Rozdział 16

625 53 783
                                    

ROZDZIAŁ SZESNASTY
Przeszłaś na złą stronę mocy, skarbie

ROZDZIAŁ SZESNASTY❝Przeszłaś na złą stronę mocy, skarbie❞

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

༻🎸༺

Powiedzieć, że Elizabeth Lewis miała gówniany dzień, byłoby całkowitym niedopowiedzeniem. Jedzenie na stołówce było okropne, Jason Carver od rana kręcił się wokół ich grupki, rzucając z kolegami kąśliwe uwagi, odkąd przed lekcjami Eddie przypadkiem na niego wpadł na korytarzu, przez co rudowłosa miała ochotę wrzucić kapitanowi drużyny Tygrysów purée z groszku, które miała na tacy, do otwartej torby, gdy ten nie patrzył. Ledwo powstrzymała tę wewnętrzną żądzę dziecinnej zemsty. Do tego nieustanny ból głowy, spowodowany najpewniej zmęczeniem przez pracę do późnych godzin na stacji benzynowej. Nawet podekscytowanie dzisiejszą kampanią Kultu Vecny nie było na tyle duże, aby zniwelować jej zły humor.

— Ja tracę wiarę w ludzkość przez tę pracę — westchnęła Lizzy, biorąc łyka gazowanego napoju porzeczkowego, chcąc tym samym zmyć z języka ohydny smak sałatki, która była tego dnia na szkolnym lunchu. Nie wiedziała co w niej psuje całość, ale jej kubki smakowe krzyczały, że coś ze sobą nie współgra.

Zrzędzenie na pracę stało się dla Lizzy codziennością, odkąd podjęła ten krok w swoim życiu i postanowiła zacząć sama zarabiać. Może i wypłata nie była duża, ale wystarczyło na jej zachcianki i jeszcze zostawało na tyle pieniędzy, że mogła na coś spokojnie odłożyć, a właśnie o to głównie jej chodziło.

Jednak praca z klientem dawała się jej coraz częściej we znaki. Nienawidziła tego. Ludzie bywali różni i czasem po prostu chciała wszystkim rzucić i nie wracać, a od widoku hot dogów na stacji benzynowej już ją mdliło.

Dziewczyna odłożyła wypity do połowy napój na stół i odsunęła od siebie tacę. Stwierdziła, że napcha się dzisiaj śmieciowym żarciem podczas gry z chłopakami z klubu Ognia Piekielnego. Musiało jej to zastąpić obiad.

— Wyobraźcie sobie, że ostatnio wyszłam na podjazd sprawdzić, jak tam poprzednia zmiana wszystko zostawiła i podjeżdża jakaś pani i do mnie z prośbą czy jej zatankuję. No to ja mówię, że spoko, tylko problem taki, że nie byłam w stanie baku w samochodzie otworzyć. Ja ją pytam jak to się otwiera, a ona na to "NIE WIEM". — Elizabeth wyrzuciła ręce w górę w geście frustracji. — Kurwa, to ja mam wiedzieć? Koniec końców odjechała bez tankowania. I ogólnie to jest dla mnie pojebane, bo jak masz samochód, to powinieneś umieć go zatankować, co nie?

Eddie, którego wyraźnie rozbawił ten niewinny monolog Elizabeth, wymamrotał ciche "wypadałoby" w odpowiedzi, ledwo powstrzymując się przy tym od śmiechu. Poprawka, wcale się nie powstrzymywał.

— Praca z ludźmi... — westchnęła Robin, grzebiąc widelcem w groszku i podpierając sennie głowę na ręce. — Można osiwieć. Ostatnio facet się ze mną wykłócał o film. Ktoś już go wypożyczył i mówiłam, że chwilowo nie mamy, to ten kazał mi sprawdzić mimo wszystko, bo uważał, że chce go oszukać.

The Last in Line • Eddie MunsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz