Wychodząc z domu zauważyłam Williama na korytarzu i przeszłam obok niego całkowicie obojętnie.
Chwyciłam za kurtkę i szalik. Otworzyłam drzwi wyjściowe, po czym lekko je przymknęłam i ruszyłam w stronę chodnika przy drodze.
Chciałam myśleć o czymś miłym, ale zamiast tego czułam narastającą irytację. Cały czas słyszałam ciężkie kroki za sobą i dobrze wiedziałam kto to. Próbowałam iść szybciej, żeby dać mu do zrozumienia, że nie mam ochoty na żadną dyskusje, ale w końcu zatrzymałam się i zamknęłam oczy, po czym gdy tylko je otworzyłam zobaczyłam przed sobą Williama.
Przez te pięć lat w ogóle się nie zmienił. Nadal utrzymywał poważną postawę i bezuczuciowy wyraz twarzy. Czuć było od niego specyficzny zapach, a czarne włosy – teraz trochę dłuższe – nadal opadały mu na twarz. Jego charakterystyczny wzrok i uśmiech nadal pozostawał taki sam. Blada cera i ten cholerny wzrok. Tak, to ten sam William.
– Czego chcesz? – wypuściłam powietrze z ust i skrzyżowałam ręce pod biustem, unikając przy tym jego wzroku jak ognia.
– Pogadajmy – zaproponował, wciąż przyglądając się mi z uwagą i zainteresowaniem – proszę – dodał cicho. Niemal błagająco. To zadziałało jak zapalnik na moje nerwy.
– Ja mam z tobą gadać? – prychnęłam, czując odrazę – lepiej ty mi to, do cholery, wytłumacz. Jak możesz ściągać mnie tutaj po pięciu latach i być w pełni żywy? Przypomnę Ci, że to ja płakałam nad twoim grobem i to ja odwróciłam się od wszystkich na kilka lat, bo nie rozumieli tego, co w tobie widziałam – zacisnęłam usta w wąską kreskę i pierwszy raz spojrzałam mu pewnie prosto w oczy – To ja cię kochałam, William.
– Też Cię kochałem, Ellie – odparł spokojnie tym swoim obrzydliwie przystojnym głosem – I do tego czasu nic się nie zmieniło.
– Nie wierzę Ci – syknęłam i pokręciłam głową. – Mówisz tak tylko, bo znowu mnie potrzebujesz. Bo przypomniało Ci się, że był ktoś taki jak nawina Ellie, która się w tobie zadurzyła. Myślisz, że możesz so-
– Zamkniesz się wreszcie? – przerwał mi i mocno mnie do siebie przyciągnął, szczelnie otulając moje ciało, które w całości utonęło w jego szerokich ramionach.
Nie spodziewałam się tego więc od razu poczułam się maksymalnie nieswojo. Nie odwzajemniłam uścisku i trzymałam ręce przy sobie, stojąc jak wryta, gdy William z całej siły tulił mnie do siebie. Rozumiałam, że zrobił to, bo wiedział, że rozpływałam się pod jego dotykiem. Wiedział jak reagowałam, gdy czułam jego zapach i wiedział, że jego bliskość doprowadzała mnie do szaleństwa.
Wiedział o mnie za dużo.
Odczułam flashbacki do wszystkich momentów gdzie William był tak blisko mnie. Kiedy tańczyłam wtulona w jego tors uśmiechnięta od ucha do ucha i pamiętną noc po obrzydliwej próbie gwałtu. Wtedy czułam się przy nim bezpieczna i szczęśliwa, ale z biegem czasu zrozumiałam, że bliskość Williama niosła za sobą pasmo niebezpieczeństw przed którymi nawet on nie był w stanie mnie ochronić. Jestem dużo starsza i wiele się nauczyłam, teraz wiedziałam, że ten związek nigdy nie mógł dojść do skutku.
Czułam nasilający się ucisk w żołądku i rosnący żal. Miałam ochotę rozszarpać go na strzępy, ale jego obecność sprawiała, że czułam się nadwyraz dobrze. Czułam się jak w domu, jak w miejscu, które moje ciało kochało i za którym szaleńczo tęskniło.
Jednocześnie wiedziałam, że to tylko złudzenia. Moje ciało nadal było naiwne, bo tęskniło za kimś, kto da mu prawdziwe odczucie bezpieczeństwa i za kimś, kto zapełni tą pustkę w sercu, ale moje myśli były o wiele bardziej trzeźwe, przez co dobrze wiedziały do czego to wszystko doprowadzi.
CZYTASZ
LIE 2
FanfictionGRAFIKA Z OKŁADKI NIE JEST MOJA🚨 Wzięłam ją z pinteresta Purple_guy :) Ta książka to kontynuacja pierwszej części LIE. Piszę dla zabawy i nigdy w życiu nie brałabym moich książek na poważnie. To tylko opowiadanie do przeczytania na raz 4fun. Życzę...