Zdycham...

19 6 1
                                    

Pochylona: *leży na łąwce i odsypia noc zarwaną na nauce i oglądaniu anime*
Nauczycielka: [nazwisko Pochylonej] Poduszkę ci przynieść?!
P: Jeśli by pani mogła...
N: Ty kompletnie nie uważasz na moich lekcjach i nie jesteś aktywa! Wstawię ci pałę!
P: Pani poczeka. Da mi pani zadanie i jeśli je rozwiążę to nie wpisze mi pani tej jedynki.
N: No dobra. To chodź do tablicy. 
No i babsko zaczęło mi dyktować polecenie. A najlepsze jest to, że owe obliczenia wychodziły poza materiał który już przerabialiśmy, ale było też z obecnego tematu, i tak naprawdę mogłam nie wiedzieć tego. No ale ja, walony kozak-matematyk dałam radę. W CHARAkterystyczny dla mnie sposób, lewą rękę dałam za plecy, przeanalizowałam polecenie używając logiki i szybko nakreśliłam równanie. Było dość obrzerne i samo jego skracanie powinno mi trochę zająć, ale żeby wkurzyć nauczycielkę policzyłam wszystko w głowie. Tylko kilka liczb, których wolałam nie zapomnieć na wszelki wypadek zapisałam gdzieś z boku tablicy. I od razu po równaniu zapisałam wynik. Długaśne równanie, wykraczające poza tematy, obliczyłam w nieco ponad dwie minuty. Nauczycielka byłą pod takim wrażeniem, że wstawiła mi piątkę i dała spokój. A ja spałam.

Kiedy przez pół lekcji kłócisz się z babą od polskiego, czy twoja praca byłą na temat, czy nie. A potem, w połowie kłótni zdajesz sobie sprawę, że faktycznie nie była, bo wyobraźnia za daleko cię zawiodła. I teraz spróbuj człowieku z tego wyjść z klasą... No nie udało mi się.

Jesz chipsy. Podchodzi do ciebie ta trans laska. Ty już wiesz czego chce. Udajesz, że plujesz i charkasz do paczki. Ona i tak podeszła. I zabrała te chipsy. Pomocy.

Dziewczyny z mojej klasy na W-F nie ćwiczyły. Tylko ja i chłopaki. No i panowie doszli do wniosku, że grają w piłę.  Zaoferowałam się na pozycję obrońcy, ale usłyszałam tylko od największego piłkarzyka i geja, że jestem dziewczyną i nie mogę. Wyzwałam go na 1v1 w nogę. Wuefista stwierdził, że pozwoli, bo może być ciekawie. Cała klasa usiadła sobie na ławeczkach, a Pochylona i Gej-piłkarzyk stanęli na zejściu swoich połówek. Pochylona zaproponowała, że zagrają w papier_kamień_nożyce i ten kto wygra zacznie. Niestety pewność chłopa go zgubiła, bo pozwolił mi zacząć (Bo JeStEm DzIeWcZyNą). Ja tylko wzruszyłam ramionami jak rasowy Sans, wsadziłam ręce w kieszenie bluzy. Staliśmy dosłownie na przeciwko siebie, a ja miałam piłkę pod stopą. Miał nadzieję, że mi ją wykopie i zdobędzie łatwego gola, ale coś mu nie pykło. Pochylona szybko go okiwała i na spokojnie zaczęła iść kopiąc piłkę. Ziomek jeszcze kilka razy próbował mi tak zabrać piłkę, ale ponownie go okiwałam. Jak raz mu się już udało tą piłkę przejąć to po chwili jej nie miał. Przepychając się wróciliśmy na środek boiska. Pochylona wypatrzyła szansę i strzeliła w ścianę. Zostawiła przeciwnika i pobiegła w stronę piłki po czym strzeliła gola. Śmiali się z niego, że ta dziewczyna pokonała go z rękoma w kieszeniach (dosłownie) I dostałam rolę napastnika. A prosiłam tylko o pomocnika! Lekcja na dziś, uniż się, a zostaniesz wywyższony.

Ale się rozpisałam...

Patologiczna Klasa PochylonejOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz