10. Impreza - Hakael

11 2 0
                                    

Była sobota. Niby dzień jak każdy inny, ale jednak niekiedy odbiega on od tej normy. Dzisiaj właśnie był ten moment, po długich pięciu, męczących dniach szkolnych i do tego strasznie upalnych, nastał wyczekiwany weekend, który rozpoczął się wczoraj o szesnastej, bo wtedy skończyłem lekcję. Po nich nie udałem się od razu do domu, bo musiałem wraz z Christopherem udać się na ulicę Lazurową 55/2b, bo tam prawdopodobnie mieszkał najlepszy przyjaciel Heleny Ryan – Jaspher Comarch. Nie wiem czy mogę powiedzieć, że rozmowa poszła tak jak zaplanowaliśmy, bo niewysoki brunet ze złotymi soczewkami w oczach nie należał do osób zbytnio rozmownych albo po prostu nie chciał nam nic gadać bo po prostu nas nie znał. Zaczął z nami mniej więcej współpracować gdy wcisnąłem mu kłamstwo takie same zresztą jak tej histeryczce Ance, że jesteśmy z agencji detektywistycznej i prowadzimy śledztwo związane z dziwnymi zatruciami fentanylem. Chłopak wtedy popatrzył na mnie jak na idiotę.
– Nie jesteście za młodzi na takie sprawy? – jego brwi przy tym pytaniu ściągnęły się nieznacznie w dół.
– Jesteśmy wystarczająco duzi by móc pracować. – wzruszyłem ramionami patrząc na niego poważnym wzrokiem. Naprawdę czy nigdy nie może być łatwo tylko zawsze musi coś głupiego i bezsensownego utrudniać pozornie łatwe zadanie?
– Nie wyglądacie. – rzekł Jaspher. – Poza tym wszystko już powiedziałem policji, więc idźcie do nich, a nie mi marnujecie cenny dla mnie czas.
– Jesteśmy praktykantami i nie współpracujemy z policją. – powiedziałem trochę niepewnie.
– Zabrzmiałeś jak jakiś gangus i tym bardziej wam nie ufam...
– Ech...! Dlaczego musisz utrudniać? Nie możesz po prostu nam odpowiedzieć na kilka pytań związanych z Heleną? – prawie warknąłem, nigdy nie miałem cierpliwości a ten typ właśnie przekracza granice i może albo nawet na pewno zaraz tego pożałuje.
– Nie utrudniam po prostu mam prawo obawiać się dwóch chłopaków z "agencji detektywistycznej" do tego praktykantów, którzy ni z stąd ni zowąd pytają mnie o moją najlepszą przyjaciółkę, która do tego nie żyje. – stwierdził oschle.
– Po prostu chcemy się czegoś dowiedzieć mamy już pewien trop, ale nie jest to jakoś dużo, myśleliśmy, że ty nam pomożesz. – wtrącił się Chris. – I może jest coś czego nie powiedziałeś policji... – dodał.
– No dobra odpowiem na trzy pytania nie więcej. – poddał się patrząc na nas z wyższością bo dobrze wiedział, że to on pociąga w tym momencie za sznurki.
– To ja zadam te trzy pytania. – rzekł z lekkim uśmiechem Christopher, a kiedy otrzymał od Jasphera skinieniem głowy, że może zaczynać, zadał pierwsze pytanie. – Długo znałeś się z Heleną?
– Dosyć długo, poznaliśmy się w gimnazjum. Od pierwszego niemal dnia znaleźliśmy wspólny język i od tego też dnia trzymaliśmy się razem. Nieważne co by się działo my zawsze się wspieraliśmy do momentu... – urwał, mrugajac szybko powiekami by odgonić nadchodzące łzy.
– Ykhm... jaka była i czy zauważyłeś jakieś zmiany w jej zachowaniu w ostatnim czasie nim zdarzyła się tragedia?
– Helena była bardzo dobrą uczennicą bardzo pilną i chodziła na wiele olimpiad. Ale też była niezbyt ufna, byłem jej jedyny tak poważnym przyjacielem inni to byli tylko zwykli koledzy z klasy, nie przywiązywała się do nich. Tak przynajmniej mi mówiła... Mimo, że nie była towarzyska należała do osób kochliwych, ale nie miała żadnego chłopaka co było dla mnie dziwne. Bo miała dużo upatrzonych tak jakby kandydatów, z którymi chciałaby być, ale mówiłem była kochliwa i zazwyczaj zakochiwała się od pierwszego wejrzenia. – zaśmiał się cicho kręcąc nieznacznie głową. – Jednak dwa miesiące przed tragedią, zmieniła się. Przestała się do mnie tak bardzo odzywać, odizolowała się dłużej siedziała w domu, od razu po szkole szła do domu, a nawet co było niespotykane wagarowała tłumacząc się, że jest "chora". Kiedy pytałem co się dzieje, to zbywała mnie mówiąc, że wszystko jest w jak najlepszym porządku i nie mam co się martwić. Raz zauważyłem jak wsiada do jakiegoś drogiego samochodu z przyciemnionymi szybami, nie było to bynajmniej auto jej ojca ani matki. Następnego dnia oczywiście zapytałem kto to, to odparła, że znajomy i dodała podirytowana bym przestał tak pytać bo ją to męczy. Zaczęła też prowadzić mały notes, który zgubiła dzień przed wiadomo czym, nadal go mam. – to powiedziawszy podszedł do jednej z szuflad i wyciągnął z niej srebrny, brokatowy notesik. – To on. To co mnie w nim zdziwiło to krótkie cytaty z Biblii lub z jakiś piosenek, sentencje i tym podobne, nie wiem po co to robiła, ale dam wam go, może wam się bardziej przyda i lepiej to zrozumiecie. Policja stwierdziła, że to nieistotne, ale może wy macie inne zdanie na ten temat. – podał mi go, a ja szybko schowałem go do kieszeni spodni.
– Dziękujemy, na pewno to nam też dużo pomoże. Chciałem tylko dopytać czy zapamiętałeś rejestracje samochodu do którego weszła Helena. – zapytał szatyn patrząc uważnie na chłopaka.
– Niestety nie pamiętam... – skrzywił się.
– Dobrze, dziękujemy. Tu masz wizytówkę może jak sobie coś jeszcze przypomnisz to zadzwoń. – podał mu małą karteczkę i zaczęliśmy się kierować w stronę wyjścia. – Dziękujemy jeszcze raz i do zobaczenia.
– Nie ma za co i pa. – rzucił chłopak swoim obojętnym tonem.

Angel&Demon: Wojna światów (W Trakcie Korekty)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz