XXXVI: Celebrytka

1.4K 73 79
                                    


Polak siedział z Niemcem w hotelowym pokoju do samego rana.

Polska nucił coś pod nosem, gładząc i przy okazji psując ułożone włosy mężczyzny, który leżał koło niego, z głową położoną na jego torsie. Niemcy nadal zdawał się niemrawy, krążący w swoich myślach. Polakowi jednak to nie przeszkadzało, pomimo, że sytuacja nie została między nimi całkiem wyjaśniona, czuł wewnętrzny spokój i zadowolenie, że ma drugą personifikację przy sobie. Nawet jeśli ich zniknięcie kogokolwiek zaintrygowało, Polska miał to aktualnie w wielkim poważaniu. Wcześniejsza złość i frustracja mu minęła, zastąpiona zmęczeniem i chęcią czystego spokoju.

Przytuleni do siebie zasnęli, w niewygodnych garniturach, jednak żadnego z nich w tamtym momencie to nie interesowało. Polska czuł się ukołysany upragnioną, mniej lub bardziej świadomie, obecnością drugiego mężczyzny. Dawno tak dobrze nie spał.

Kolejnego dnia panowała pomiędzy nimi dziwna atmosfera, w której przestrzeni zawieszone były niedopowiedziane sprawy. Polska czytał list, no, może bardziej fragmenty, bo zwilgotniała kartka rozmazywała niektóre zdania i akapity. Był więc spokojniejszy o to co już wiedział, a to pozwalało mu czuć się dość swobodnie. Najbardziej ciekawiła go kwestia zachowania Niemca po pierwszym września.

Śniadanie, które jedli w restauracji, spożywali w ciszy, a ich rozmowa krążyła wokół samopoczucia i smaku dania. Polska nie pytał o żadne misje i plany, a Niemiec nie poruszał niczego, co zdarzyło się wczorajszego dnia.

- Chcesz pojechać do mnie?- Polska żuł wtedy crossanta, popijając go kawą. Zerknął na Niemca, który z rozczesanymi włosami i luźną koszulą i płaszczem, wyglądał całkiem inaczej, niż ten poważny, elegancki biznesman z dnia wczorajszego. Polska jednak, jako fan domowej wersji Niemcy, spoglądał na niego jedynie miękko, nie mając nawet siły udawać, że nadal trzyma go foch. Na tłumaczenia przyjdzie jeszcze czas, tymczasem on zamierzał cieszyć się utęsknioną obecnością drugiego.

- Nie mogę od tak sobie zniknąć, niestety nie dzisiaj Niemcy. - Westchnął, w głowie szukając już pierwszego wolnego terminu.- Przyjadę do ciebie, na twoje urodziny, hm?- Niemcy przetarł oczy, na co Polska uśmiechnął się lekko. Urocze.- Chyba ktoś się tu nie wyspał.

- Nie jest źle. Przejdziemy się po mieście? Proszę. - Niemcy upił łyk kawy, spoglądając na niego prosząco. Polska nie mógł się na to nie zgodzić, zwłaszcza, że wizja porannego snucia się po ładnych uliczkach Paryża, wydawała mu się dość romantyczna.

Będąc szczerym, personifikacje nie miały urodzin, bo niby jak ustalić, kiedy się narodzili? Jedyne co im pozostawało to ewentualnie oficjalne uznanie za państwo, jednak co to miało wspólnego z ludzkimi dniem narodzin? Urodzinami nazywano zazwyczaj jedno z świąt, które dla obecnej historii odznaczały się najlepszym kontekstem, do mówienia Wtedy właśnie narodziłeś się na nowo! Tak czy inaczej, urodziny były bujdą, mającą zdecydowanie mało wspólnego z datą ich narodzin, której nie pamiętał nikt, nawet oni.

Takiej daty zdecydowanie nie pamiętał też Niemcy, który ze swojego pseudo dzieciństwa pamiętał jedynie chaszcze, piękny śpiew oraz ciężar sztyletu, który chyba wtedy mu się bardzo podobał. Pamiętał z późniejszych czasów Francję, który przy ich pierwszym spotkaniu spoglądał na niego dziwnie. Pamiętał Włoszkę, jako piękną nastoletnią dziewczynę, uśmiechniętą, jednak patrzącą na niego z błyskiem nienawiści w oczach. Pamiętał księgi, ciężkie, cenne i pachnące kurzem. Jednak to wszystko już po tym, jak wzniesiono go do rangi personifikacji rzeszy niemieckiej. Ale skąd pochodził? Każda personifikacja była przywiązana do danej grupy, więc jak mógł on być po prostu personifikacją wszystkich społeczności niemieckich? Gdzie byli jego ludzie? Dlaczego po prostu był? Co kryło się za tą historią? A może jego ludzie byli gdzieś i zabrano im ich personifikację? Może był ewenementem?

[Germany x Poland]  Countryhumans: Misja ZachódOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz