10. Przedstawienie w nowym świecie

58 14 18
                                    

Po wyjściu z gildii skierowaliśmy się na rynek.

Albert wyraźnie zainteresował się jednym stoiskiem.

Podeszliśmy do niego.

Na stoisku sprzedawane były bransoletki.

Bransoletki były w różnych kolorach i wzorach.

— Która dla ciebie młodzieńcze? — zapytał pies przy stoisku.

— Cztery te proszę pana — odpowiedział Albert i pokazał łapą na bransoletki w kolorze piasku.

„Mimo że jest młodszy tylko o rok, to traktuje go trochę jak syna" — powiedziałem w myślach.

„Widzę, że masz instynkt rodzicielski" — rzekł Liszard w myślach — „mam się zacząć bać o miejsce?"

„Nie podsłuchuj mi myśli!" — odrzekłem mu — „To jedyne miejsce, które mam tylko dla siebie"

„Dobrze, dobrze" — powiedział Liszard — „myślałem, że mówiłeś do mnie"

— Ile? — zapytał pies.

— Cztery poproszę — rzekł Albert i popatrzył na Oliwie.

— Dziesięć aurummusów — odrzekł pies — i można już brać.

Oliwia wyciągnęła prostokąt aurummusów i podała go psu.

Albert wziął cztery bransoletki.

— Pomużecie? — zapytał trochę koślawo Albert, trzymając cztery bransoletki w zębach — Nie wim jak je ubroć bez kciukow.

— Spokójnie, pomużemy — rzekłem w sposób, żeby trochę przedrzeźniać go — poluż je na zimi.

Albert położył je na ziemi i się trochę roześmiał.

Złapałem pierwszą zębami.

— Włóż do niej łapę — powiedziałem, a Albert włożył łapę w bransoletkę, następnie przesunąłem ją do góry i mu ją założyłem nad kolanem.

Podobnie zrobiłem z resztą.

Bransoletki się rozciągnęły i dobrze komponowały z futrem Alberta.

— Do widzenia — rzekłem, po czym poszliśmy.

— Teraz chyba tylko ty Oliwia nie masz jakiegoś dodatkowego elementu oprócz apaszki — powiedziałem.

— Mam — odrzekła Oliwia i podniosła swoją apaszkę, by lepiej pokazać niebieską wstążkę przy jej szyi — może nie jest jeszcze bardzo widoczna, ale kiedyś pomyślę jak ją uwidocznić.

— Ładna wstążka — rzekłem — pasuje do ciebie.

— Albert tak w ogóle przedstawić cię Edwardowi? — zapytałem Alberta — To wilk, który mnie przyniósł tutaj i jest znajomym Roberta. Gdyby nie on to bym prawdopodobnie sporo później się spotkał z Oliwią, albo w ogóle.

— A poza tym mówił, że nauczy nas używać naszych elementów, jak je obudzimy — dodałem — Ale przed tym chce go jeszcze o coś zapytać.

— Chętnie go poznam — odrzekł Albert i zaczął merdać ogonem.

— A więc chodźmy — powiedziałem i poszliśmy w stronę mapy.

Następnie od mapy skierowaliśmy się w stronę Drzewa Burz.

— Ogólnie Liszard czy wszyscy Humanims używają mapy? — zapytałem.

— Kto to Liszard? — zapytał Albert.

Ta historia w której odrodziłem się jako LisOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz