Nie od dziś wiadomo, że święta to magiczny czas, w którym wszystko zmienia się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. W otaczających nas ludziach, jak i w nas samych, zachodzi niesamowita przemiana. Klient zagadujący kasjerkę nie irytuje, co na pewno miałoby miejsce w zwykły dzień. Nikt nas nie szturcha i nie przepycha się, wsiadając do tramwaju. Obcy nabywają pewności siebie i z uśmiechem zagadują innych, tak jak mnie teraz przepiękna dziewczyna z kręconymi włosami.
– Hej – szepcze, stając blisko mnie.
– Hej – odpowiadam.
Normalnie zaskoczyłoby mnie takie zachowanie. Byłabym podejrzliwa. Ale nie dziś.
– Przesuń torbę na tyłek – poleca konspiracyjnym tonem.
Pomyliła mnie z kimś?
– Słucham?
– Okres – mówi cichutko.
Jasny szlag. Momentalnie robię to, co poleciła. Przesuwam czarną torebkę i rzucam nieznajomej skrępowany uśmiech.
– Dzięki.
– Nie ma sprawy – odpiera, po czym wraca na swoje miejsce.
Okres. Jak ja nienawidzę tego cholerstwa. Za każdym razem mam wrażenie, że przeciekłam, ale jeszcze nigdy nie okazało się to prawdą, dlatego choć teraz czułam dyskomfort, nie uwierzyłam samej sobie, że coś jest nie tak. Na szczęście nie usiadłam na wolnym miejscu, bo pozycja stojąca zawsze wydaje mi się najbezpieczniejsza. I słusznie, nie wyobrażam sobie, co bym poczuła, gdybym się podniosła, a na siedzeniu zostałaby czerwona plama.
Co też w ogóle strzeliło mi do głowy, żeby nie zakładać dziś płaszczyka, tylko kurtkę zimową, która kończy się na biodrach? Zawsze staram się być przygotowana na nieprzyjemne niespodzianki, a dziś co? Myślałam, że miesiączce też udzieli się atmosfera świąt?
Wypadam z tramwaju jak poparzona i żwawo ruszam w stronę swojego bloku. Niestety przy każdym kroku nadchodzi kolejna fala. Cholera! Jakby sam fakt krwawienia co miesiąc nie był wystarczająco męczący. Zmieniam tempo i przesuwam się do przodu niemal tip-topami.
W tym momencie myślę o każdej kobiecie, która regularnie przechodzi przez to samo, z mniejszymi lub większymi nieprzyjemnościami niż ja.
Siostry, jestem z wami – mówię do siebie.
Wchodzę do mieszkania i od razu pędzę do łazienki, gdzie i tak spędzę najbliższy czas, szykując się na świąteczną kolację.
*
Wsiadam do Clio, które pozytywnie mnie zaskakuje, ponieważ odpala za pierwszym razem. Dawno nim nie jeździłam, a że czar magii świąt prysnął już w tramwaju, spodziewałam się, że wszystko inne także się posypie.
Moszczę się wygodniej na fotelu, żeby nie powtórzył się nieprzyjemny incydent. Wkładam rękę w rajstopy i poprawiam się, w celu jak najlepszego ułożenia podpaski. Kiedy wydaje mi się, że jest okej, podnoszę głowę i zauważam, że przed maską samochodu stoi banda nastolatków. Śmieją się, a ja od razu wmawiam sobie, że to na pewno ze mnie. Tak jakby nie mieli miliona innych powodów do śmiechu.
Wycofuję na jezdnię i kieruję się w stronę Salthold. Droga nie mija najprzyjemniej, bo ogrzewanie zaczyna działać z opóźnieniem, przez co jest mi cholernie zimno. Poza tym muszę zachowywać ciągłą czujność, czego nie trzeba robić, kiedy podróżuje się koleją nadziemną albo tramwajem.
Wreszcie docieram pod blok, gdzie czekają już na mnie bliźnięta. Alex wślizguje się na miejsce pasażera z radosnym: „Siemka", a Xan mocuje się z tylnymi drzwiami za nią.
![](https://img.wattpad.com/cover/320735863-288-k48052.jpg)
CZYTASZ
Virtual Lovers ✔ 18+
RomanceNiedługo przed świętami Cassandra odkrywa wirtualny romans swojego chłopaka z tajemniczą Ostrąkicią92. By poradzić sobie ze zdradą i nagłym rozstaniem, sama postanawia sprawdzić, co takiego kryje nieznany jej dotąd świat gier. Podczas rozgrywki Cass...