Mieszkam w Rio ze swoim tymczasowym chłopakiem-Joshem, znajomą z ekipy-Martyną i jej również tymczasowym chłopakiem-Nickiem. To była środa, gdy obudziłam się dość wcześnie, pocałowałam Josha, wstałam i się ubrałam. Wyszłam na taras z butelką piwa, żeby dopracować silnik, który tam stał. Gdy nagle usłyszałam za sobą dobrze znany mi głos gliny- Hobbsa.
-I na to wydałaś 100 milionów?-zapytał
-Wiem że fajny.
-Mam do ciebie sprawę.
-Wow, no bym się nie domyśliła.
-Wczoraj jakaś ekipa napadła na konwój wojskowy w Moskwie.
-Jak dla mnie za zimno.
-Wiem że to nie ty, chcę żebyś pomogła mi ich złapać.
-Kogo?
-Owena Shaw'a i Johna.
-Ok, ale potrzebuję wszystko co o nich wiesz.
-Informacje dostanie cała ekipa.
-Żadnej ekipy, zrobię to z Martyną.
-Cześć Martyna!-powiedział a ja zauważyłam że przyszła.
-Siema-odpowiedziała mu
-Potrzebuję Twojej pomocy Marlena, całej twojej ekipy!- zwrócił się do mnie
-Ok, przekaże.
-Więc zapraszam do Londynu!
-Jasne, będzie tam jutro cała ekipa.
Zadzwoniłam do wszystkich.
-Jutro widzimy się w Londynie.
-Już jadę-powiedziała Gisele
Sms'em wysłałam wszystkim adres domu kilku dziewczyn od nas- tak na wszelki wypadek, gdyby któraś nie pamiętała. Mieszkały one w dużym domu, za którym stał ogromny budynek w którym mięliśmy swoje samochody te stare (obecne, którymi jeździmy) i nowe, które czekały na obróbkę w turbo itd.
Poszłyśmy się spakować. W jednej walizce miałam ubrania, a w drugiej broń z tego domu. Wzięłam jeszcze kilka rzeczy i zaniosłam wszystko do swojego auta, a Martyna do swojego. Wsiadłam do mojego Lamborghini, a Martyna do swojego Mustanga. Ruszyłyśmy, a ja w między czasie zadzwoniłam do pilota mojego samolotu. Powiedziałam że ma być na lotnisku jak najszybciej, powiedział że będzie za 10 minut. Dojechałyśmy na lotnisko i zauważyłam, że mój samolot już czeka na nas z otwartą pokrywą. Wjechałyśmy na pokład i wysiadłyśmy z aut. Poszłam do Leona żeby powiedzieć że możemy ruszać, on tylko przytaknął. Nacisnął przycisk zamykający klapę i mogliśmy startować. Wylecieliśmy. Poszłam do Martyny na tył.
-Ej co jest?-zapytałam
-Nie nic, tylko wydaje mi się że czegoś zapomniałam.
-Broń masz?
-Oczywiście-odpowiedziała
-I to jest najważniejsze.
Rozmawiałyśmy dosyć długo, gdy skończyłyśmy poszłam do Leona, który powiedział że lądujemy. Gdy wylądowaliśmy, opuściłam klapę i poszłam do samochodu. Razem z Martyną wyjechałyśmy z pokładu autami. Leon 'zaparkował' samolot w garażu na nasze samoloty, który znajdował się na lotnisku. Załatwiłam jeszcze tylko bilet dla Leona na powrót do Rio, pożegnaliśmy się z nimi odjechałyśmy, po około 30 minutach byłyśmy pod domem dziewczyn, musiałyśmy z nimi pogadać.
CZYTASZ
Ride or Die
Teen FictionPrzez jeden błąd musi znosić ich do końca życia. Oto historia niebezpiecznej dziewczyny, sąsiadki One Direction i Justina Biebera. Jak potoczą się losy wszystkich? Czy będą szczęśliwi? Czy coś im grozi? Może ktoś? Czy wszystko będzie po staremu? Za...