XXXIII.II: Żal

1.3K 70 443
                                    

-  Ja chce już do domu.

Sala na której odbywać się miało spotkanie personifikacji, znajdowała się w budynku, obok placu, gdzie miejsce miała mieć celebracja rocznicy rozpoczęcia drugiej wojny światowej. Polska przyglądał się ładnym fotelom, które ustawione były przy okrytych jasnymi obrusami stołach. Wypastowana podłoga oraz widok piętrzących się na stołach pyszności odbierały mu jakiekolwiek chęci. Byli półgodziny przed oficjalnym rozpoczęciem spotkania, które w jego skromnym zdaniu mogłoby się w ogóle nie odbyć. W końcu mieli tylko napić się wspólnej kawy, zjeść coś dobrego i z udawanym przejęciem słuchać co wygadują ich przedstawiciele na placu obok. Zanim jednak zdoła przywitać wszystkich z firmowym uśmiechem, zapewne wybije równa jedenasta. 

Najgorszy był fakt, że spotkanie nie miało oficjalnego zakończenia. Co to, to nie. Cała oficjalna część spotkania to jedno, jednak poczęstunek trwać mógł w najlepsze nawet do kolejnego dnia. Bo kto mógłby im zabronić? Nie mieli obowiązku wracać z ludzką reprezentacją, a zarezerwowane pokoje w hotelach mogły wydawać się dobrą opcją żeby zostać i napić się trochę więcej, już niekoniecznie herbaty lub kawy. Polak zastanawiał się, czy Niemiec chętnie zostanie na dziesiątą kawkę. W ogóle zastanawiał się, co zrobi Niemcy. Mężczyzna pomimo jego szczerych chęci ( no, może...) nie mógł wyjść mu z głowy, krążąc w jego myślach jak upierdliwa mucha. 

- Jeszcze nawet nic się nie zaczęło...- Zauważyła Warszawa, rozglądając się po sali, kiedy już otrzymała czarną, trochę masywną słuchawkę do ucha oraz tablet. Jak co roku, gdy on starał się nie zwymiotować od miłych słówek, kobieta dzielnie przemierzała budynek (na szpilkach) tam i z powrotem, dbając, by wszystko wyszło po myśli organizatorów. Polska dostał identyczną.- O, Kraków.- Mruknęła, a Polska podążył za jej wzrokiem. 

Na drugim końcu sali zauważył mężczyznę ubranego w elegancki, ale trochę jakby z zeszłego wieku garnitur. Czyli tak jak go zapamiętał. Eleganckiego, trochę nie konwencjonalnego, trochę zbyt bardzo interesującego się kryminalistyką oraz innymi dziwnymi rzeczami, ale był to jego Kraków. Jego relacja z mężczyzną na przestrzeni wieków była czasem skomplikowana, jednak nie mógł powstrzymać się od sentymentów, kiedy razem jeździli na polowania oraz pili wino w jego komnacie po każdej ważniejszej pałacowej imprezie. O ile Warszawianka była młodszą siostrą, Kraków określiłby jako trochę młodszego kuzyna z którym po wypiciu zbyt dużej ilości procentów, miał wizję podbijać świat. Polska uśmiechnął się pod nosem, a Warszawianka uznając to za zezwolenie, ruszyła prędkim krokiem przed siebie, mało efektywnie starając się powstrzymać entuzjazm. 

- Dzień dobry, Kraków.- Obcasy Warszawianki aż stuknęły, kiedy zatrzymała się przed mężczyzną, który spojrzał na nich. Na jego twarzy od razu pojawił się lekki, uprzejmy uśmiech. - Możesz zająć miejsce, jeśli chcesz. Oczywiście.- Polak stanął trochę bliżej kobiety, samemu cicho się śmiejąc. Jej ton głosu był trochę spięty, ale zdecydowanie wesoły. 

- Dzień dobry, wyglądasz na z marnionego.- Polska zlustrował go wzrokiem, a Kraków aż westchnął. 

- Jak myślę o tym, że będę musiał znowu jechać po tej konferencji do siebie, samochodem, to trochę mi się wszystkiego odechciewa. Chyba wolałbym gdzieś nocować.- Zerknął na Warszawę, która dyskretnie zapowietrzyła się odwracając wzrok. Nic jednak nie odpowiedziała, a podpity przez róż kolor jej policzków jakby bardziej zaczął rzucać się w oczy. 

- Nie przejmuj się, ja też wolałbym leżeć w łóżku.- Krakowianin uśmiechnął się szerzej, pokrzepiony słowami. Polska zaś otrzymał szturchnięcie w bok. 

- Skoro wszyscy praktycznie mają dość tych obchodów, to po cholerę je nadal organizujemy? Pierwsza wojna światowa jakoś daje radę bez.- Kobieta spojrzała na nich uważnie. 

[Germany x Poland]  Countryhumans: Misja ZachódOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz