IX: Kawiarnia

1.9K 125 233
                                    

Oczywiście, iż Niemcy nie kiwnął nawet palcem, by cokolwiek z zadań Polaka zniknęło.  

Dlatego też Polska od dwóch dni siedział całe dnie w biurze, wlewając w siebie hektolitry kawy i kilogramy cukru. Po dwóch godzinach klnięcia na Niemca  odechciało mu się, więc skończył, słuchając jakichś piosenek, które miały podobno go nie uśpić, a trzymać w stanie trzeźwości (nie wyszło). Oboje byli w trakcie niemej wojny, wszyscy jednak wiedzieli, że skończy się to tak szybko jak zaczęło. Pamięć do tego typu kłótni oboje mieli niczym złota rybka.

Nie inaczej było trzeciego dnia od ich kłótni, kiedy Polska, mając na sobie wyjątkowo zamiast marynarki ciepłą bluzę, szedł do samo obsługowej kawiarni, chcąc zrobić sobie kolejną kawę. Była godzina około jedenastej, więc mógł poszczycić się już czwartą z kolei kawą. (Jak dobrze, że to go nie zabije. Jakiś plus bycia personifikacją) Nie musiał przejmować się, że ktoś się do niego za ubiór doczepi, ponieważ większość personelu miała dzisiaj wolne z racji tego, że była sobota, a druga część nie zawracała sobie jego bluzą głowy. I tak nie wychodził ze swojego gabinetu i miał nadzieję, że dzisiaj skończyć te cholerne teczki i będzie mógł zająć się sprawami państwowymi.

Przetarł oczy, ziewając. Chwycił trochę niezdarnie kubek z resztkami kawy, dopijając je i wstał. Jeśli nie chciał zasnąć, powinien zrobić sobie kolejną. W spokojnym tempie szedł do samoobsługowej kawiarni, by stworzyć dla siebie kolejną porcję napoju bogów.

Polska już miał wchodzić do pomieszczenia ze zbawczym ekspresem, gdy usłyszał jakieś rozmowy. Nie byłoby to nic dziwnego i pewnie by to zignorował, gdyby nie fakt, że zdecydowanie słyszał głos Niemca.

Oh, czyżby Niemczysko się żaliło?

Polska rozejrzał się po korytarzu, a gdy zorientował się ze nie ma na niej żywej duszy, ostrożnie wyjrzał za framugę. Jego brwi uniosły się lekko do góry, a na twarzy pojawił się grymas.

No proszę, a oni niby tylko ze sobą śpią. 

Francuz był oparty tyłem o kredens, z przymkniętymi oczami obejmując Niemca, który zaś był oparty o niego. (Polska porównałby to do słynnego spania na łyżeczkę z partnerem, tyle że ta dwójka stała) Niemcy trzymał w dłoniach kubek z prawdopodobnie kawą i Polak zdziwił się gdy zobaczył go tak rozluźnionego. Francuz coś do niego mamrotał, a ten odpowiadał mu jakimiś frazami. Oboje widocznie mieli w czterech literach, że ktoś może tam wparować. Wyglądali jak każda typowa para, i Polska naprawdę nie  mógł wierzył, że ta dwójka ma tak bliską relację.

Polak szybko schował się za framugą, po czym poszedł w stronę swojego gabinetu. Kawa poczeka. Nie miał ochoty ani zamiaru patrzeć na gejowskie czułości, a sam pomysł przerywania tej sielanki też mu się nie podobał. Jak nie znikną stamtąd, za pół godziny, to może nie będzie tak miły.

- Polonia!- Za sobą usłyszał głos Włoszki, a gdy się obrócił, ta prawie na niego wpadła. Zaśmiała się dźwięcznie, poprawiając loki, które miała na twarzy.- Cześć.- wydyszała, łapiąc oddech.- Słuchaj, sprawa jest.- powiedziała, łapiąc ramie Polaka, który nie za bardzo wiedział, co się dzieje. Z Włochy miał raczej nikły kontakt od zawsze, a teraz nie było ani trochę lepiej. Raczej funkcjonowali sobie spokojnie, nie zawracając sobie sobą głowy. - Dzisiaj wybieramy się, do nowej kawiarni, może byś z nami poszedł...? Nie daj się... o kurde, ale mam słabą kondycję...prosić, przyda ci się trochę wolnego, a podobno mają tam przepyszne ciasta. Boskie ciasta, w sensie nawet Germania się jakoś ucieszył, a to cud. To jak idziesz, no nie? Będzie świetnie, serio, znaczy, nie wiem, ale tak myślę emmm. Będę ja, Germania o ile skończył mu się jego swoisty okres focha.- zaśmiała się jeszcze raz, kręcąc głową. - Dojechałeś mu ostatnio i nie da się z nim normalnie gadać, na szczęście już mu mija, tak wnioskuje z obserwacji. Porażka totalna, no, ale wracając. France też będzie, wiesz, jak coś to on będzie uspokajał Germanię. Może wpadnie Belgio i Olanda, o ile nie zasną w trakcie układania dokumentacji czy coś tam. Germania coś o tym gadał, ale nie koniecznie go słuchałam. No, ale towarzystwo przednie, co nie? Dobra ja muszę lecieć, ale jak coś to spotkamy się o szesnastej pod tym takim drzewem, no wiesz którym, będę tam na ciebie czekać, bo możesz nie wiedzieć, gdzie to jest, a ja wiem, więc rozumiesz pewnie dobrze. Iiiii, no i jeszcze tak ogólnie to nie zapomnij, bo nie chce się spóźnić. A no i jeszcze, yyy, zabierz kurtkę czy coś, bo może być później zimno. Trzymaj się i pa! 

[Germany x Poland]  Countryhumans: Misja ZachódOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz