XII: Krzyk myśli

2.1K 128 277
                                    


Pomimo kwietnia, pogoda zdecydowanie nie była wiosenna. Na dworze mżyło, zachmurzane niebo nie dawało nadziei na choćby krótkie odwiedziny słońca. Wilgotne powietrze i wszechobecne błoto dopełniały obraz paskudnego przejścia zimy w wiosnę.  Co jakiś czas zrywał się powiew wiatru.  Polakowi pogoda jednak nie przeszkadzała. Skupiał się na swoich ruchach, gdy łopatą podważał korzenie krzaka. 

Polska nachylił się dokładniej nad wystającym z ziemi kłębkiem gałęzi, chwytając porządnie drewno u podstawy. Następnie, pociągnął je mocno do siebie, kończąc żywot roślinki. Brudną rękawiczką przetarł sobie nos, z którego zaczął cieknąć katar. Ubrany był niechlujnie, w robocze, poplamione farbą spodnie, gumowe kalosze upaćkane błotem. Na sobie miał także brudną już bluzę. Na to wszystko zarzucony miał cienki płaszcz przeciwdeszczowy, na wszelki wypadek, gdyby zaczęło padać.

Westchnął, patrząc na stojące obok niego taczki, na których piętrzyły się suche badyle. Wrzucił tam krzaka. Podszedł do nich, następnie chwytając, z zamiarem wyrzucenia ich zawartości do jednej z pobliskich fos w lesie.

Po jego ostatniej wizycie w Brukseli minęło kilka dni. Zaraz po tym jak wstał w klubowym pokoju, zebrał swoje rzeczy, kierując się do swojego mieszkania. W głowie miał mętlik, od którego bolała go głowa. Po szybkim spakowaniu skierował się od razu na lotnisko, licząc, że jak najszybciej dostanie się na swoje ziemie. 

Nikt nie miał z tym problemu, żadnych ważnych spotkań w najbliższym czasie, teczki nie uciekną. Na pozór spokojnie wrócił do Warszawy, od razu kierując się do mieszkania warszawianki. To tam, na prywatnym parkingu,  zaparkowany miał samochód i nawet nie witając się z kobietą, od razu ruszył do swojego domku.  Potrzebował się uspokoić, wyciszyć. Nie chciał rozmawiać z Warszawą, która ciągnęłaby temat, nie chciał z nikim rozmawiać o całej sytuacji w klubie. Miał także nadzieję, że Niemcy miał podobne podejście oraz będzie trzymać język za zębami. 

Polak westchnął, wracając z pustymi już taczkami i zostawiając je pod ścianą małego budynku z sprzętem ogrodniczym. Po raz ostatni spojrzał na wyczyszczone już poletko oraz grządkę, gdzie miały być kwiaty. W głowię starał zarysować sobie jaka będzie aranżacja. 

Zrobił już chyba wszystko, co tylko mógł.

 Dobrze, że nie widziała go Węgierka, która na pewno chciała odciągnąć go od szalonego wręcz wiru pracy. Wiedział, że postanowił sobie iż ograniczy swój pracoholizm, był jednak zbyt roztargniony sytuacją, a nic innego nie pomagało mu się uspokoić.  Wszedł spokojnie do domku, rozbierając się z przemoczonych i brudnych ubrań. W samych tylko spodniach wszedł głębiej jego azylu.

Mówiąc 'zrobił wszystko', przede wszystkim trzeba było wspomnieć o naprawieniu wszelakich usterek, które zdążyły się już zebrać. Przewiesił wszystkie obrazy, poprzestawiał figurki, zrobił gdzieniegdzie przemeblowania. Poprał wszystkie arrasy, dywany i koce. Poprzecierał zazwyczaj pełne kurzu szafki.

Nie miał już siły. Robił wszystko, by tylko mieć zajęcie. Nie chciał analizować tego co się wydarzyło, zwłaszcza, że wszystko pamiętał. To nie była najgorsza sytuacja w jego życiu, na pewno nie, jednak w jego odbiorze tak intymny kontakt fizyczny z Niemcem był rzeczą, której wyjaśnić i rozumieć nie umiał. Z niezwykłą dokładnością starał się nie zostawiać sobie choćby krzty czasu wolnego, by przypadkiem jego myśli nie mógłby zabrzęczeć mu w głowie. Ostatni tydzień minął mu jakby w transie. W głowie mimo starań nadal potrafił odtworzyć wygląd Niemca tamtej nocy oraz potrafił wręcz poczuć jego dotyk na swojej twarzy.  

Po wrzuceniu brudnych ubrań do kosza na pranie, który stał w małej łazience, wszedł do salonu. Chwycił pierwszą lepszą koszulkę, która leżała na kupce ubrań, które upchane były po komodach. Nałożył na stopy ciepłe skarpetki, po czym z westchnieniem opadł na wysiedzianą już kanapę w szalone wzorki. Nachylił się nad drewnianym, ozdabianym ludowymi wzorkami taboretem, na którym stał gramofon. W nogach stołeczka znajdowały się opakowania z płytami winylowymi, które chwycił zgrabnym ruchem.

[Germany x Poland]  Countryhumans: Misja ZachódOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz