Rozdział 19

491 36 417
                                    

ROZDZIAŁ DZIEWIĘTNASTY
Świąteczne prezenty

ROZDZIAŁ DZIEWIĘTNASTY❝Świąteczne prezenty❞

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

༻🎸༺

Nastał grudzień, a wraz z nim pojawił się mróz. Płatek po płatku, wirując w powietrzu, w Hawkins zaczął padać śnieg. Miękko otulał ławki, krawężniki, opadał na gołe, zmęczone listopadem konary drzew. Zaokrąglał ostre załamania dachów, zakrywał szarość ulic.

Wtedy też Lizzy wpadła na idealny pomysł na świąteczny prezent dla Eddie'ego.

Specjalnie wstała o świcie w sobotni poranek, żeby stanąć w kolejce do sklepu muzycznego. Był to jeden z niewielu punktów sprzedaży biletów w Hawkins, stąd też bała się, że pomysł może nie wypalić. Wszystko zależało od tego, jak wielkie czekały ją tłumy.

Trasa koncertowa Dio była ogłoszona już kilka miesięcy wcześniej, a zaczęła się w sierpniu. Nawet przez myśl nie przeszło jej wcześniej, aby się wybrać, jako że po pierwsze nie miała na to pieniędzy, a pod drugie w te wakacje i tak była u ojca, co więcej, byli również na koncercie, tyle że Judas Priest.

Potem zupełnie zapomniała o tym, że Dio w ogóle ma trasę koncertową, aż do niedawna, kiedy usłyszała w radiu, że niebawem mieli zjawić się w sąsiednim stanie. Elizabeth nie mogła zmarnować takiej szansy. Dzięki pracy na stacji zdążyła coś odłożyć właśnie na takie nagłe wypadki, jak ten i teraz z czystym sumieniem mogła sobie pozwolić na kupno biletów na najbliższy koncert Dio, który miał odbyć się na jednym ze stadionów w centrum Peoria w stanie Illinois.

Lizzy stała w długiej kolejce, żeby kupić bilety na koncert, jednocześnie modląc się w duchu, że nie zobaczy nigdzie Eddie'ego, bowiem miała być to niespodzianka, a szczerze mówiąc, obawiała się, że mógł on wpaść na pomysł, żeby tam pojechać.

Po dłuższym czasie udało jej się wrócić do domu z dwoma biletami z miejscami na płycie przed sceną za trzydzieści dwa dolary. Nie wzięła jednak pod uwagę tego, że jej mama nie będzie taka skora do puszczenia jej na ów koncert.

— Błagam mamo, już mam bilety! — jęknęła Elizabeth, a w jej głosie pobrzmiewała frustracja.

— To je zwrócisz. — Tracy wzruszyła ramionami, jakby to była oczywista oczywistość, a zaraz potem dorzuciła: — Nie mam mowy, że puszczę cię samą do innego stanu na koncert.

— Nie będę sama tylko z Eddiem. On ma już dwadzieścia lat, no to...

— Dwadzieścia lat i nadal siedzi w liceum.

Lizzy westchnęła ciężko na tę czepialską wzmiankę o jej chłopaku. Poczuła znane już uczucie rosnącej irytacji i bezradności, wywołane apodyktycznym tonem głosu matki.

— O jezu, bo jest leniwy, nie głupi. Zresztą, co ma nauka do dorosłości?

— Nie zrozum mnie źle, bo naprawdę go lubię, to miły chłopak, ale to znaczy, że widocznie nie jest na tyle dojrzały, żeby się wziąć za siebie.

The Last in Line • Eddie MunsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz