Telewizor grał w tle, wyświetlając reklamę tabletek nasennych. Rozłożyłam się na kanapie, z miską popcornu w dłoniach. Przerwa na reklamy skończyła się w momencie kiełkowania poczucia niecierpliwości.
Na ekranie pojawili się reporterzy z nowojorskiej stacji telewizyjnej. Kobieta z idealnie wyczesanym kokiem z tyłu głowy siedziała tuż przy akompaniamencie swojego współpracownika, równie biznesowo wystrojonego mężczyzny.
Oboje mieli przed sobą plik kartek. Ale miałam pewności, że sami dobrze wiedzieli co mówić, nawet bez wydrukowanych podpowiedzi. Wsadziłam niezdrową garść popcornu do ust, ledwo zdołając to przegryźć.
– Dzień dobry, z tej strony Morgan Pickett, i witam państwa w codziennej dawce wiadomości z Nowego Jorku – powiedziała, brzmiąc jak robot. Po kilku latach mówienia tego samego, o tej samej godzinie, nie mogła brzmieć bardziej entuzjastycznie.
Mężczyzna obok niej posłał czarujący uśmiech do kamery. Prychnęłam pod nosem, błagając wyższe sfery, by kiedyś zwolnili tego irytującego człowieka.
– Zaczniemy od najważniejszego wydarzenia wczorajszego dnia. Otóż pod nasze studiem zostało podrzucone nagranie, któro przez całe jego trwanie pokazuje jedynie syna naszego burmistrza, Jordana Avery'ego. – odparła na jednym wdechu, zerkając na jej kolegę w fachu.
– Do tej pory nie znamy identyfikacji osoby, jaka owe nagranie podrzuciła. – dodał tworząc ze swoich rąk biznesową piramidkę. – Ale prosiła, by ten film zobaczyło całe miasto. Dlatego rozsiądźcie się wygodnie w fotelach, i przygotujcie na to, co teraz zobaczycie – już nie manewrował swoim uroczym uśmiechem, a kamienną twarzą przeplataną z niekończącym się poprawianiem krawatu.
Dlaczego podrzuciłam nagranie akurat do nich? Bo reporterzy to pijawki, chcące jedynie największej sensacji w mieście, jak nie w kraju. Miałam pewność, że nagranie wpłynie do świata nowojorczyków. Jeśli stacja telewizyjna nie miałaby jaj, by to wstawić w program informacyjny, to ktoś z ich branży wstawiłby to anonimowo do internetu. Takie nagranie powodujące ciarki na skórze pięknie rozeszłoby się po portalach, a z nich tak łatwo nie mogliby tego zeskrobać.
Ale proszę, reporterzy okazali się być chciwi sensacji, i teraz prawie każdy ogląda to na swoim telewizorze, telefonie, tablecie, a może słucha w radiu.
Na dość dużym ekranie w butelkowo zielonym salonie pojawił się spocony, zakrwiawiony Jordan przywiązany do kaloryfera. Ale tego nie było widać na kamerze, więc dodałam to swoją siłą wyobraźni.
I wtedy pokazałam mu znak, żeby mówił.
– Jestem Jordan Avery. Mam dwadzieścia pięć lat, pracuję w biurze swojego ojca. – mówił z przerażeniem wypisanym na każdym centymetrze jego twarzy. Strach wsiąkł we wszystkie kropelki potu na jego skórze, jak i krwi lejącej się z jego nosa. – Zgwałciłem w swoim życiu trzy osoby.
I właśnie teraz, w momencie, w jakim pcham w siebie prażoną kukurydzę, całemu miastu odebrało mowę, ścisnęło w żołądku, i wytrzeszczyło oczy w kierunku telewizora.
– Otruwałem je chloroformem, a potem zabierałem je w miejsca, gdzie nikt nie usłyszałby ich krzyku. – wyrzucił z siebie, a jabłko Adama na jego gardle natychmiast podskoczyło. – Były w różnym wieku. Dziewiętnaście, piętnaście... i dziesięć. Zgwałciłem też dziesięciolatka. Każdemu z nich groziłem, że zniszczę ich, i ich rodziny, gdyby kiedykolwiek mieli plan komuś o tym powiedzieć.
Moja ręka uderzyła go ramię tak mocno, że jęknął z bólu. Zapomniał o ważnej kwestii.
– Wykorzystywałem wpływy swojego ojca, by zniszczyć tej trójce życie. Byłem obrzydliwym człowiekiem, ale w ogóle się nie zmieniłem. Dziś też miałem wykorzystać pewną dziewczynę, ale na szczęście do tego nie doszło. Dziękuję wszystkim, którzy to widzą. Mam nadzieję, że znienawidzicie mnie tak, jak sam nienawidzę siebie.
CZYTASZ
Let Me Follow
Teen FictionCharlie cierpi na bezsenność. Jednak nie uważa tego za kulę u nogi, tylko dar. Dar, który umożliwia jej nocne wyprawy pod osłoną czarnej kominiarki. Pozwalał jej niezauważenie tworzyć swoje dzieła za pomocą farby w spreju. Jednak jej idealną harmoni...