ROZDZIAŁ TRZYNASTY
❝Corroded Coffin❞༻🎸༺
— Nazwaliście zespół "Corroded Coffin", to wypadałoby trzymać się tej tematyki. Mamy więc dostępne trumny, zombie, szkielety, kostuchę, wampiry, duchy, nagrobki, robale, nietoperze... — Elizabeth zaczęła wymieniać na palcach wszystko, co kojarzyło jej się z trumną, gdy wraz z chłopakami z zespołu siedzieli w garażu Garetha.
— I moją słodką gitarę daj — wtrącił Eddie, który leżał na kanapie w garażu, trzymając na kolanach swojego Warlocka i strojąc struny.
— Uwzględniłam już twoją miłość życia na trzech projektach, Eddie. Po jaką cho... — powiedziała rudowłosa, marszcząc brwi w zmieszaniu, gdy nagle urwała. — O matko! Mam pomysł.
Eddie prychnął, burcząc ciche "to nie jest moja miłość życia". W tym czasie Elizabeth szybko sięgnęła do swojej torby, wyjmując rysownik i ołówek, po czym zepchała nogi Eddie'ego z kanapy, aby na niej usiąść. Chłopak w tym czasie mruknął coś pod nosem i dźwignął się do siadu, po czym przysunął się do Elizabeth, odkładając gitarę obok siebie, a następnie spojrzał jej przez ramię.
Lizzy przekartkowała kilka pomysłów na koszulki ich zespołu, które chłopaki uznali za świetne (między innymi szkielet wychodzący z trumny, który w ręku trzymał gitarę, a w ogół znajdowały się nietoperze), aż dojechała do pustej strony.
— Co wy na to, że po prostu zrobię was jako nieumarłych, grających na takich pordzewiałych, poniszczonych instrumentach? — Lewis spojrzała na stojącego najbliżej Jeffa, po czym jej wzrok przeniósł się na Franka i Garetha. — Wiecie, wróciliście zza grobu żeby zagrać ostatni koncert.
— Takie niedokończone sprawy, przez które nie możemy odejść w zaświaty? — sprecyzował Gareth.
— Czyli zostanie najlepszym zespołem w historii. — Stwierdził Eddie tuż przy jej uchu. Tembr jego głosu brzmiał dla niej niewyobrażalnie zmysłowo. Spojrzała w jego stronę jak rażona piorunem i natrafiając wprost w przyglądające się jej ciemnobrązowe tęczówki, uśmiechnęła się delikatnie, modląc się w duchu, aby na jej policzkach nie pojawiły się rumieńce.
— Jak umarli z Dunharrow, którzy złamali przysięgę daną Isildurowi, więc ich przeklął, aby...
— Tak, wszyscy tutaj czytali Władcę Pierścieni, Frank — wtrącił Jeff.
— No poniekąd — przyznała Elizabeth, z trudem odwracając wzrok od Munsona. — Przeklinam was, że póki nie nagracie mi fajnych kaset z piosenkami nie zaznacie spokoju — zażartowała, unosząc rękę, jak gdyby rzucała na nich klątwę.
— Słuchaj, Lizzy. Masz u nas i tak gwarantowane dożywotnie wejściówki vip na koncerty w przyszłości — odparł Garteh z uśmiechem na ustach. — Z albumami też pewnie coś się załatwi.
CZYTASZ
The Last in Line • Eddie Munson
Fanfic⋆🎸.ೃ࿔*:・Ostatni rok w liceum Hawkins zapowiadał się dla Elizabeth całkiem nieźle; sesje Dungeons & Dragons, spotkania z przyjaciółmi, randki... Nie spodziewała się tylko makabrycznych morderstw i przeciwnika prosto ze świata fantasy. 𝐴𝑙𝑙 𝘩𝑎𝑖�...