†9

225 22 8
                                    

- Ciekawe kto go zgubił... - pomyślałam po czym ruszyłam przed siebie licząc na tajemnicze spotkanie właściciela zguby.

Od całego zdarzenia minęło kilka tygodni. Wciąż powtarzałam codzienność nie zwracając już uwagi na inne sprawy / problemy tworzące się poza moim zasięgiem. Przez ostatnie dni czułam się bezsilna, przygnębiona i praktycznie nie miałam na nic siły. Przestałam chodzić do szkoły tym samym przerzucając się na nauczanie w domu. Z obowiązkami było podobnie. Nie organizowałam spotkań już tak często z innymi z sierocińca, także większość z zadań wykonywał opiekun i kilka pracowników sierocińca, a ja siedziałam całymi dniami zamknięta w pokoju nie licząc tych kiedy przychodził nauczyciel. Czułam, że wraz z mijaniem czasu mam coraz bardziej tego wszystkiego dość. Kiedy to się zakończy i będę miała spokój? - Takie myśli najczęściej mną kierowały. Po jakimś czasie rozmyślania postanowiłam wstać i popatrzeć na księżyc za oknem. Świecił tak intensywnie a jednocześnie przepięknie paradował na nocnym sklepieniu. To jedyne co po najgorszych odczuciach i przeżyciach poprawiało mi nastrój. Starałam się dłużej nie myśleć o najgorszym i uniosłam głowę w stronę nocnego nieba, gdy wtem ktoś zapukał do drzwi pokoju i wsunął coś pod szczelinę.

- Panienko , poczta do ciebie - Usłyszałam ledwo słyszalny głos po drugiej stronie. Byłam pewna że należał do mojego opiekuna. Niechętnie zeszłam z łóżka i podeszłam do progu sięgając po kopertę. Wyglądała jak każda inna z tym, że nie miała na przedniej stronie zapisanego adresu ani znaczka.

- Dziwne...Kto mógł do mnie napisać?...Nikt prócz rodziców ani personelu placówki nie zna teraźniejszego adresu mojego pobytu - pomyślałam. Przez jakąś chwilę próbowałam dojść do wniosku łącząc ze sobą pewne fakty, aż w końcu nie czekając dłużej zajrzałam do środka tajemniczej koperty. Wnętrze kryło list oraz szczelnie zapakowaną kasetę z krótkim opisem. List zawierał uszczuplony opis  zasad trzymania zawartości przesyłki w pomieszczeniu oraz o zakazie rozpowszechniania jej dalej,  zaś sam tekst opisu dotyczącego kasety mówił:

- ᴡɪᴛᴀᴊ ᴅʀᴏɢᴀ ᴛ/ɪ . ᴢᴀᴘᴇᴡɴᴇ ɢᴅʏ ᴛᴏ ᴄᴢʏᴛᴀsᴢ ɴɪᴇ ᴡɪᴇsᴢ ᴊᴀᴋ, ᴀɴɪ ᴘᴏ ᴄᴏ ᴛᴀ ᴋᴀsᴇᴛᴀ ᴢɴᴀʟᴀᴢᴌᴀ sɪᴇ̨ ᴀᴋᴜʀᴀᴛ ᴡ ᴛᴡᴏɪᴄʜ ʀᴇ̨ᴋᴀᴄʜ ᴘʀᴀᴡᴅᴀ? ᴏᴅᴘᴏᴡɪᴇᴅᴢ́ ᴋʀʏᴊᴇ sɪᴇ̨ ᴡᴌᴀśɴɪᴇ ɴᴀ ᴛᴇᴊ ᴛᴀśᴍɪᴇ, ᴊᴇᴅɴᴀᴋ ᴏsᴛʀᴢᴇɢᴀᴍ, ᴢ̇ᴇ ᴛʀᴇśᴄ́ ᴋᴛᴏ́ʀᴀ̨ ᴢᴀᴡɪᴇʀᴀ ᴍᴏᴢ̇ᴇ ᴏᴋᴀᴢᴀᴄ́ sɪᴇ̨ sᴢᴏᴋᴜᴊᴀ̨ᴄᴀ ᴅʟᴀ ᴄɪᴇʙɪᴇ. ɢᴅʏ ʙᴇ̨ᴅᴢɪᴇsᴢ ᴡsᴛᴀɴɪᴇ, ᴜᴋʀʏᴊ ᴊᴀ̨ ɢᴅᴢɪᴇś ɢᴅᴢɪᴇ ɴɪᴋᴛ ɴɪᴇ ʙᴇ̨ᴅᴢɪᴇ ᴍɪᴀᴌ ᴅᴏ ɴɪᴇᴊ ᴅᴏsᴛᴇ̨ᴘᴜ ʟᴜʙ sᴘᴀʟ. ᴅᴏᴋᴌᴀᴅɴɪᴇ 25.07 ᴏᴛʀᴢʏᴍᴀsᴢ ᴅᴀʟsᴢᴇ ɪɴsᴛʀᴜᴋᴄᴊᴇ.

~ ʟ.

Po przeczytaniu informacji chwyciłam za taśmę, chowając ją bezpiecznie do koperty i zeszłam ostrożnie na dół. Starałam się nie wzbudzać żadnych podejrzeń tym bardziej, że nie wychodziłam od kilku tygodni z pokoju, a na pewno minięcie się z kimś z domysłami na korytarzu nie było by niczym dobrym. W końcu udało mi się bez szwanku dostać do pokoju, który poprzednio był zamknięty. 

- Tak... Teraz tylko wystarczy znaleźć odtwarzacz.. wydaje mi się, że gdzieś tutaj był... - Pomyślałam , po czym zaczęłam się uważnie rozglądać. Chodziłam tak chwilę gdy nagle poczułam jak moja stopa o coś zahaczyła i w mig znalazłam się na podłodze. 

- *szept* Ugh...! Świetnie.. zapewne teraz wszyscy słyszeli ten hałas i przyjdą tutaj sprawdzić co się stało...- burknęłam w ciszy do siebie. Zanim w pełni podniosłam się z ziemi nadsłuchiwałam czy nikt się nie zbliża. Na szczęście nikogo nie zastałam. Mogłam w spokoju uruchomić odtwarzacz z kasetą. Wyszukałam przycisku i włożyłam taśmę do środka. Ekran monitora w jednej chwili złapał jakieś zakłócenia do momentu, gdy na samym środku nie zaczął pojawiać się duży napis drukowanej litery"L". Nie była to jednak zwyczajna litera. Pochodziła ona z czcionki którą po dziś czasy wydają prasy starych gazet i widniała w centrum białego tła. 

Po jakimś czasie obraz zniknął a na ekranie ujrzałam kawałek jakiegoś monitoringu. W tle słychać było krzyki a dialogi były dziwnie zniekształcone. Wtem zauważyłam znajome twarze..To ...moi rodzice.. Jakiś zamaskowany człowiek trzymał w ręce zakrwawiony nóż a drugi pistolet.. Chyba im grozili.. ale nie byłam w stanie zrozumieć ani jednego słowa z tego strasznego bełkotu. Nagle usłyszałam strzał a potem obraz się przybliżył. W tamtej chwili zupełnie zamarłam. Moi rodzice zostali zamordowani... Wszędzie na podłodze była krew, słychać było też dźwięk chrupiących pod ciężarem kości. Próbowałam odwrócić swoją uwagę od tego co drastycznego działo się na ekranie i spojrzałam na datę w górnym lewym rogu. W jednej chwili moje oczy zaczęły się szklić. 

-T-To dlatego nie miałam z nimi kontaktu...H-heh..Ale jestem głupia...Beznadziejna!!!....Idiotka! - Zupełnie zapomniałam o tym, aby zachować się ciszej. Chwyciłam za kasetę i z całej siły roztrzaskując o podłogę a potem depcząc zaczęłam głośno krzyczeć. Wygrały ze mną poczucia winy. W tamtej chwili usłyszałam kroki. Drzwi otworzyły się a do pokoju wszedł Gary. Na jego twarzy pojawiło się ogromne zaskoczenie. 

-Panienko co w panią wstąpiło?... -Poczułam jak chwyta mnie za rękę i gdzieś zabiera. Zakryłam oczy by nie musiał widzieć mojej zapłakanej twarzy...

°To, czego nie widzą oczy° ~L x Reader ~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz