Rozdział 36

22 1 0
                                    

-O w mordę-rozszerzyłam oczy.

-Chcesz zobaczyć z bliska-uśmiechnął się.


Zbiegłam szybko po schodach i po ok. minucie stałam już na zewnątrz a wszyscy goście stali za mną.


-To...-Jaxon zaczął ale mu przerwałam

-Lykan HyperSport. Do tej pory powstało ich tylko 7 egzemplarzy. Jest kuloodporny, maksymalnie 395 km/h, do setki rozpędza się w niecałe 3 sekundy, dokładnie 2,8. Do napędu służy centralnie umieszczony, podwójnie turbodoładowany silnik typu boxer, generujący moc 750KM i 1000 Nm momentu obrotowego. Takie detale jak diamentowe obramowanie reflektorów i złote nici w fotelach do tanich nie należą. Mimo, że jest trochę wolniejszy od Veyrona jest droższy. Wiem-wystawiłam palec-ile kosztuje Veyron bo go mam. Tu o kosztach nie wspomnę. Nie mogę go przyjąć, to za drogi prezent- odwróciłam się twarzą do wszystkich a oni stali i gapili się na mnie z otwartymi buziami a ekipa śmiała się.- No co? Takie rzeczy się wie.

-Tak, tak, wiem, że to drogi prezent ale żeby cię uspokoić rozmawiałem z Justinem i stwierdził, że właśnie go nie weźmiesz no bo cena dlatego kupiliśmy Ci go na spółę.

-Mimo to to drogi prezent.

-Ale prezent. Zwrotu nie przyjmuję.

-Eh... No dobrze, dziękuję- podeszłam i przytuliłam ich.


Weszliśmy z powrotem do domu, poszłam szybko się ubrać a Tyna robiła kawę gościom. Zeszłam gotowa i zaraz po kolei każdy składał mi życzenia i wręczał prezenty.


-No kochana ty moja-zaczął Stephen-życzę Ci wszystkiego czego tylko sobie życzysz, ale przede wszystkim zdrowia, szczęścia i dużo miłości. Niech Ci się życie ułoży dobrze, po twojej myśli a małżeństwo-zaczął mówić na ucho przytulając mnie- i seks z Luke'iem będzie zajebiste. Rodzice byliby z ciebie dumni- dał mi buziaka i wręczył torbę.

-Dziękuję-uśmiechnęłam się

-Dobra do południa wy ją chłopaki macie, od południa do 20 Luke i Steph a od 20 dziewczyny-zarządziła Tyna.

-Dobra, dobra, fajnie. Lena proszę bo dłużej nie może czekać-powiedział Tej.


Otworzyłam koszyk a w środku był piesek.


-Ale słodki!

-Jak go nazwiemy-zapytał Luke

-Hmm...Killer.

-Ale to mały piesek.

-Killer!-powiedziałam a piesek spojrzał na mnie.


***


Wieczorem była zajebista impreza. Była cała ekipa, Theo i Bradley, chłopacy, Tai, Maciek, Chris i Darcy, Iggy, Nicki i wielu innych moich znajomych. Ale! Na drugi dzień obowiązki wzywały... Mieliśmy ćwiczenia... Na torze, strzelnicy, siłowni, w terenie i z Hobbsem. Wieczorem pojechałam jeszcze do Hectora po moje pieniądze. W sobotę po południu pojechałam na teren Wojny Ras. Przygotowywaliśmy wszystko bo przez weekend trwała impreza.


-Lena!-usłyszałam wesoły głos za sobą więc się odwróciłam.

-Tai, Darcy, Maciek, Chris! Hej!-uśmiechnęłam się i przywitałam z nimi po kolei.

Ride or DieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz