19. Wielki powrót.

9.6K 487 513
                                    

Reid's POV:

,,Nie zesraj się" – Tate jak zwykle dotrzymywał nam towarzystwa, razem ze swoim niedobranym czasowo humorem.

On działał kompletnie odwrotnie, niż my. Gdy byliśmy szczęśliwi, on łapał niespodziewanego doła.

A kiedy dowiedzieliśmy się, że Medusa jednak żyje, to on rozkwitał tak samo, jak jego poczucie humoru.

– Zamknij się – warknął Vincent, popijając piwo wyciągnięte prosto z lodówki w moim mieszkaniu.

Chyba to było piwo Charlie, bo nie pamiętam, żebym je kupował.

Zerknąłem na młodszego brata, który też sączył alkoholowy napój.

– Stary, oddawaj to – machnąłem ręką w stronę niepełnoletniego blondyna. Spotkałem się z jego uroczymi, wściekłymi oczami. – Oddaj.

Oderwał swoje malinowe usta od szyjki szklanej butelki, jednak położył ją między udami, i nerwowo wymigał:

,,Teraz chcesz odzyskać piwo, ale jak dawałeś mi dwie flaszki wódki to nie przeszkadzał ci mój wiek"

Moja mina zrzedła. Kątem oka zerknąłem na Vincenta, bojąc się nawet odwrócił w jego stronę. Wyżerał dziurę w moich plecach, gniewnie marszcząc brwi. Oblizałem wargi, dobitnie pokazując Tate'owi, że już nigdy nie dam mu alkoholu na imprezę.

,,Teraz, to możesz mi possać" – uśmiechnął się od ucha do ucha, po czym skinął głową w stronę mojego bliźniaka.

– Reid? – wymówił moje imię tak, że sam mogłem odstrzelić sobie głowę, żeby oszczędzić roboty Vincentowi.

– No? – odpowiedziałem odwrócony tyłem.

– Czy ty – zaczął powoli, głośno oddychając przez nos. – Dałeś Tate'owi alkohol?

– Być może... – pociągnąłem łyk z butelki piwa, nie wiedząc, czy przypadkiem to nie jest mój ostatni.

– Aha. – odpowiedział bez namiętnie. – Być może. – powtórzył moje słowa.

– Nie spinaj się, dałem mu tylko raz – mruknąłem, obarczając wkurzonym wzrokiem małego lamusa siedzącego na małej kanapie.

,,Udupię cię, kurduplu" – wymigałem agresywnie.

,,A tylko spróbuj" – zagroził. – ,,Wtedy pobiegnę do cioci"

,,Wtedy już nie będziesz miał czym biec, mały śmieciu."

– Reid.

– Tak?

– Wiesz, że też znam migowy?

– Domyślam się – rzuciłem, nie odrywając spojrzenia od Tate'a. Wrócił do swojej upierdliwej, sarkastycznej formy, jaka mniej mi przeszkadzała niż jego napady smutku i przygnębienia.

– Dlatego wiem, o czym rozmawiacie – uśmiechnął się z grymasem. – Czyli nie o tym, o czym powinniśmy.

,,Ej Vince, czy kiedykolwiek zastanawiałeś się, jak wyglądałoby życie, gdybyś po urodzeniu dostał wystarczającą ilość tlenu?" – zażartował najmłodszy z nas. Brunet go zignorował.

– No to zacznij pierwszy. – oblizałem suche usta. – Powiedz, jak bardzo zostaliśmy ośmieszeni. Przejdzie ci to przez gardło?

Vince zrobił swoją dobrze znaną minę niezadowolenia. Typowe.

– Owszem, przejdzie. Zostaliśmy wyruchani, poniżeni, i upokorzeni – nacisnął na ostatnie słowo. – I ona dalej żyje, co mnie najbardziej martwi.

Let Me FollowOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz