Rozdział 7

128 5 1
                                    

Loki's P.O.V.

Wysiedliśmy z taksówki i weszliśmy do wieży. Idalia podeszła do recepcji. Chciałem pójść za nią ale dwóch ochroniarzy złapało mnie za ramiona.

- Puście mnie. - syknąłem. Oni nic sobie z tego nie robili. Moja żona odwróciła się.

- Co wy robicie? Zostawcie go, To mój mąż. - powiedziała.

- Ten człowiek zaatakował Nowy York. Mamy zadanie go aresztować. - odpowiedział jeden z nich. Przewróciłem oczami.

- Weź Will'a - podałem jej naszego syna. Wyrwałem się jednemu i rzuciłem nim o ścianę a drugiemu podpaliłem spodnie. Tak, cyrk niepotrzebny ale lubię być w centrum uwagi. Otoczyło mnie kilkunastu agentów, jak się później okazało, Tarczy. - No chyba nie...

Na szczęście z windy wyszedł Stark.

- Hej, hej, hej, co to za cyrk? Co tu się dzieje? - zapytał Anthony.

- Aresztować mnie chcą, per metalowa puszko. Zabierz stąd ich - wskazałem głową na swoją rodzinę.

- Gwoli ścisłości, to moja wieża. Nie życzę sobie waszej obecności. Sio - machnął ręką na agentów.

Po godzinie, okazało się, że Tarcza, wgrała specjalne oprogramowanie na telefon Clint'owi Barton'owi i Natashy Romanoff, żeby być na bieżąco z jakimiś problemami, jeśli ktoś zgłosi się bezpośrednio do Avengers, czy coś. Iron debil dał im nowe urządzenia, ze Stark Industries i podpiął je pod Friday. Gdy ona coś wykryje, powie im o tym.

A, do tego Idalia, obraziła się na Nick'a Fury'ego za zaatakowanie swojego męża, mnie. On oczywiście ma w poważaniu jej fochy. Jak z małą dziewczynką... Ale moją dziewczynką.

Life with LokiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz