Niemcy długo nie umiał przekonać się, do piękna listopadowej pogody. Transformacja z jesieni w zimę była wyjątkowo mroczna i nieprzychylna, zwłaszcza w akompaniamencie ulew oraz rozkładających się, wcale niekolorowych liści. Nisko wiszących chmur, mgieł i wszystkiego, co tylko mogło wiązać się z szarugą. Był przekonany, że końcowo roczny miesiąc w tamtym roku odpowiadał mu jakoś bardziej. Może wynikało to z tego, że miał wtedy urlop i wiele spacerował, może z faktu dzisiejszych planów, które raczej wyobrażał sobie na krajobrazie żółtych liści, ścielących parki. Może, może.
Co rusz spoglądał na okno w swoim biurze, nie mogąc skupić się na sprawozdaniu, które trzymał w dłoniach. Na dworze mżyło, a wszystko było szare, brudne i zimne. Zbyt pesymistycznie i ospałe. Jego wzrok znowu padł na szafkę biurka. Potem znów na papier, a następnie znowu na okno.
Praca szła mu w zdumiewająco wolnym tempie, co nie dziwiło, gdy brano pod uwagę jego rozkojarzenie. Myślami był w całkiem innym miejscu. Chciał skończyć to co musiał i ewakuować się natychmiastowo z budynku. Jeszcze bardziej czekał na moment, kiedy zaparkuje na parkingu pod blokiem, gdzie było jego mieszkanie.
Poczuł ponowne ukłucie ekscytacji i lekkiego stresu. Pomimo, że nie powinien. Przecież wielokrotnie analizował swoje plany.
Był po godzinach, a cisza była wręcz obezwładniająca. Niemcy chwycił czerwony kubek, spoglądając na jego zawartość. Fusy. Pewnie w każdy inny dzień westchnął by zrezygnowany, jednak teraz chętnie wstał, rozprostowując się. Może to był znak, aby zakończyć pracę. Nie wierzył raczej w takie rzeczy, jednak teraz, każda wymówka wydawała się dobra. Otworzył szufladę biurka, wyciągając nowy nabytek, małe zamszowe pudełeczko, po czym wpakował je do kieszeni spodni. Pogładził elegancki sweter, który miał założony na koszulę, poprawił okulary, które zakładał tylko do pracy, po czym chwytając kubek ruszył do pokoju z ekspresem. Zamknął gabinet, czując ulgę. Koniec na dziś.
Uważnie nasłuchiwał odgłosów, ale jedyne co obijało mu się o uszy, to wiatr za oknami oraz stukot jego butów.
Podszedł do gabinetu Polaka, pukając w drewnianą płytę. Gdy nikt mu nie odpowiedział, nacisnął klamkę, a gdy ta nie ustąpiła, ruszył dalej. Polska powinien się gdzieś jeszcze szwendać, przy czym słowo gdzieś, było kluczowe.
Dlatego też Niemcy ruszył dalej, nucąc coś pod nosem oraz bujając kubkiem w dłoni.
Spokojnie zszedł po schodach (windy nadal nie naprawiono), spoglądając na wszystkie ściany miejsca, w którym był równie często jak w swoim domku. Kawowe ściany, biały sufit, tam jakieś pęknięcie, rysa, zadrapanie. Oprószone ciemnym pigmentem jasne płytki oraz czarne barierki. Może to czas, aby dodać trochę więcej ozdób do wnętrza. Patrząc na te puste ściany można było poczuć się jak w jakimś zakładzie. Polak kiedy wspominał mu o roślinkach na parapetach. Może to też jakaś opcja.
Z przemyśleń wyrwał go dopiero cichy odgłos zamykanej mikrofali, i chrzęst sztućców. Uśmiechnął się lekko, jakby automatycznie sprawdzając, czy w kieszeni nadal ma opakowanie. Tylko jedna osoba mogła być w jadalni. Po cichu podszedł do wejścia.
- ...A co ty tu masz?- Niemcy oparł się o framugę drzwi, uśmiechając się do Polaka, który stał oparty o blat przed metalowym pudłem. Na sobie miał elegancki sweter, zza którego wystawał kołnierz niebieskiej koszuli. Pełnym pragnienia wzrokiem spoglądał na urządzenie, ale gdy tylko usłyszał głos drugiej personifikacji spojrzał na niego.
- Same pyszności.- Uśmiechnął się w jego stronę.- Skończyłeś już?- Niemiec na samo wspomnienie obowiązków cicho westchnął, kręcąc przecząco głową. Ruszył z miejsca, podchodząc do Polaka i podkładając kubek do ekspresu obok mikrofali.
CZYTASZ
[Germany x Poland] Countryhumans: Misja Zachód
أدب الهواةGermany x Poland ♛♛♛ Kiedy UK odchodzi z Unii Europejskiej, należy zbudować nowego silnego sojusznika, by polityka nadal kręciła się tak jak należy. Niemcy stwierdza, że Polska może być wspaniałym wyborem. ♛♛♛ Powiedzmy, że naprawdę staram się by w...