Jacob objął mnie ramieniem. Tą spoconą, ohydną ręką, która przed chwilką złapała za mój pośladek. Zachowałam opanowanie, choć dłonie świerzbiły mnie od dawna. Chciałam już mieć to z głowy, jednak impreza się dopiero zaczęła, i nikt jeszcze na dobre nie wypił nawet jednego drinka. Musiałam czekać, cierpliwie uśmiechać się do swojego chłopaka, hamując się od rzeczy, które mogłyby mój plan zepsuć. A z kolei on był warty czekania. Przesiąknięty gniewem, agresją. Czyli tak, jak do tej pory lubiłam.
– Chciałbyś się czegoś napić? – szepnął mi do ucha, przedzierając się przez ogromną ilość basów pochodzących z dwóch wielkich głośników.
– Nie, dopiero wypiłam piwo – odmówiłam, machając przy nim pustą butelką napoju z chmielu. Wylałam z niej całą zawartość w ogródku, by mieć tymczasowe alibi do odmawiania. Z drugiej strony szkoda mi było tak drogiego piwa, lecz musiałam zachować czujność.
– Mów, jeśli będziesz chciała drinka.
Przeszły mnie nieprzyjemne ciarki. Staliśmy na środku salonu pełnego ludzi, a i tak czułam się samotna. Nikt nie wiedział, co ma się wydarzyć. Co mogło się dziś wydarzyć.
Znajomi Jacoba z dobrym humorem zbijali z nim piątki, witali się po przyjacielsku, bez wiedzy o jego prawdziwym usposobieniu. Tylko trójka jego przyjaciół, zamieszana w jego brudną przeszłość, wiedziała tak naprawdę, co siedzi pod skorupą idealnego futbolisty. Reszta jego znajomych była nieświadoma. Lubiłam ich, byli niewinnymi, dobrymi ludźmi. Wszystkich sprawdziłam, wiem co mówię.
Godzinę później wszyscy byli już wstawieni. Zataczali się w salonie, gdzie było miejsce do tańczenia. Zwijali się ze śmiechu, gdy ktoś zrobił minimalnie zabawną rzecz. Obejmowali toalety, by wyrzucić się siebie wszystko, co mieli w żołądkach.
Teraz nadeszła moja kolej. Nie stresował mnie ten fakt, ponieważ nie robiłam tego pierwszy raz.
Podeszłam do Jacoba, który rozmawiał z pewną dziewczyną. Stał oparty o ścianę, a ona wpatrzona w jego usta zgadzała się z jego słowami, kiwając głową. No kurwa, nie wierzę. Z niechęcią stuknęłam w jego ramię.
– Kochanie, właśnie cię szukałem – odparł, kompletnie ignorując obecność swojej rozmówczyni.
– Ja też cię szukałam – odparłam cicho. – Napijesz się ze mną? – zapytałam ochoczo.
– Oczywiście, że tak – objął się w talii, i pociągnął do stołu z drinkami.
Podał mi pustą miskę.
– Pójdziesz dosypać lodu? Bardzo proszę... – ułożył dłonie w geście modlitwy. Był tak głupi.
– Nie ma sprawy, zaraz wrócę.
Był tak głupi, myśląc, że jestem tak samo głupia. Na drugim końcu stołu stała pełna misa lodu, a on kazał mi tylko iść po nową, by dosypać mi prochów do kubka. Trzymał je w prawej tylnej kieszeni jeansów. Skrawek plastikowej torebeczki wystawał tam od samego początku imprezy. Mało profesjonalne.
Otworzyłam zamrażarkę, a powiew mroźnego powietrza opadł na odkryte ramiona. Miałam na sobie sukienkę, bardzo przyległą, i odsłaniającą połowę ud, i całe ręce.
Nasypałam lodu aż po brzegi miski, niosąc ją z niewielkim trudem.
– Proszę – postawiłam ją tuż przy dwóch butelkach whisky. Na samym skraju stołu.
– Dziękuję – pocałował mnie w policzek, po czym podał kubek napełniony czymś nieznanym. – W międzyczasie zrobiłem ci drinka.
Nasze rozmowy nie były wylewne. Były bardziej rozmówkami, niż konwersacjami. Mówiliśmy po kilka słów, najczęściej w suchym tonie. I tyle.
CZYTASZ
Let Me Follow
Teen FictionCharlie cierpi na bezsenność. Jednak nie uważa tego za kulę u nogi, tylko dar. Dar, który umożliwia jej nocne wyprawy pod osłoną czarnej kominiarki. Pozwalał jej niezauważenie tworzyć swoje dzieła za pomocą farby w spreju. Jednak jej idealną harmoni...