Rozdział 34

28 0 0
                                    

***

Dwa tygodnie po koncercie już prawie wszystko było gotowe aby mogli wrócić na scenę. Tak dokładnie...Wracają w świat muzyki. Niestety od tygodnia miałam problem z Tyną, która cały czas się źle czuła...I nie wiedziała dlaczego, a kiedy chciałam ją zaciągnąć do lekarza zapierała się całym ciałem. Chłopacy mi nie pomogą bo pojechali w dalszą trasę więc jesteśmy same. Planujemy pojechać z powrotem do Rio, ale jeszcze nie teraz. Dziś wyjątkowo są chłopacy bo mają jutro koncert w Londynie więc przyjechali do domu. Ale dziś mamy misję...są dziś wyścigi a z tego co wiem będzie na nich Josh, znaczy Luke, który mi w niej pomoże.

Mój telefon nie przestawał wibrować i wydawać z siebie dźwięku bo co chwilę ktoś do mnie dzwonił. A tym 'ktosiem' byli dziennikarze, którzy chcieli umówić się na wywiad z Justinem albo 1D.

***

Wieczorem całą ekipą, to jest nasza banda łącznie z laskami, które już wróciły, ja, Tyna, Justin, Jaxon, banda 1D i Luke z resztą oraz Adi i Stephen pojechaliśmy na wyścigi. Impreza się rozkręcała, zarobiliśmy już trochę... Umówiłam się z Hectorem na jutro, że wpadnie do mnie i wyszukiwałam swojego celu. Kiedy go zauważyłam pechowo nie był sam tylko w towarzystwie dwóch lasek.


-Dobra, według umowy...Cokolwiek by się działo nie reagujecie.-powiedziałam i seksownym krokiem ruszyłam w stronę Josha.


Laski mnie zmierzyły wzrokiem.


-Żegnam szmaty-uśmiechnęłam się sztucznie...plan zadziałał. Josh natychmiast odepchnął je i uniósł mnie za tyłek w górę.

-Wiedziałem, że zatęsknisz-uśmiechnął się cwaniacko

-Oj nawet nie wiesz jak bardzo-wyszeptałam mu na ucho i je przygryzłam a on wpił się w moje usta gdy się wyprostowałam...


Jedyny problem?

Czułam, że on nie jest mi obojętny... Nie jest to te same uczucie co do Brooksa ale jednak jest. Fakt, że spaliśmy ze sobą, na co zezwalała umowa między mną a Luke'iem.

Czułam wzrok swojego narzeczonego na sobie co mnie trochę rozpraszało ale praca to praca.Czas zaczynać...

Moja ręka sprytnie wślizgnęła się pod jego koszulkę i zaczęła badać jego ciało jakby go nie znała, nie dotykała nigdy wcześniej. Poruszyłam lekko biodrami specjalnie ocierając się o krocze Josha i wyczułam, że jest gotowy. Idealnie.


-Jedźmy stąd-wyszeptałam mu w usta między pocałunkami

-Podoba mi się-wyczułam jak się uśmiechnął i zaczął iść w stronę drzwi pasażera.


Otworzył je i usadził na fotelu niczym małe dziecko. Złapał pas i go zapiął abym była bezpieczna. Ach te jego zwinne ręce...

STOP!! Lena ogarnij! Jesteś w pracy!

Zupełnie 'przez przypadek' dotknęłam jego krocza kiedy cofał swoje ciało. Zagryzłam wargę a ten zamknął drzwi i szybko przeszedł na stronę kierowcy. W tym czasie skinęłam lekko głową do ekipy dając znak, że plan działa. Teraz tylko musiałam zaciągnąć Josha w ustalone miejsce, a to będzie trudniejsze.


-To gdzie jedziemy, niunia?-zapytał gdy wsiadł


Ride or DieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz