Maraton 3/5
P.O.V. Idalia
- To będzie najlepszy damski wypad! - zawołała Wanda.
- Bo każda z nas jest otoczona dwójką zajebistych babek - powiedziała Nat. Wszystkie się zaśmiałyśmy. Rudowłosa ruszyła gdy zaświeciło zielone światło.
- ...pojutrze nasza rocznica. - przypomniałam sobie.
- Pierwsza? - gdy kiwnęłam głową, Wanda kontynuowała. - kupimy Lokiemu coś ekstra. Co lubi?
- Może zestaw jakichś noży, sztyletów? Uwielbia je - dołączyła się do rozmowy Romanoff.
- Świetny pomysł! - zawołałam. - na pewno mu się spodoba....zrobię też album z naszymi wspólnymi zdjęciami. Friday będzie mogła zgrać zdjęcia z mojego telefonu i dodać ujęcia z nagrań z kamer.
- No to ustalone.
***
- Ej, chłopaki... - zaczął powoli Thor.
- No co jest? - spytał Sam.
- Co się stało? - zadał pytanie Steve.
- Zgubiłem bratanka...
- Nie żartuj - powiedział ciemnoskóry.
- Na serio...
- O kurwa - przeklnął Wilson.
- Język.
- Wsadź se go w dupę, zgubiliśmy dziecko niezrównoważonego psychicznie pojeba. Dobra, gdzie on mógł się schować, gdzie go ostatnio widzieliście?
- Tutaj - Odinson wskazał sofę. Mężczyźni przeszukali cały salon w poszukiwaniu małego Will'a.
- Ej, zapomniałem wam o czymś powiedzieć - powiedział gromowładny. - Will umie się teleportować ale jeszcze tego nie opanował.
- A, no sp- co umie?! Jak my go mamy teraz znaleźć?! Mógł się przenieść na Alaskę! - zaczął panikować Falcon.
- Spokojnie, bez paniki. - próbował opanować sytuację Kapitan Ameryka.
Wszedł Loki z butelką mleka.
- Gdzie jest Will? Muszę go nakarmić. - rozejrzał się po pomieszczeniu.
- Yyy...zgubiliśmy go. - przyznał się blondyn.
- ...ZGUBILIŚCIE MOJEGO SYNA?!