12.

158 14 36
                                    

Rano obudziłam się i jak zawsze o poranku zerknęłam na ekran telefonu:

Max: Będę po ciebie po 16. Zabieram auto ojca.

Wygramoliłam się spod cieplej kołdry i spięłam włosy w kok. Ubrałam na siebie zestaw ciemno zielonych dresów, a do tego ubrałam czarno-białe buty.

Założyłam szybko kurtkę i wyszłam z mieszkania, napawając się słońcem za którym trochę zaczynałam tęsknić. Ruszyłam w stronę pobliskiego sklepu spożywczego, bo musiałam wybrać zrobić konkretne zakupy ponieważ moja lodówka świeciła pustkami.

Wchodząc do niewielkiego sklepu od razu kilka osób zwróciło na mnie uwagę. Zdążyłam się już do tego przyzwyczaić kiedy pierwszy raz wyszłam z domu po wypłynięciu zdjęć mnie i Williama w bliskim kontakcie. Z czasem ludzie zapominali ale zapewne po moim wspaniałomyślnym wystąpieniu zrobiłam z siebie kolejną idiotkę.

Stanęłam koło regału na którym leżały owoce i zaczęłam wpakowywać do worka jabłka.

Koło mnie jednak stała grupka innych dziewczyn, które ewidentnie nie zauważyły, że stoję koło nich.

– Ale trzeba przyznać, że ten William to niezłe ciasteczko – prychnęła jedna z nich i szeroko się uśmiechnęła. Skrzywiłam się.

– Ale to morderca – stwierdziła druga i popatrzyła na resztę srogo – I ta Ellie. Nie zdziwię się jeśli pieprzy się z każdym, a potem udaje poszkodowaną przy wywiadach.

– No taka miejscowa dziwka – zaśmiała się trzecia.

– O tak! A co do te-

– Przepraszam dziewczyny, mogę w czymś pomóc? – dołączyłam się do rozmowy i uśmiechnęłam się promiennie tak jak zawsze robił to Jack.

Dłuższe przebywanie z nim sprawiało, że pomału zaczynałam go naśladować.

Jedna z nich chciała coś powiedzieć, ale gdy bardziej mi się przyjrzały to momentalnie wszystkie zrobiły się blade i bez słowa stanęły jak wryte.

– Rozumiem, że nie macie nic do powiedzenia, ale tak na przyszłość upewnijcie się, że ktoś kogo obgadujecje nie stoi tuż koło was, a noi zgadzam się – uśmiechnęłam się niewinnie i włożyłam jabłka do koszyka – William to ciasteczko.

Chwyciłam koszyk i poszłam dalej w poszukiwaniu regału z makaronem.

***

Szesnasta wybiła na zegarku, a ja byłam już prawie gotowa do wyjścia. Ubrałam buty oraz kurtkę i zwinnie zeszłam po schodach na parter. Wyszłam przed mój blok i pierwsze co zauważyłam to biały samochód Pana Evans'a i Max'a siedzącego w środku. Dosiadłam się obok i zamknęłam drzwi.

– Co tam? – zapytał na przywitanie Max i odpalił samochód.

– Dzień jak co dzień – westchnęłam i położyłam swój plecak pod nogami.

– Po co Ci ten plecak? – dopytał po chwili.

– Wzięłam kilka rzeczy – odpowiedziałam i wsłuchałam się w jego szybki oddech –Stresujesz się?

– Zaraz będziemy okradać policję, ale co ty. Nie stresuje się – odparł.

– Jeszcze raz przepraszam, że cię w to wciągnęłam – spojrzałam na niego smutno – Nie chce żebyś myślał, że wykorzystuje Cię dla Williama.

– Przyjaźnimy się, Ellie – stwierdził i uśmiechnął się szczerze – Zrobiłabyś dla mnie to samo.

***

LIE 2 Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz