Rozdział 2

181 11 1
                                    

P.O.V Loki's

Opuściłem salę konferencyjną. I ruszyłem w stronę jadalni. Byłem wściekle głodny. Usłyszałem płacz dziecka. W tym pałacu, z tego co się orientuję, mieszkało tylko jedno dziecko. Moje dziecko. Jak najszybciej udałem się za płaczem. Okazało się, że moje maleństwo przewróciło się na schodach. Pojawiłem się przy Will'u i wziąłem go na ręce. Nauczył się chodzić tydzień temu. Z tego, że odziedziczył po mnie moce, umiał też się teleportować. Czasem zdarzało mu się teleportować przez przypadek. Ida wtedy odchodziła od zmysłów.

- Co się stało kochanie? - wytarłem kciuki łezki synka.

- Ta-ta! - chłopiec zarzucił mi rączki na szyję wtulając się we mnie.

- Uderzyłeś się? Pokaż tacie gdzie - Will paluszkiem wskazał swoje kolanko chowając twarzyczkę w zagłębieniu mojej szyi. Delikatnie je pocałowałem. - Już nie boli. Idziemy jeść? Jesteś głodny? Bo ja tak...to idziemy.

Po kilku minutach doszliśmy do jadalni. Weszliśmy tam. Wypatrzyłem Friggę, Odyna i Thor'a. Kąciki moich ust uniosły się lekko. Mój brat uśmiechnął się i do nas podszedł.

- Loki! Witaj bracie! A kogo moje oczy widzą! Mojego ulubionego Will'a! - zawołał. Mały szatyn uśmiechnął się i schował twarz.

- Wstydzioch - stwierdziłem z uśmiechem.

Zasiedliśmy do stołu. Po nakarmieniu synka, sam zacząłem jeść. Chciałem zaczekać na moją żonę ale musiałem coś zjeść bo bym padł. Jestem ciekaw czemu jeszcze nie wszczęła alarmu i zniknięcie Will'a i nie przyszła na obiad. Ta myśl zaprzątała mi głowę do końca pory obiadowej. Oddałem małego szatyna w ręce brata, który cieszył się bardziej od chłopca na myśl o spędzeniu razem czasu i udałem się do naszych komnat.

W salonie jej nie było. Sprawdziłem sypialnię. Też nic. Zapukałem do drzwi łazienki.

- Kochanie jesteś tam? - gdy nie otrzymałem odpowiedzi, zajrzałem. Nie było. Nie znalazłem swojej ukochanej również w garderobach, sypialni Will'a i bibliotece. Gdzie jest moja żona? Spytałem matki, ojca, brata, straże, jej kumpele, nic.

- Może za bardzo panikujesz - zasugerowała Frigga, bawiąca się z Will'em.

- Nie. Ostatnim razem, gdy poszła po mleko, zniknęła na dwa miesiące. Porwali ją. - odparłem.

- Może wyszła do miasta. Nie panikuj, Idalia też ma swoje życie, nie musi cały dzień siedzieć w pałacu - westchnąłem. Usiadłem naprzeciwko niej i dołączyłem się do zabawy z dzieckiem.

Life with LokiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz