ROZDZIAŁ DWUDZIESTY DRUGI
❝She's a little runaway❞༻🎸༺
Tracy Lewis-Wells nie wiedziała, że jej córka tak naprawdę nie wybierała się na imprezę z koleżankami z klasy, ale za parkingiem czekał na nią ktoś inny. Ten długowłosy chłopak, który nosił skórzane kurtki i spodnie z dziurami na kolanach. Ten o nieokrzesanym wyglądzie, który w rzeczywistości był najsłodszą istotą, jaką Lizzy kiedykolwiek spotkała. Eddie czekał na nią, oparty o maskę swojej furgonetki.
— Witaj nieznajomy — wymamrotała Lizzy, a figlarny uśmiech błąkał się po jej ustach. — Co powiesz na przejażdżkę?
Eddie odwzajemnił uśmiech i otworzył przed nią drzwi pasażera z lekkim ukłonem.
— Po pani.
Lizzy odpowiedziała, pochylając się lekko i ściskając końce spódnicy między palcami, udając, że to sukienka. Eddie zamknął za nią drzwi i obszedł auto, aby wspiąć się na fotel kierowcy.
Większość ludzi w Hawkins uznawała park przyczep Forest Hills za niepewne miejsce do życia. W rzeczywistości przyczepa, w której mieszkał Eddie, była dość mała w porównaniu z rezydencją ojczyma Elizabeth, ale co z tego, jeśli uważała to miejsce za o wiele bardziej przyjazne niż jej własny dom? A to wiele mówiło.
Eddie miał dom dla siebie praktycznie każdej nocy, ponieważ jego wujek, jedyny krewny, z którym mieszkał, pracował na nocne zmiany w fabryce Hawkins. Ale chłopak nie czuł się przez to osamotniony. Wiedział, że Wayne robił co w jego mocy, aby zapewnić im godny byt.
Cóż... problemy z ojcami to na pewno była jedna z tych rzeczy, które ich łączyły. Co prawda ojca Eddie'ego Lizzy znała jedynie z opowieści i tyle wystarczyło, aby nie chciała go nigdy poznać. Jego ojcem był Al Munson, człowiek znany z oszustw, kradzieży i knucia (przynajmniej z tego, co Eddie opowiadał Elizabeth), ale nie to było według Lewis najgorsze; otóż był on dla niej martwy za to, że w pewnym momencie Al zniknął z życia Eddie'ego. Tak po prostu go porzucił. Wtedy Eddie zamieszkał ze swoim wujem. Lecz Lizzy traktowała to jako wielki plus całej tej sytuacji. W końcu Wayne był wspaniałym człowiekiem, kochał Eddie'ego i traktował go jak własnego syna, a to zdecydowanie lepsze, niż mieszkanie pod jednym dachem z kimś pokroju Ala. Lizzy znała to z autopsji.
— Muszę być brutalnie szczery — oznajmił Eddie, wystawiając głowę zza drzwi lodówki. Tu nie ma nic jadalnego.
Błysk poczucia winy błysnął w oczach Eddie'ego. Jednak Lizzy wzruszyła ramionami i sięgnęła do torby po portfel. Zawsze nosiła ze sobą niewielką część swoich oszczędności.
— Myślę, że wystarczy na pizzę — odpowiedziała, sprawdzając zawartość portfela.
Eddie początkowo nie wydawał się do końca przekonany. Po pierwsze, nie podobało mu się, że nie miał nic do zaoferowania we własnym domu, a tym bardziej nie podobało mu się, że Elizabeth płaciła za jedzenie. Jednak nie zamierzała przyjąć odmowy, więc Eddie w końcu się poddał, czego żałował. Ale Lizzy nie była zainteresowana traktowaniem jak księżniczka. W końcu spędzanie z nim czasu było punktem kulminacyjnym jej wieczoru.
CZYTASZ
The Last in Line • Eddie Munson
Hayran Kurgu⋆🎸.ೃ࿔*:・Ostatni rok w liceum Hawkins zapowiadał się dla Elizabeth całkiem nieźle; sesje Dungeons & Dragons, spotkania z przyjaciółmi, randki... Nie spodziewała się tylko makabrycznych morderstw i przeciwnika prosto ze świata fantasy. 𝐴𝑙𝑙 𝘩𝑎𝑖�...