7. Fentanyl? - Rafael

15 2 0
                                    

Przyszedłem do szkoły. Z Hoseokiem nie gadam od jego bójki, mijamy się, jakby nas nie było. Plusem jednak jest to, że nie słyszę o nim żadnych negatywnych wiadomości. Więc może ta "koza" dała swoje i chłop przemyślał swoje zachowanie, i jest, choć mała namiastka wrócenia do domu — ale jak mam być szczery nie spieszno mi do zobaczenia matki i ojca tęsknię tylko za przyjaciółmi np. za Ewą, która była mi naprawdę bliska i rozumiała mnie jak nikt inny. Mimo że miała namiastkę najładniejszej dziewczyny w szkole albo przynajmniej jedną z najładniejszych. Miała długie, gęste, o kolorze popielatego blondu włosy, które sięgały jej do tyłka. Oczy bladoniebieskie miała lekko zwężone, a usta pełne, malinowe. Nos mały i nisko osadzony. Ogólnie sam uważałem, że była ładna i nie raz było słychać plotki o naszym rzekomym związku. Jednak traktowałem ją jak siostrę, było to dla mnie absurdalne i nie do pomyślenia, by z nią być.

- Hejka. - Alexis pojawiła się obok mnie nagle, przez co podskoczyłem patrząc na nią jak na kosmitę.

- Weź mnie kobieto, nie strasz!

- Przepraszam. - rzekła skruszone, ale trwało to tylko chwilę, bo zaraz na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. - Umiesz na kartkówkę z chemii?

- Tak, umiem. Jeszcze musimy zrobić ten projekt z biolki. - westchnąłem, idąc do odpowiedniej sali, czyli sali 001.

- Może zrobimy go u ciebie? U mnie ciężko z wolną chatą, mamuśka pracuję zdalnie i nie lubi też, jak jej się ludzie pałętają po domu. - skrzywiła się, wchodząc do klasy, rzucając plecak na ławkę i otwierając okno by przewietrzyć salę, bo strasznie śmierdziało w niej, jakby ktoś tu zwłoki schował.

- Zdalnie? - dopytałem. Tak nie wiedziałem jeszcze zbyt dużo o świecie, w którym przyszło mi żyć.

- Tak, czyli przy użyciu laptopa i siedząc po prostu w domu, nie musi jechać do firmy. No najwyżej, że jest to jakaś awaryjna sytuacja, która ogółem rzadko się zdarza. - wyjaśniła spokojnie kasztanowo włosa.

- A, okey. Wybacz moją nieogarnietość. - zaśmiałem się, by ukryć zażenowanie.


•~~~•


Kartkówka poszła mi świetnie, przynajmniej tak mi się wydaję i mam taką też nadzieję, bo nie chce, by pół nocy, zostało zerwane na marne. Szedłem korytarzem wraz z Alexis, Jessicą oraz niedawno poznanym chłopakiem o imieniu Alan — był on jednym z członków drużyny koszykarskiej, wysoki (prawie metr dziewięćdziesiąt-pięć wzrostu), jego rude włosy były krótko ścięte przy głowie i na jednej stronie (lewej) miał wygoloną gwiazdę, był dosyć umięśniony, przez co wyglądał moim zdaniem groźnie. Dziewczyny mówiły na niego Haitawer od jakiegoś kolesia z komedii "Akademia policyjna".

Rozglądając się wokoło, mój wzrok spoczął na jednej osobie, znajdującej się po drugiej stronie korytarza, a mianowicie na Hoseoku, który coraz częściej zaczął pojawiać się w moich myślach, mimomimo że przecież nie gadaliśmy ze sobą w mieszkaniu i w sumie nigdy nie mieliśmy jakiegoś normalnego kontaktu. Oczywiście myśli nie były jakieś sprośne, bardziej zawsze zadawałem sobie albo może jakaś druga część mnie zadawała mi pytanie: "Co kryję się pod tą osłonką tajemniczości?" Teoretycznie powinienem mieć na to wywalone, ale ja czasami się sam nie rozumiem i moich myśli i w większości przestałem się w nie zagłębiać albo też starałem się tak jak w tym przypadku. Więc zostało to tak, że on [Hoseok] lata po mojej głowie jak atom walencyjny.

Z rozmyśleń, które często mi się ogólnie zdarzają, za często wręcz; wyrwał mnie głos Jessicy. Zanim odwróciłem głowę w stronę swoich znajomych, złapałem (niezbyt komfortowy dla mnie) kontakt wzrokowy z osobą po przeciwnej stronie. Speszony szybko odwróciłem wzrok, oczywiście musiało to wyglądać komicznie i postawić mnie w jakimś dziwnym świetle jednak to nie moja wina, że mam za często za wiechy.

Angel&Demon: Wojna światów (W Trakcie Korekty)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz