Maraton 5/5
Loki's P.O.V.
Dzisiaj wróciliśmy do Asgardu. Mama zajęła się Will'em który był z tego powodu bardzo szczęśliwy. Mi również To odpowiadało ponieważ dzisiaj była moja i Idy rocznica ślubu. Miałem w planach zabrać moją ukochaną na kolację którą sam przygotowałem oraz podarować jej śliczny zestaw biżuterii. Do tego, kupiłem Idalii coś o czym zawsze marzyła - fortepian. Chciała nauczyć się grać na tym instrumencie dlatego też zatrudniłem najlepszego pianistę w w królestwie. Z rozmyślań wyrwał mnie głos mojej żony.
- Hej, Loki - mówiła. - Słuchasz mnie?
- Mm tak, oczywiście. - odpowiedziałem zatapiając się w jej pięknych oczach.
- No to co powiedziałam? - założyła ręce na piersi.
- yyy...
- Nie słuchałeś. - skwitowała.
- Przepraszam. - powiedziałem.
- Dzisiaj nasza rocznica. - powtórzyła wzdychając. - zapomniałeś?
- Oczywiście że nie słońce. - pocałowałem ją w czoło z uśmiechem. - zabieram Cię na kolację.
Moja królowa szeroko się uśmiechnęła.
Po jakimś czasie znaleźliśmy się w restauracji i zamówiliśmy jedzenie. Słyszałem podniecone szepty i spojrzenia skierowane w naszą stronę. W końcu nie codziennie władcy Asgardu zjawiają się w jakiejś restauracji w mieście by świętować swoją 1 rocznicę ślubu. Właściciele budynku będą dumni. Otrzymaliśmy swoje zamówienie i każde z nas wzięło się za jedzenie.
***
- Dobra, możesz otworzyć oczy. - zdjąłem chustę z oczu kobiety. Idalia otworzyła usta w akcie niemego krzyku. Odwróciła się do mnie i mocno przytuliła zarzucając swoje dłonie na moją szyję. Objąłem ją ramionami w talii.- Dziękuję, dziękuję, dziękuję! - krzyczała szczęśliwa. Mimowolnie się uśmiechałem. - Zawsze marzyłam o fortepianie, kocham Cię!
- A ja Ciebie skarbie. I jeszcze to - podałem jej pudełko z zestawem biżuterii.
- Dziękuję. Ja natomiast mam dla Ciebie to. - Ida wręczyła mi płaskie, czarne pudełko. Otworzyłem je. W środku znajdowała się wspaniała kolekcja noży. Pocałowałem ją.
- Dziękuję.
- I jeszcze to - podała mi album. W środku znajdowały się nasze wszystkie zdjęcia które sobie robiliśmy na Midgardzie i jeszcze inne zdjęcia, również przedstawiające nas, ale chyba od Friday. Gdzieś tak w połowie książki, zaczęła się seria zdjęć naszych z Will'em i było jeszcze wiele pustych stron do zapełnienia nowymi zdjęciami. Oczy zaszły mi łzami.
- Coś się stało? Nie podoba ci się? - zapytała moja żona zaniepokojona.
- To najcudowniejszy prezent jaki kiedykolwiek dostałem. - mocno ją przytuliłem. Idalia Laufeyson jest taka cudowna...
Ida uśmiechnęła się i mnie pocałowała. Resztę tego wspaniałego dnia spędziliśmy każdy chyba wie jak.