17. Taniec wyrwany z balu.

8.9K 422 168
                                    

– Oh, proszę cię – prychnęłam z ciepłą wodą aż po łokcie. Szorowałam znienawidzone naczynia, a Reid uznając, że to dobry moment, przyłączył się do siedzenia w kuchni. – Billie Eilish jest o wiele lepsza. O wiele.

– Ale Adele... – zaczął wkurzony, głaszcząc psa na swoich kolanach.

Mimo moich długich, żółtych rękawic, przypadkiem dotknęłam czegoś miękkiego na dnie zlewu. Mój odruch wymiotny momentalnie się uruchomił, i prawie zwymiotowałam w i tak żygo – podobne coś w naszym zlewie.

– Nigdy nie myję naczyń. Nigdy.

– Kiedyś musi być ten pierwszy raz – upił łyk ze swojej pepsi w puszce.

– Prawdziwy gentelmeni ratują damę w opałach – mruknęłam, lustrując go oceniającym wzrokiem. – Jak widać, ty nim nie jesteś.

– Bo ty nie jesteś damą. Szczególnie w opałach – odpowiedział, dając mi znak, że jestem skazana na tą górę brudnych naczyń. – A co do Adele...

– Zamknij się – wyjęłam dłoń z wody, i wystawiłam ją w stronę bruneta.

– Grali ją na mojej studniówce! Oczywiście, że jest lepsza.

– Współczuję studniówki.

– Ty miałaś lepszą? – zapytał. – Ani jednego kawałka Adele?

– Nie miałam studniówki – przełknęłam ślinę, skupiając się na naczyniach. – Ani balu zimowego. Wprawdzie, żadnej dyskoteki, i innych takich.

Sama trafiłam we własne kolano. Z wręcz fizycznym bólem w gardle odpowiedziałam na pytanie, choć odsuwałam od siebie te kilka zdań naprawdę długi czas.

– Jak to? Miałaś nauczanie domowe, czy byłaś w prywatnej szkole?

– Ja nie chodziłam do szkoły. W ogóle. – przymknęłam powieki na pół sekundy, biorąc przy tym głębszy oddech.

Kiedy byłam mniejsza, brałam stare zeszyty brata, i udawałam, że chodzę do szkoły. Ponownie przejeżdżałam długopisem po śladach tuszu Aarona. Jednak musiał być w innym kolorze, bym widziała swoje postępy.

Tak samo było z podręcznikami. Chowałam się z nimi po kątach, by czytać z własnej woli o budowie człowieka, gospodarce Hiszpanii, i innych takich. Nie przyjmowałam jednak do wiadomości, że faktycznie nie uczęszczam do szkoły. Zawsze wmawiałam sobie, że kiedyś do niej pójdę. Ale ani razu nie poprosiłam o dołączenie do grona uczniów swojej matki.

Wiedziałam, że ona chciała bym nie była zbyt wykształcona, inteligentna. Musiałam jedynie dobrze wyglądać, zadowalać mężczyzn, i być posłuszna. O tyle prosiła.

– To legalne?

– Moja mama nie lubiła legalnych rzeczy – wymamrotałam, gryząc się w język.

– Zdejmij rękawiczki. – rozkazał, delikatnie budząc mój niepokój.

Zmarszczyłam brwi, odwracając się w jego stronę. Klikał coś na telefonie, zerkając, czy posłuchałam się jego prośby.

– No już. – ponaglał nerwowo.

– Nie umyłam jeszcze wszystkich naczyń... – zaczęłam zmęczona ilością talerzy, które na mnie czekały. Patrzenie na nie wprawiało mnie w stan depresji.

– Nie obchodzą mnie talerze, Charlie. Nie miałaś ani jednego balu – wstał z drewnianego krzesła przy ciemnym stole.

– I co? Spokojnie, przebolałam to już wieki temu – ponownie puściłam ciepłą wodę z kranu. Jednak duża ręka delikatnie uderzyła w białe pokrętło, i nie zostało nic po strumieniu wody.

Let Me FollowOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz