†23

33 2 0
                                    

Reszta zespołu została w bazie oczekując na nasz przyjazd. Nie wiedziałam co o tym wszystkim myśleć. Na zewnątrz byłam bardzo zadowolona, że jednak sytuacja bardziej się rozwinie a ja będę mogła jakoś przyczynić się do całej sprawy, lecz wewnątrz pochłaniał mnie strach, wątpliwość oraz wiele wiele rzeczy, które chciałabym wyjaśnić dopiero na miejscu.

Rzeczy które pozwolą mi w końcu zmrużyć spokojnie oczy po nie do końca przespanej nocy. . . 


. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

-Jesteśmy u celu - Oznajmił Watari kiedy samochód w pełni dotarł na miejsce.


W pierwszej kolejności wysiadłam z pojazdu obserwując teren dookoła oraz sam budynek do którego mnie przywieziono. Z zewnątrz wyglądał jak ogromny drapacz chmur pnący się piętrami ku niebu , pełno środków zabezpieczeń przed wejściem jak i w wejściu, dach z własnym miejscem przeznaczonym do lądowania helikoptera oraz wiele innych.

-Coś nie tak? - Spytał Ryuzaki który najwyraźniej wyczuł, że nie jestem przyzwyczajona do siedziby tak wielkich rozmiarów. Kiwnęłam jedynie głową na tak w ramach odpowiedzi.

Po rozładowaniu bagaży przedarliśmy się przez wszelkie formy zabezpieczeń a następnie weszliśmy do środka. Wnętrze nieco już bardziej zaskakiwało. Podziemny parking oraz parter był niezwykle przestrzenny, na tyle że jego powierzchnię mogło by pokryć  bez problemu  dwie ogromne wille lub cała hala sportowa.

-Woow.. - Tylko tyle moje gardło było w stanie z siebie wydobyć po tym jak rzuciłam okiem na tę wielką przestrzeń. Każdy krok w tym miejscu rozbrzmiewał jednym wielkim echem podobnie jak głosy naszych rozmów niezależnie w jakiej tonacji się odbywały ani w jakiej odległości staliśmy od siebie. 

- Zapraszam do windy -  Wskazał lokai otwierając nam drzwi. Tak jak się spodziewałam, była równie wielka co pomieszczenia.

 - Bagaże zostaną wniesione po drugiej stronie specjalnym mechanizmem do głównego pokoju i pozostaną tam aż do momentu ich odebrania przez właścicieli - Spojrzał uśmiechając się w naszą stronę.  Odwzajemniłam uśmiech jednocześnie czując lekkie zdziwienie w związku z tą sytuacją. 

-Piętro trzydzieste piąte - Przekroczyliśmy próg aż naszym oczom ukazał się przestronny pokój z miejscem do pracy oraz schodami do pokoi sypialnianych dla członków grupy dochodzeniowej.  W jednym z kątów tego przestrzennego pomieszczenia mieścił się aneks kuchenny połączony z wejściem do pozostałych ukrytych miejsc w tym lokalu.

Od razu po tym jak nas oprowadzono postanowiliśmy się rozejść każdy w swoją stronę wracając do własnych , wcześniej przerwanych zajęć. W tym samym czasie gdy i ja miałam czas wolny na obejście wszystkiego dookoła Ryuuzaki stanął chwytając moją dłoń. Jego wzrok w tej chwili skupiał się tylko i wyłącznie na moich oczach, każdym najmniejszym ruchu a także każdej najmniejszej reakcji. 

- Chodź za mną na górę... - Wyglądał na delikatnie poddenerwowanego gdy z jego ust padło minione zdanie a jego postawa z dość mocno zgarbionego zmieniła się w lżej wyprostowanego, który ciągnął mnie lekko za rękę aż pod same drzwi pokoju oznaczonego numerem  dwadzieścia pięć.  Czułam jak każdy krok stawał się coraz szybszy , zupełnie jakby Ryuuzaki się czegoś obawiał lub chciał pewne rzeczy omówić jedynie ze mną, co raczej dawałoby nieco większe podejrzenia że coś jest nie tak. 

- Usiądź proszę, czuj się jak u siebie - Odparł sięgając po dzbanek z herbatą. Było za spokojnie, coś ewidentnie jest na rzeczy skoro jestem tu tylko on i ja. Nie mogłam tego tak zostawić , więc od razu ruszyłam w pełną konwersacje.

- Ryuuzaki czy coś się dzieje? Po co tu przyszliśmy... i to zupełnie zdala od reszty? - Ten jedynie niewzruszony dalej nalewał swój ulubiony napój.

- Jesteś tutaj nowa więc będę miał cię na oku jako współpracownika oraz moją współlokatorkę. 

Zaraz co? Czy ..on właśnie nazwał mnie jego współlokatorką?! O co tu chodzi?... Zabrakło im pokoi w tym lokalu czy raczej jestem w coś zamieszana że chce mnie bardziej pilnować...

- Wiem że to może teraz wyglądać dziwnie lecz chce mieć pewność, że wszystko będzie w porządku w czasie całej tej akcji. Poza tym . . . .  - Nastąpiła chwilowa przerwa oznajmiająca iż właśnie rozproszony rozmową ze mną nie zauważył zalewającej się filiżanki przez jego działanie. Odstawił dzbanek i po chwili spokojnie jak zawsze kontynuował dalej.

- . . . n-nie chciałbym, aby sytuacja na zewnątrz wpłynęła jakoś szczególnie negatywnie na sprawę . . . - Gdy skończył dostrzegłam jak jego wzrok się zmienia, był inny niż te które do tej pory widziałam. Patrzył mi prosto w oczy, połyskiwały w strumieniu światła wpadającego przez zasłonięte żaluzje. Zauważyłam również  lekki rumieniec zalewający jego policzki. Na ten widok nie mogłam powstrzymać uśmiechu.

Czy on właśnie przyznał że się o mnie martwi ?



°To, czego nie widzą oczy° ~L x Reader ~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz