzekłem — Przyjaciele pomożemy?

— Tak — powiedziała Alicja i Oliwia.

— Planowałem tylko go obronić przed wilkami, ale niech będzie — odrzekł Ludwik.

Popatrzyłem na Alberta.

— Tak, oczywiście — powiedział.

— W takim razie Sylwiusz pomożemy ci znaleźć tatę — rzekłem.

— Lecz najpierw dojdziemy do stolicy — dodałem — i tam postaramy się znaleźć informacje, gdzie twój tata może być, a następnie go znajdziemy. Bo aktualnie obszar poszukiwań jest za duży.

— Dziękuję — odrzekł Sylwiusz i zaczął merdać ogonem.

— Chodźmy już drużyna — powiedziałem do reszty i skierowałem się w stronę drogi — mamy drogę do przebycia.

Poszliśmy w drogę.

Szedłem z przodu, a następnie usłyszałem nieznane kroki się do mnie zbliżające.

Ludwik wyrównał ze mną.

— Jakby co nie mam amnezji — powiedział do mnie szeptem.

— Wiem — odpowiedziałem mu również szeptem — ale trzymaj na razie pozory, dopóki nie jesteśmy tylko w naszym gronie. Jesteśmy dość niecodziennymi osobnikami w tym świecie i może to się trochę odbić na pewnych kwestiach.

Ta historia w której odrodziłem się jako LisOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz