Otworzyłem oczy, znowu byłem w świadomym śnie.
— Hej — powiedział Liszard.
— Ponownie jesteśmy w świadomym śnie — rzekłem — znowu chcesz porozmawiać?
— Tym razem chce ci coś powiedzieć — odrzekł Liszard.
— Zapytałeś Edwarda o resztę świata, żeby wiedzieć, gdzie wyruszyć, by znaleźć resztę znajomych, prawda? — zapytał Liszard.
— Tak — odpowiedziałem — ale też, by wiedzieć, co mnie czeka.
— Jak Edward mówił, jest to niebezpieczne — powiedział Liszard.
— Pokaże ci przykładowe niebezpieczeństwo — dodał, a następnie obok niego pojawił się nieruchomy lis.
— Wezmę na przykład ogień — rzekł — najgroźniejszy z czterech głównych żywiołów.
Następnie lis obok niego spłonął, rozpadając się w pył.
— Śmierć, to co czeka lisa, a właściwie każde zwierzę, które ktoś postanowi podpalić — odrzekł Liszard a lis obok całkowicie zniknął.
— Dlatego nie chce, by kogokolwiek to spotkało — powiedziałem — chce ich wszystkich uratować i ochronić.
— Postawa i odwaga godna pochwały — rzekł Liszard — ale jesteśmy w jednym ciele i jeśli ty zginiesz to ja też.
— Dlatego nie planuje podczas tego zginąć — odpowiedziałem — podczas ochrony Edwarda postanowiłem wszystko, bo byłem sam, a teraz mam ze sobą przyjaciół i ciebie.
— Dlatego kolejna śmierć nie leży w moich interesach — dodałem.
Sen zaczął zanikać.
— Znowu ktoś cię budzi — odrzekł Liszard — w takim razie trzymam za słowo i postaraj się nas nie zabić.
Obudziłem się, lecz nikt nade mną nie stał.
Słyszałem za to walenie w drzwi na dole.
Rozciągnąłem się i wyszedłem z pokoju.
Z pokojów wyszli też Oliwia i Albert.
— Kto nas budzi o tak wczesnej godzinie? — zapytał Albert, ziewając.
— Zobaczymy — rzekłem i zeszliśmy na dół.
Do drzwi ktoś stukał.
Podeszliśmy do nich i otworzyliśmy.
Stał za nimi Robert.
— Ach to ty Robert — odrzekłem — chociaż po takim stukaniu spodziewałbym się dzięcioła.
— Pojawił się kolejny z was — powiedział Robert.
— Kto? — zapytała Oliwia.
— Długie uszy grzbiet czarny z białymi plamami i szarobrązowe boki — odpowiedział Robert.
— Szakal — odrzekłem i popatrzyłem na Alberta ze spojrzenie, że jego pomysł się ziścił.
— Chodźmy do niej jak najszybciej — powiedziała Oliwia.
Następnie wyszliśmy z domku.
— Skąd pewność, że to ona? — zapytał Robert.
— Połowa szans? — zapytałem żartobliwie — A tak naprawdę to po prostu domyślamy się, kim jest.
Doszliśmy do obrzeży miasteczka.
— Polecę, by nie uciekła — rzekł Robert i wzbił się w powietrze.
CZYTASZ
Ta historia w której odrodziłem się jako Lis
AdventureCo byś zrobił, gdybyś umarł? Gdyby twoje serce przestało tłoczyć krew, która napędza twoje ciało? Stałbyś się duchem i latał po świecie lub zamieszkał w dawnym domu? Poszedł do Nieba czy też może Piekła w zależności od uczynków za życia? A może byś...