23. Kolejne rozważania

28 9 17
                                    

Zeszliśmy po schodach i wyszliśmy z domku.

Rozglądnąłem się.

— Ciekawe gdzie oni poszli — powiedziałem, po czym zacząłem nasłuchiwać by, usłyszeć gdzie Alicja z Albertem mogą być.

Usłyszałem cichy śpiew.

— Chyba tam poszli — rzekła Oliwia i pokazała łapą na kierunek, z którego dochodził śpiew.

Poszliśmy w tamtym kierunku i zobaczyliśmy, że Alicja z Albertem siedzą obok siebie.

Natomiast Alicja cicho śpiewała:

Do not be afraid, in the new life you are not alone.

You have friends and they support you.

They have been with you from the beginning and will not abandon you as long as they are your friends.

In the darkness of night , in the floods of rain, in the fire of the flame, they will not leave you and you will not be left alone.

Family will not replace, but they will not allow your heart to catch a cold through the emptiness in your heart.

And they won't leave you alone.

Your loneliness will be cured so that you will not be left alone.

When no one is with you.

You won't be alone. Because we are here, and as friends, we will not leave you alone.

Podeszliśmy do nich.

Alicja siedziała wyprostowana i cicho śpiewała, a Albert siedział przy niej przytulony.

— Możemy się przysiąść? — zapytałem cicho, gdy byliśmy już dość blisko.

— Tak, oczywiście — odpowiedziała Alicja, gdy skończyła cicho śpiewać przy Albercie.

— Jak wasza rozmowa na osobności? — zapytałem, gdy usiedliśmy po ich lewej stronie.

— Porozmawialiśmy sobie chwilę — rzekła Alicja — a potem Albert zasnął.

— Zawsze miałaś na niego uspokajający wpływ — odrzekła Oliwia — ale to dobrze, że zasnął, wyśpi się trochę.

— Tak to już z nami jest — powiedziała Alicja i popatrzyła na Alberta, który był przytulony do niej.

— A wy co tak wyglądacie? Wykąpaliście się czy znowu była powódź? — zapytała Alicja.

— Przygotowałem Oliwii wannę, a potem do niej wpadłem — odpowiedziałem.

— Wyglądacie czyściej niż wcześniej — rzekła Alicja.

— Prawda — odrzekła Oliwia i popatrzyła na mnie — podczas naszych wędrówek trochę nam się pobrudziło.

— Aż trochę dziw, że przy naszych wojażach nie mamy kołtunów — dodałem.

— Jeszcze nie, ale co zrobimy, jeśli się pojawią? — zapytała Alicja.

— Poradzimy sobie — powiedziała Oliwia — prędzej czy później.

— Jestem tutaj najdłużej i sama doszłam jak sobie radzić bez przeciwstawnych kciuków — dodała — usuwanie kołtunów to będzie prościzna.

— Mam taką nadzieję — rzekła Alicja — chce jakoś wyglądać, jeśli będę kiedyś dawać występy.

— Zrobimy lub załatwimy ci najlepsze zabiegi kosmetyczne na tę okazję — powiedziałem.

— Ogólnie jak myślicie? Wrócimy kiedyś do naszego świata? — zapytała Alicja — Do naszych przyjaciół i naszej codzienności?

Ta historia w której odrodziłem się jako LisOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz