18.

163 10 12
                                    

Wzięłam głęboki wdech i zapukałam w grube, drewniane drzwi. Otworzyłam je po chwili słysząc stłumiony głos Max'a.

– Hej, Max – powiedziałam cicho i zamknęłam za sobą ciężkie drzwi.

– Ellie? – zapytał i szybko odwrócił wzrok od monitorów, lekko wzdrygając się na mój widok. – Co ty tu robisz?

– Przyszłam Cię przeprosić – zaczęłam smutno i spojrzałam prosto w jego oczy – za Williama i za wszystko. Za to, że cię w to wszystko wciągnęłam.

– Ty przyszłaś przeprosić mnie? – prychnął i uniósł w zdziwieniu brwi – kurwa, Ellie. Zachowałem się jak jebany idiota.

– Nie obwiniaj się. Rozumiem czemu tak się zachowałeś – zestresowana zaczełam bawić się dołem swojej koszulki – W końcu sama powiedziałam żebyś zareagował jak zacznę niebezpiecznie zbliżać się do Williama.

– Co ty – pokręcił sprzecznie głową – Nie powinienem kazać Ci wybierać ani w ogóle zaczynać do Williama. Jest mi w chuj głupio.

– Rozumiem i nie gniewam się o to – uśmiechnęłam się i lekko przechyliłam głowę – William nic Ci nie zrobił, prawda?

– Miałem szczęście – zaśmiał się – Trzeba przyznać, że ma łapę niedźwiedzia.

Uśmiechnęłam się, gdy zobaczyłam, że znowu mamy ze sobą normalną relacje. Po prostu ja i Max znaliśmy się zbyt dobrze żeby być na siebie złym. Oboje wybaczaliśmy sobie wszystko od zawsze.

– Jedziesz do siebie? – zapytał swoim opiekuńczym tonem.

– Tak – odparłam – Idę jeszcze z Jack'iem na jakieś jedzenie i wrócę do nich za kilka dni.

– Jest z tobą Jack?

– Tak. Okazało się, że zna się z Melanie i Michaelem.

– Daj znać jak będziesz w Hurricane – powiedział po chwili – Trzeba omówić kiedy mam wziąć nocną zmianę.

– Czekaj naprawdę to zrobisz? – uśmiechnęłam się szeroko i zrobiłam wielkie oczy.

– Mam tylko nadzieje, że William nie skreślił mnie z listy jego potencjalnych znajomych.

– Już dawno to zrobił – zaśmiałam się – ale zmuszę go by cię na niej ponownie zapisał.

– Jesteście już razem? – zapytał na co ja wstrzymałam oddech i zacisnęłam usta – Słuchaj, przecież możesz mi powiedzieć.

Przestudiowałam jego twarz i poczułam się jak najgorsza idiotka. Dałam mu chwilową nadzieje, a na następny dzień moja atencja była już z powrotem skupiona na Williamie.

Rozumiałam, że mógł poczuć się oszukany.

– Max – szepnęłam i utkwiłam wzrok na ścianę obok.

Nie mogłam patrzeć mu w oczy. Czułam się zbyt winna. Max zawsze był dla mnie taki dobry, a ja i tak wybrałam kogoś kto mnie oszukiwał. Oczywiście nie myślałam już w ten sposób o Williamie ale zapewne w oczach Max'a tak to właśnie wyglądało. Nie mogłam winić go za to, że mnie pokochał ale ja też nie mogłam się zmuszać by kochać go gdy moje serce należy do kogoś innego. Nie byłabym w stanie kłamać mu prosto w twarz.

– Ellie – uśmiechnął się i podszedł do mnie kładąc mi swoją rękę na policzku tym ruchem zmuszając mnie do patrzenia mu w oczy – Wiem, że przy nim jesteś szczęśliwa. Nie chce Ci tego zabierać.

W jego oczach było tyle troski. Wiedziałam, że Max naprawdę darzy mnie silnym uczuciem skoro z taką łatwością daje mi odejść. Czułam się strasznie łamiąc mu serce ale uważam, że to rozsądniejsze niż kłamstwa. Jednak to wciąż boli nie tylko jego jak i mnie.

LIE 2 Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz