†29

20 2 0
                                    

Przebudziłam się z myślą o swoim śnie jaki śniłam wcześniej. Byłam w nim ja i Ryuzaki, tuż po wygranej z Kirą oboje siedzący w romantycznej chwili i wpólnie oglądaliśmy zachód słońca. Spokojna atmosfera wśród najgłośniejszego kraju na całym świecie płynęła wyłącznie między naszą dwójką. W pewnym momencie on spojrzał na mnie. Jego oczy wyraźnie pragnęły się odezwać. Były pełne uczucia, a twarz zdobił maleńki,  zarazem ciepły uśmiech. Chłopak delikatnie chwycił i ukrył moje dłonie w swoich lekko przybliżając się próbując coś mi przekazać na swój sposób. Wtedy się wybudziłam, cała czerwona na twarzy nie wiedząc co się dzieje. Rozkojarzona próbowałam ogarnąć sytuację. 

Całe szczęście to był tylko sen , nawet przyjemny , łagodny sen, którego dotąd nie miałam nie licząc pierwszych dziwactw z postacią przypominającą go bardzo z postawy ciała oraz sylwetki. Poczucie czasu zupełnie mi umknęło, gdy tylko zasnęłam i zupełnie zapomniałam dlaczego w zasadzie jestem tu , w pokoju otulona stosem poduszek, maskotek i kocyka, a nie na dole przy biurku. Psychicznie chciałam się ruszyć gdyż praca to w istocie rzeczy mój obowiązek, lecz emocjonalnie nadal tonęłam wewnątrz oceanu smutku, pomimo tego że chwilę wcześniej wypłakałam całą wodę z organizmu. Zbyt wygodne posłanie oraz cisza jaka panowała wtedy w całym pomieszczeniu jedynie bardziej przekonywała do tego by zostać i jeszcze odpocząć. Zastanawiało mnie tylko jedno, ciepło które czułam, zupełnie jakbym leżała na grzejniku. Wtuliłam się do jego źródła i wtedy usłyszałam wolne, zarazem spokojne bicie serca oraz ledwo słyszalny oddech opadający na mój kark. Uniosłam głowę lekko do góry by zbadać obiekt. Nigdy wcześniej nie spaliłam takiego buraka jak w tamtej chwili, gdy okazało się że przez cały czas spałam na torsie blisko Ryuzakiego. Przez CAŁY ten czas był blisko mnie i najwyraźniej próbował uspokoić, a gdy to się udało finalnie musiałam na nim usnąć. Delikatnie dotknęłam jego policzka, spał jak zabity. Uśmiechnęłam się na ten widok i ułożyłam z powrotem do pozycji jaką miałam przedtem. O dziwo nigdy wcześniej nie czułam takiego poczucia bezpieczeństwa jak teraz. To było niezwykłe przeżycie...

- Um.. T/I? Ryuzaki? Czy wszystko tam u was wporządku? - Odezwał się pewien głos zza drzwi.  Były lekko uchylone co oznaczało że każdy idiota mógłby w tym momencie zajrzeć do środka i bez problemu dostrzec co się dzieje wewnątrz. Nagle uchyliły się bardziej a zza cienia wyłonił się nieśmiało Matsuda. 

- Długo nie przychodziliście i zespół zaczynał się ma- Nie zdążył dokończyć gdy zauważył nas na łóżku razem wtulonych do siebie.

- Długo nie przychodziliście i zespół zaczynał się ma- Nie zdążył dokończyć gdy zauważył nas na łóżku razem wtulonych do siebie

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


- Czy ja Wam nie przeszkadzam? 

- M-Matsuda?!  n-nie!..  jest w porządku. - Zapewniłam. Ten jednak nie do końca chyba chciał mi uwierzyć. Po jego minie wnioskowałam, że teraz wyobrażał sobie zupełnie inny scenariusz niż ten ,który widział na własne oczy. 

- Musimy zająć się sprawą Kiry , pan Soichiro czeka z resztą na dole. 

- O-Ok.. będziemy  za 5 minut. 

Tyle w zupełności wystarczyło aby opuścił pokój. Jeden problem z głowy. Cóż chyba będę żałować, że nie udawałam wtedy śpiącej. Niechętnie wygramoliłam się z łóżka i powoli zaczęłam szykować do wyjścia myślami  wciąż wracając do tej sytuacji.

- Dokąd idziemy? - Odezwał się ospały głos za mną. 

- M-Matsuda i reszta zespołu oczekują na nas na stanowisku 

- Zatem nie ociągajmy się i zejdźmy do nich.. - Poczułam jak zimną dłonią dotyka moją i łapie ją ciągnąc delikatnie za sobą, jakbyśmy byli bardzo spóźnieni. Rumieniec ponownie oblał całą moją twarz podobnie jak w jego wypadku. Domyśliłam się że dotyk nie jest za bardzo komfortowy dla niego (jeżeli mówimy tu na przykład o trzymaniu za ręce). Mimo wszelkiego dyskomfortu zapewne chciał abyśmy wspólnie znaleźli się na miejscu, a przy okazji znów spędzilibyśmy razem chwilę czasu nim dotrzemy na miejsce. 

Oboje opuściliśmy pokój i powoli zeszliśmy na dół. Wszyscy byli bardzo zdziwieni gdy po tym incydencie wróciliśmy do pracy jak gdyby nigdy nic. Staraliśmy się omijać ich spojrzenia i zajęliśmy swoje miejsca. 

*Timeskip*

.

.

.

.


Wieczorem ja i Ryuuzaki znów zostaliśmy sami gdy reszta zespołu rozeszła się do swoich pokoi. Jedyna chwila by móc spokojnie dokończyć pracę, a przy okazji chwilę pogadać. Nawet jeżeli czułam zapał do podjęcia próby nawiązania z nim kontaktu nie potrafiłam rozpocząć pierwsza rozmowy. Zupełnie jakby coś powstrzymywało mnie przed powiedzeniem czegokolwiek w jego stronę. Uciążliwe ale jednak w jakimś stopniu przyzwyczaiłam się do tego. Mało kiedy miałam okazję z kimś zamienić słowo w szczególności zaczynając pierwsza. 

- Jak się dzisiaj czujesz T/I ? - Spokojny głos Ryuzakiego oraz wzrok wymieszany z ciepłym uśmiechem pomógł moim myślom wrócić na ziemię. 


- Zdecydowanie lepiej niż ostatnio

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- Zdecydowanie lepiej niż ostatnio...Dziękuję.

Przyznaję, że o wiele lepiej się czułam gdy usłyszałam go nim sama zrobiłam krok do przodu. Dodało to w jakimś stopniu większej otuchy.

- Słuchaj...Ryuzaki ja.... Chciałabym cię bardzo przeprosić za to przedstawienie kilka dni temu.. nie wiem co mnie wtedy napadło...

- Wyglądałaś na przemęczoną to normalne. Całe dnie przesiadujesz tu ze mną i oddziałem, ciężko pracujesz często nawet do późna i przez to nie możesz normalnie wypocząć. To zrozumiałe...

- Jednak mimo wszystko nie powinnam była wychodzić tak bez uprzedzenia - Długie ramiona przyciągnęły mnie bliżej i otuliły.

- Nie przepraszaj za to jak się czujesz. Masz do tego pełne prawo by raz świeciło słońce, innego dnia padał deszcz, a nazajutrz po jednym i drugim niebo malowało piękną tęczę.

- Słońce, deszcz , tęcze? - zachichotałam.

Nie wierzę znowu to zrobił. Kolejny raz nie mogłam powtrzymać mięśni twarzy od uśmiechu.

- Od razu lepiej. Chciałabyś może coś do jedzenia? Przyznaję, że nie lubię gdy jakiś łasuch kręci się koło moich zapasów i na wvrazie czego wolałbym aby ktoś towarzyszył mi przy tej akcji....

- Heh jasne, robi się 

Teraz nie tylko złapaliśmy wspólny kontakt werbalny, ale także nasze brzuchy zdawały się przez swój burczący sposób porozumiewać ze sobą. Bez wahania poszliśmy za ich głosem na górę.

°To, czego nie widzą oczy° ~L x Reader ~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz