23. KONIEC

148 10 15
                                    

Ogień zagrodził przejście do głównych drzwi, dlatego nie mieliśmy już jak uciekać. Spojrzałam przerażona w stronę Jack'a, który również nie wyglądał na szczególnie spokojnego. Wróciłam wzrokiem do postaci, która wciąż stała bezruchu i gapiła się na nas swoimi przerażającymi oczami. Nigdy wcześniej czegoś takiego nie widziałam. To coś naprawdę żyło i poruszało się tak płynnie jak prawdziwy człowiek. Sama nie wiedziałam co bardziej mnie przerażało. Ta postać czy rozprzestrzeniający się wokół nas ogień, który mógłby nas momentalnie spalić.

Spojrzałam na Williama. Jego wzrok był skoncentrowany i pomimo tej sytuacji spokojny. Podziwiałam to w nim, że potrafił zachować zimną krew ale w środku wiedziałam, że wcale nie jest taki twardy. Odwrócił się i spojrzał na mnie trochę niespokojnie po czym dotknął mojej ręki i splótł nasze palce, obrócił się i spojrzał w stronę Max'a. Zacisnął usta w wąską kreskę po czym wypuścił głośno powietrze. Już wtedy wiedziałam, że to wszystko idzie w złym kierunku.

– Zabierz Ellie i wyjdźcie tylnymi drzwiami –rozkazał szybko do Max'a i wskazał w stronę pirate cove – Ja zajmę się Marionetką.

– Napewno? – wtrącił się przerażony Jack – dasz sobie radę całkiem sam?

– Nie dzwońcie narazie po straż – nakazał William i spojrzał dyskretnie na marionetkę – Po prostu poczekajcie na mnie przed wyjściem.

– Dobra – wydukał przestraszony Max i szarpnął mnie mocno za drugą rękę.

Dopiero wtedy dotarło do mnie co się dzieje. William zamierza zostać tu całkiem sam i walczyć z jakąś dziwną Marionetką?

Pojebało go?

– Czekaj! Nie, William – zaprotestowałam i posłałam mu zszokowane spojrzenie –  Obiecałeś!

– Dotrzymam obietnicy, Ellie – odparł i spojrzał szybko w stronę wysokiej postaci, po czym odwrócił wzrok w moje zmartwione oczy i zacisnął szczękę.

Wymieniliśmy się mnóstwoma spojrzeniami. On wiedział, że nie wie czy da radę wrócić, a ja wiedziałam, że jest szansa że już go nie zobaczę co od razu wywołało łzy w moich oczach. Nie kontrolowałam tego po prostu myśl, że go stracę była dla mnie jak najgorsza możliwa opcja. Uniósł swoją rękę i położył mi ją czule na policzku. Od razu wtuliłam twarz w jego dużą, ciepłą rękę na co on uśmiechnął się uroczo.

– Kocham Cię – wyszeptał, a mi serce podskoczyło do gardła.

Nie zostawisz mnie William. Nie teraz.

– William – pokręciłam sprzecznie głową nadal patrząc w jego piękne oczy, obkręciłam się i spojrzałam na poddenerwowane miny chłopaków, a za nimi wielki ogień.

Nie mogłam ich tu dłużej trzymać. Oni też muszą to przeżyć, nie mogę być samolubna i myśleć tylko o sobie.

Wróciłam wzrokiem do Williama, a on zrezygnowany pogłaskał mój policzek swoim kciukiem.

– William proszę nie zostawiaj mnie, potrzebuje Cię – wydukałam łamiącym się głosem i poczułam łzy zbierające się w kącikach moich oczu – Kocham Cię.

– Też Cię kocham, pamiętaj o tym, ośmiorniczko – wychrypiał tak cicho, że zapewne tylko ja to usłyszałam. Ścisnął moją rękę, zbliżył się i obdarował mnie szybkim ale wyjątkowo czułym pocałunkiem.

Nie mógł znowu mnie zostawić. Wiedziałam, że to jego potrzebuje – nikogo innego. Nikogo innego nie będę w stanie pokochać tak jak pokochałam jego. Nikomu nie będę bardziej ufać, z nikim nie będę tak szczęśliwa. W moim życiu musi być on – nikt inny.

LIE 2 Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz