Rozdział 26

40 1 0
                                    

*Beau's POV*

Mam już dosyć tego co dzieje się w domu. Mama cały czas pociesza chłopaków. Mimo, że to moi bracia nie pomagam jej. Mówi im, że to nie ich wina ale każdy wie, że jest w tym tylko połowa prawdy. Dlaczego połowa? To proste. Ok, zgadzam się z nią ale wtedy gdy jest to kierowane do Jai'a. Ale gdy do Luke'a-nie. Codziennie słyszę to samo. "Kochanie to nie twoja wina". Nawet teraz, gdy wszyscy siedzimy w salonie, mam dosyć. Wszyscy znaczy chłopacy i Gina. Nie wiem gdzie jest Tyna, a Lena pewnie siedzi z Jaxonem. Gdy patrzę na Luke'a stwierdzam, że dobrze się stało. Może i Hemmings trochę przesadził ale należało mu się. Luke opowiadał nam co się stało ale ja wiem, że czegoś nie powiedział. Ale spokojnie...dowiem się co. Jak tak myślę o tym wszystkim to może Lenie faktycznie byłoby lepiej z kimś innym. Na pewno z Jaxonem o 100%. No ale przecież nie powiem tego wszystkiego Luke'owi. Rzuciłby się na mnie z pięściami a jemu wystarczy już siniaków na gębie. Więc stałem oparty o ścianę i słuchałem.


-Ależ chłopcy spokojnie, to nie wasza wina. Trochę wiary w siebie, zobaczycie, że wszystko się ułoży. Nie obwiniajcie się bo to wcale nie jest wasza wina!-powtarzała Gina

-Mamo, proszę cię, przestań wciskać im kity-nie wytrzymałem

-Beau, skarbie, o czym ty mówisz?

-Wszyscy wiemy, że to co mówisz to ściema! Ok, Jai u ciebie to prawda, to nie twoja wina ale u ciebie Luke nie ma o czym gadać! To tylko i wyłącznie twoja pierdolona wina!

-Stary o czym ty gadasz-zapytał James

-Naprawdę nie wiecie? Przecież Lena nie odeszła bo tak jej się podobało. To twoja wina-wskazałem na Luke'a- i dobrze o tym wiesz. To ty zacząłeś te bajki, że ona cię zdradza i potem dolewałeś jeszcze oliwy do ognia. Po co pierdoliłeś to że niby z każdym cię zdradza?! Liczyłeś, że będzie tańczyć jak jej zagrasz? Że rzuci ci się w ramiona i będzie cię błagać? To nie ten typ dziewczyny. Ona sobie poradzi bez ciebie ale ty bez niej już sobie nie radzisz i nie będziesz. Bardzo dobrze zrobiła, że pierdolnęła w ciebie tym jebanym pierścionkiem i cię zostawiła!

-Beau-zaczęła mama

-Nie! Taka jest prawda i wiesz co?-mówiłem patrząc na Luke'a- nie dziwię się że cię z...-nagle urwałem gdy uświadomiłem sobie co chciałem powiedzieć. Prawie się wygadałem. Prawie powiedziałem że go zdradziła...ze mną- nie dziwię się, że cię zostawiła i nie zdziwię się jeśli nie wróci... Bynajmniej nie do ciebie.-powiedziałem i poszedłem na górę.


Ulżyło mi. Ulżyło mi że mu wygarnąłem. Nawet jeśli to mój brat niech nie liczy że będę go cały czas pocieszał. To nie przedszkole. Może i przesadziłem ale ktoś musiał mu to powiedzieć.


*Marlena's POV*


Po chwili usłyszałam brawa. Odwróciłam się...


Nie mogę uwierzyć w to co widzę .


-Nieźle, naprawdę nieźle!-powiedziała do mnie blondynka-może zaśpiewasz dziś ze mną, co ty na to?

-Um... no nie wiem.

-Oj no dawaj!


Uśmiechnęłam się tylko lekko i zaczęłyśmy omawiać szczegóły. Po ok. 10 minutach byliśmy już w komplecie. Przez cały czas Josh trzymał mnie koło siebie i obejmował. Martin i Kevin patrzyli na nas jakoś dziwnie ale to tylko dlatego że nie wiedzieli o całej sytuacji z Brooksem. Do rozpoczęcia imprezy było coraz mniej czasu. Jednak trochę zaniepokoiło mnie zachowanie Zayn'a.. Siedział sam przy barze smutny i bawił się słomką do napojów. Podeszłam do baru.

Ride or DieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz