Rozdział 20

89 5 1
                                    

Narracja trzeciosobowa

Will pokazał Marie każde piętro wieży Avengers. Po tym, dziewczyna zadeklarowała, że chcę się pouczyć w swoim pokoju i się w nim zamknęła. Chłopak westchnął i udał się do salonu. Tam spotkał Petera.

- Hej Pete! - przywitał się z nim.

- Siema Will. Jak leci?

- Dobrze, tylko musisz mi pomóc.

- W czym? - Parker usiadł na sofie. Lokison zajął miejsce w fotelu.

- Znaleźć odpowiedź na nurtujące mnie pytanie.

- Dawaj.

- ...czy przeterminowana trucizna jest bardziej trująca czy mniej? - szatyn był całkowicie poważny.

- O kurde... - przeklnął SpiderMan.

***

Władcy Asgardu udali się na spacer po Central Parku. Idalia przytulała się do boku męża a ten obejmował ją mocno w talii.

- Jestem ciekaw jak zachowa się Will - powiedział Loki.

- Jeśli wdał się w Ciebie, ucieknie. - brunet spojrzał z wyrzutem na szatynkę a ta wybuchła śmiechem.

- Nieśmieszne.

- Jakiego Ty masz kija w dupie - zielonooka przewróciła oczami. - a właśnie, muszę ci coś powiedzieć.

- Słucham.

- Usiądź sobie - gdy razem usiedli, spojrzała mu w oczy. - jestem w ciąży.

- ...naprawdę? - na twarzy Lokiego pojawił się szeroki uśmiech. Objął kobietę w talii i namiętnie ją pocałował. - kocham Cię

- Ja Ciebie też Lokiś - Ida pogłaskała męża po policzku i znowu go pocałowała.

***

Marie wszystko przygotowała. Ugotowała ulubione danie Willa. Liczyła na to, że blondyn czuje to co ona.  Sprawdziła czy o niczym nie zapomniała i wyszła z pokoju. Nie ufała temu metalowemu urządzeniu zwanego "windą", dlatego też poszła schodami do salonu. Zauważyła tam swojego najlepszego przyjaciela i jego kolegę, Petera. Razem dumali nad jakimś zagadnieniem.

- Will

- Hej Marie, pouczyłaś się już? - zielonooki uśmiechnął się.

- Em tak...pójdziesz ze mną do mnie? Mam sprawę

- Jasne, sorry Parker - poklepał chłopaka po ramieniu i udał się za blondynką. Dziewczyna wpuściła szatyna do pokoju. Na stoliku świeciły się świece a pod pokrywami czekała na nich kolacja. Podłogę wokół stolika ozdabiały płatki róż. Will otworzył szeroko buzię.

- Will bo ja...- delikatnie się zarumieniła. - ja Cię lubię. Nie jako przyjaciela. Zakochałam się w tobie.

Szatyn nic nie mówił tylko wpatrywał się w przyjaciółkę oczekując że ta zaraz powie mu że to tylko żart. Nic takiego jednak nie nastąpiło.

- A-a Ty...?

- Marie...prze-przepraszam - zielonooki delikatnie pokręcił głową i teleportował się do siebie. Bogini mądrości patrzyła na miejsce w którym przed chwilą znajdował się Will po czym osunęła się na Ziemię i zaczęła płakać.

Life with LokiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz