Loki's P.O.V.
Razem z Will'em, szliśmy w kierunku komnaty Rose. Rose to przyjaciółka Idy. Chłopiec gaworzył wesoło a ja się uśmiechałem.
- Jesteśmy. Zapukaj - powiedziałem do synka. Mały szatyn zapukał do drzwi piąstką. Otworzył nam wysoki blondyn.
- Dzień dobry wasza wysokość, w czym mogę pomóc? - zapytał.
- Witaj Homerze, jest tu Idalia?
- Nie. Rose mi opowiadała, że królowa miała mdłości i udała się do skrzydła szpitalnego. - odpowiedział.
- Dobrze, dziękuję. - zmartwiłem się tą wiadomością.
Co mogło jej się stać? Może się czymś struła? Mam nadzieję że to nic poważnego. Zwolnię z tego zamku każdego kto, nawet przez przypadek, otruł moją królową a tego który zrobił to specjalnie, skażę na śmierć.
- Am am - odezwał się mój synek.
- Am am? A co byś zjadł? Jabłuszko? Pomarańczkę? A może bananka? - pojawiłem w powietrzu wspomniane owoce. Will wziął banana. Zdjąłem mu skórkę a chłopiec zaczął jeść.
Weszliśmy do skrzydła. Na końcu sali leżała królowa Asgardu delikatnie się uśmiechając do siebie.
- Mama! - zawołał zielonooki i pobiegł do swojej mamy. Wgramolił się na łóżko szpitalne i przytulił do niej a ona do niego.
Podeszłem do nich. Ucałowałem moją ukochaną Iduś w czoło i usiadłem na krześle.
- Hej kochanie, co się stało? Po co tu przyszłaś? - zadałem parę pytań.
- Jestem w ciąży skarbie - szatynka spojrzała na mnie z uśmiechem. Chwilę trawiłem tę informację po czym czule pocałowałem swoją żonę a następnie ich przytuliłem. - kochanie, będziesz miał siostrzyczkę lub braciszka. - pogłaskała synka po głowie.
Młody książę zdawał się kompletnie nie rozumieć o co nam chodzi, ale widząc nasze radosne twarze też się uśmiechał. Jeszcze raz ich mocno przytuliłem.