Rozdział 17

696 48 954
                                    

ROZDZIAŁ SIEDEMNASTY
Romantyczny książę metalu

ROZDZIAŁ SIEDEMNASTY❝Romantyczny książę metalu❞

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

༻🎸༺

Eddie i reszta chłopaków z Corroded Coffin wysiedli z samochodów (Eddie przyjechał sam ze sprzętem w furgonetce, a reszta dotarła na miejsce autem Jeffa) i zmarnowali jeszcze kilka minut, wnosząc do baru najpierw najcięższy sprzęt, czyli wzmacniacze i perkusję. Potem wzięli sobie po piwie i rozmawiali w alejce przed tylnym wejściem do pubu, gdzie mieli zagrać koncert.

Ich kapela grała jako druga tego wieczoru. Przed nimi występował zespół Inferno Lords, z którego członkami się już znali (widywali się tu i tam na koncertach, poza tym chcieli kilka razy zwerbować Eddie'ego do ich zespołu) i którzy właśnie się zbierali do wyjścia, natomiast po chłopakach miała grać już nieco bardziej znana grupa spośród tych undergroundowych zespołów z okolic Hawkins o nazwie Annihilation of the Wicked.

— Moglibyśmy zacząć od Peace Sells — zasugerował Gareth, obracając pałeczkę od perkusji w palcach, zerkając na Eddie'ego, który rozważał sugestię. — Mamy to obcykane. W sam raz na rozgrzewkę.

— No to z czym wchodzimy mamy już ustalone, ale wciąż musimy grać inne piosenki — odparł Munson. — Po tym nasze najnowsze, później już te stare co zwykle.

Skierował wzrok na Franka, który pokiwał twierdząco głową, uznając odpowiedź chłopaka za bardzo w jego guście. Otóż też chciał to zagrać ze względu na możliwość popisania się na swojej gitarze basowej w piosence Megadeth.

— Idealnie — skwitował Jeff, zacierając ręce.

Na dźwięk otwieranych drzwi odwrócili się jednocześnie, a ich oczom ukazał się ich znajomy, Jeffrey, bajerujący dwie dziewczyny. Jedna z nich wyglądała niemal jak Elizabeth i na ułamek sekundy Eddie przeżył zawał, myśląc, że to ona wyszła z klubu z jednym z chłopaków z Inferno Lords. Nie mógł nie zauważyć uderzającego podobieństwa; rude włosy o nieco jaśniejszym odcieniu, opadające na blade ramiona. Również miała zgrabne ciało, choć na oko była niższa od Lewis. Pełne usta, zadarty nos, no i miała niebieskie zamiast zielonych oczu. Tak, wyglądała bardzo jak Lizzy. A może to on już ją widział w każdym? Niemniej jednak poczuł ulgę, gdy dotarło do niego, że to ktoś inny szedł z Jeffreyem pod rękę.

— Oh! Jesteście! To Cindy i Sharon. — Jeffrey przedstawił dziewczyny, wskazując najpierw na brunetkę, a potem na rudowłosą.

— Mam na imię Sara — fuknęła ruda, wyglądając na dogłębnie zranioną tą pomyłką.

— A ja Daisy — dodała brunetka, zakładając ręce na piersi i piorunując perkusistę Inferno Lords wzrokiem.

— Mój błąd — wymamrotał od niechcenia.

Jeffrey był na pierwszy rzut oka chłopakiem godnej postury, przystojnym, uśmiechniętym, z całą gamą zalet i blond włosami do połowy pleców, które pozazdrościłby nie jeden metalowiec. Wręcz do niczego nie można się było przyczepić, póki nie zaczynał mówić; wtedy wychodziło na jaw, że to zwykły buc.

The Last in Line • Eddie MunsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz