rozdział 31

47 0 0
                                    

(Wczujcie się)
****następny dzień*

-Po pierwsze: chłopacy sprawdźcie mi to. Chcę wiedzieć co to-rzuciłam na stół woreczek, który zabrałam Liam'owi.
-Ok. Przejdźmy do konkretów.

-I jak, mamy coś?
-Okazuje się że koleś ma dosyć pokaźną kartę... Ale to nie wszystko.. Na jego koncie są, no, grube miliony.. popytałam tu i tam i dowiedziałam się że ściga się dopiero od roku więc nie zarobił tego tym sposobem-mówiłam
-Lewe interesy?
-Też nie.
-No to jakaś trawa, narkotyki czy coś?
-Nie. Więcej... Facet siedział w poprawczaku i wyszedł dopiero gdy miał 18 lat. Potem pracował przez rok w jakimś sklepie i po tym zaczął się ścigać-kontynuowałam
-Nie zarobił przecież takiej kasy w sklepie... To skąd u niego taki hajs?
-Okazuje się że trzeba spojrzeć trochę wcześniej... John jest synem bardzo dobrze znanej nam osoby, dzięki czemu po jego śmierci odziedziczył kasę.
-Kogo?
-Dragona.
-To nie możliwe. Ten facet miał tylko córkę.
-Fakt znany przez media... nie ma go nigdzie wpisanego jako jego syn, dlatego, że to nie było dziecko z jego żoną. Zwykły skok w bok.
-Ale to nie tłumaczy dlaczego porwał Jaxona.
-Tutaj zamyka się nasza wiedza. Dołączają rzeczy materialne. Spójrzcie na to-posunęłam w ich stronę zdjęcie
-To John?
-Mhm. Ale spójrzcie kto jeszcze...
-Ale to niczego nie wyjaśnia. I jak to 'kończy się nasza wiedza'?
-Prawda. Dokładnie wasza. Wiem trochę więcej.-powolnym krokiem przemierzałam salę zatrzymując się koło Jaxona-Gdy poznałam Jaxa opowiedział mi o Jazzy i o jej śmierci-opowiedziałam im tą historię i kontynuowałam- Jus pamiętasz tego gościa?-zapytałam
-Jak przez mgłę...
-To ten-na ekranie pojawiło się zdjęcie
-Mhm.
-Jak się nazywał?
-Nie pamiętam jego imienia.. Ale...Jones to było jego nazwisko.
-Rick Jones...-powiedziałam a on przytaknął- znany w naszym świecie jako...-wystawiłam rękę dając znak chłopakom aby dokończyli.
-...Dragon.
-To ojciec Johna był twoim szefem. Dwa miesiące po tym zdarzeniu John znalazł go w jego gabinecie nieżywego.
-Czemu?
-Przedawkował-Ryan mnie wyręczył odpowiadając
-Ale to wciąż nie tłumaczy porwania-zauważył Roman
-Tutaj jest istotny jeden fakt, który uroił się u Johna w głowie.
-Jaki?
-Wygląda na to, że on myśli że te proszki którymi zabił się jego ojciec to te które dostarczył mu Justin. Dokładnie te, które dowiozłeś w dzień tej akcji z Jazzy.
-No dobra ale skoro to wszystko toczy się wokół chłopaków to dlaczego uwziął się na ciebie?-zapytał Roman
-Tego nadal nie rozumiem-przyznałam
-A ja tak. Zobacz, sprawy zawsze mogły się potoczyć inaczej....On obserwuje nas i widzi co się dzieje, że mieszkasz teraz u chłopaków. Zawsze mogło być na odwrót, to mógł być on a nie chłopacy... Uwziął się na ciebie po wyścigach gdy przegrał z tobą. Chłopacy tam wtedy byli... Być może próbuje przez ciebie dotrzeć do chłopaków i się zemścić?-tłumaczył Dom
-Ale miał Jaxa i nic mu nie zrobił-zauważył Justin
-Może chodzi mu o Justina? A ciebie wziął sobie na cel przy okazji, Lena-dołączył się Brian
-Właśnie to mnie dobija w tej całej sytuacji... Te 'może'. Nie cierpię tego! Dlaczego wszystko to tylko nasze domysły...-naprawdę mnie to dobijało
-To czyli kasa jest z lewego interesu-podsumował Han
-Tak, ale nie z jego. Tylko jego ojca-wytłumaczyłam
-Gdzie to wszystko znalazłaś? Ja nic nie znalazłem w necie-zapytał Tej
-Przejebałam wszystkie teczki, każde akta.
-A co z tymi jego i Shawa.
-Obstawiam, że on je nam wykradł, żeby nam utrudnić. Ale spokojnie... od czegoś są kopie.
-Czyli chodzi mu o chłopaków.
-No właśnie nie wiadomo. Może mu też chodzić o nas.
-Czemu?
-Bo robimy mu konkurencję. Z tego co wiem to nadal zajmuje się narkotykami...
-Tak jak my...
-Właśnie.
-Nie. Jemu chodzi o ciebie nie o nich. Chłopaków załatwia tylko po drodze. Jeśli szłoby o nich nie trudził by się z tobą-Brian kręcił głową
-A to znaczy...
-Że wszyscy z twojego otoczenia są narażeni. I ze starego i z tego.
-On jest popierdolony-warknęłam i po kilku sekundach dostałam smsa- "Na 50 sposobów"-przeczytałam-Co?!
-On...on... poluje na Jamiego...
-CO?!!
-W ostatnim filmie, w którym grał mówił taki tekst... Musimy jechać do niego.
-Ludzie jeszcze jedno-powiedział Tej-Walsh mieszka tu-na ekranie pojawiła się mapa z zaznaczonym punktem.
Spojrzałam na chłopaków i widziałam, że Dom wie co powiem. Chłopacy spojrzeli na mnie.

Ride or DieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz