14.

163 17 22
                                    

William pożyczył mi jedną ze swoich dużych ciepłych bluz, po czym poszłam do łazienki by się wykąpać.

Nawet nie potrafie opisać euforii jaka zapanowała nad moim ciałem, gdy wreszcie zmyłam z siebie ten brud. Ciepła kąpiel zadziałała kojąco, rozgrzewając moje zmarznięte od chłodu ciało. Mokre włosy spięłam w dwa długie warkocze i ubrałam na siebie czarną, grubą bluzę, która wygodnie zwisała mi z ciała, dosięgając połowy ud.

Za długie rękawy lekko podwinęłam, a na czubek głowy narzuciłam kaptur. Teraz już całkowicie pachniałam jak William, bo nawet pokusiłam się o użycie jego płynu pod prysznic. Czując otulający mnie zapach poczułam się jakoś przyjemniej i ubierając jeszcze skarpetki zeszłam na dół do chłopaków, którzy zrobili nam herbatę i rozpalili kominek.

Wchodząc do salonu od razu napotkałam troskliwe spojrzenia, które zignorowałam i złapałam za kubek zachwycając się przyjemnym ciepłem herbaty ogrzewającym moje dłonie.

Po paru minutach do salonu zszedł William w roztrzepanych mokrych włosach. Na jego ciele wisiały jakieś czarne dresowe spodnie i koszulka opinająca się na jego mięśniach.

Usiadł tuż koło mnie i Max'a na kanapie i, o dziwo, nie poczułam się ani trochę niezręcznie, a wręcz przeciwnie mój kącik ust lekko drgnął ku górze, widząc go już mniej pustego.

– Na pewno wszystko okej? – zwrócił się do mnie Max uroczo przekrzywiając głowę.

– Tak – odparłam i wzięłam łyk cieplej herbaty.

Max dosunął się do mnie i troskliwie objął ramieniem. Nie sprzeciwiłam się tylko bardziej wtuliłam w jego tors, obserwując w skupieniu Jack'a.

– Kto najpierw opowiada my czy wy? – zapytał, a na jego twarzy zagościł uśmiech ekscytacji.

– Możecie zacząć – uznałam.

– A więc w tym plecaku – podniósł do góry czarny plecak – Mamy 5 flakoników Remnantu – wyciągnął ze środka szklany podłużny pojemnik z fioletową błyszczącą substancją – Mieliśmy szczęście, bo był ukryty akurat w biurze ojca Max'a. Akcja poszła jak najbardziej pomyślnie – uśmiechnął się triumfalnie – Poszło łatwiej niż się tego spodziewaliśmy.

Skupiłam swój wzrok na buteleczce tego wyjątkowego płynu. To naprawdę dzieło Williama? Delikatnie odwróciłam głowe w jego stronę, dostrzegając jak również był skupiony na flakoniku remnantu, a w jego czarnych oczach nagle coś zabłysło.

– Dobra robota! – uśmiechnęłam się w stronę Jack'a, na co ten teatralnie się pokłonił.

– Dobra to teraz wy opowiadajcie – odparł Max i wzrokiem spojrzał na Williama – Wasza historia zapowiada się nieco ciekawiej.

– Przyjechała Policja – zaczęłam, lekko prostując plecy.

– O kurwa – wypalił Jack i usiadł naprzeciwko mnie, opierając się o kawowy stolik – Opowiadaj.

***

– Nigdy w życiu nie byłam tak zestresowana –zaśmiałam się – W głowie już widziałam siebie za kratami i moich rodziców, którzy zabiliby mnie za to.

– Ale mieliście szczęście – wydukał w szoku Jack, kładąc nacisk na każde słowo i zerknął opiekuńczo na Williama – A ta ręka? napewno wszystko okej?

– Zajęła się mną profesjonalna pielęgniarka – uniósł kąciki ust do góry i spojrzał na mnie, na co poczułam jak się rumienie – jakoś przeżyje.

Chwile jeszcze rozmawialiśmy o tych sytuacjach i innych pierdołach. Czułam się w ich obecności tak swobodnie i komfortowo. Narzuciłam na siebie puchaty koc i delektowałam się przyjemnym ciepłem z kominka. Oparłam głowę na podsuniętych nogach i wsłuchiwałam w ich jakieś męskie rozmowy.

LIE 2 Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz