Rozdział 5

935 77 464
                                    

ROZDZIAŁ PIĄTY
Kult Vecny

ROZDZIAŁ PIĄTY❝Kult Vecny❞

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

༻🎸༺

Tego dnia miały być robione zdjęcia Klubu Ognia Piekielnego do gazetki szkolnej jak co roku, dlatego też każdy z członków przyszedł do szkoły w koszulce klubowej: była ona biała z czarnymi rękawami, na środku widniała rogata czerwona czaszka demona, a po jej obu stronach znajdował się kiścień i płonący miecz zaś nad nią napis Hellfire Club i dwie kości do gry. Poza tym dzisiaj była umówiona sesja D&D, więc nawet i bez zdjęć do gazetki, przyszliby w koszulce klubowej do szkoły.

Lizzy od lat kochała w niej chodzić. Nie dość, że była niesamowicie wygodna, to jeszcze pasowała jej prawie do wszystkiego, nie wspominając już o samym uczuciu przynależności do grupy, bo to było oczywiste.

Ubrana w koszulkę klubu i krótką plisowaną spódniczkę w kratkę była prawie gotowa do wyjścia. Na nogach jak zwykle miała ulubione trampki, a na górę jeszcze zarzuciła skórzaną kurtkę, po czym złapała za torbę z książkami i ruszyła do wyjścia z pokoju.

Za drzwiami obok usłyszała głośne chrapanie brata, który mógł pozwolić sobie na dłuższe spanie, jako że tego dnia zajęcia miał na późniejszą godzinę. Zazdrościła mu tego, bo w ogóle się nie wyspała.

— Jak ty wyglądasz? — skomentował jej ojczym, kiedy Lizzy schodziła po schodach. Od razu westchnęła, marząc, aby mężczyzna chociaż raz niczego się nie czepiał. — Nie pójdziesz tak do szkoły.

— Nie jesteś moim ojcem, żeby mi mówić, co mam robić — prychnęła rudowłosa. Miała go serdecznie dość i z każdym dniem robiła się bardziej oziębła w stosunku do niego. Zresztą to, że nadal tutaj mieszkała, zamiast wyprowadzić się do ojca i tak graniczyło z cudem.

Chciała go ominąć, kiedy Roy złapał ją mocno za nadgarstek i szarpnął.

— Uważaj na to, co mówisz. Beze mnie już dawno byście trafili do parku przyczep, o ile na jedną byłoby was stać.

Wyszarpała się z uścisku i niemalże pobiegła do wyjścia. Szybkim krokiem ruszyła przed siebie w kierunku szkoły, nie rozkładając się za siebie.

Elizabeth poprawiła torbę na ramieniu i zacisnęła oczy, aby nie pozwolić sobie na łzy. Ojczym ją czasem przerażał. Tym bardziej że zdarzyło mu się w ciągu tych lat kilka razy ją uderzyć.

— Hej, mała, podwieźć cię gdzieś?

Dziewczyna spojrzała na chłopaka, który to powiedział. Jechał z kolegami autem prawie środkiem ulicy i specjalnie zwolnili, aby ją pozaczepiać. Nienawidziła tego typu kolesi.

The Last in Line • Eddie MunsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz