18. Obóz - Rafael

11 2 0
                                    

Patrzyłem na J-hope'a idącego obok mnie, opowiadającego coś żywo i gestykulując przy tym tak samo rękoma. Znajdowaliśmy się aktualnie w ogrodzie agardzkiego pałacu, wszędzie roznosił się zapach kwitnących kwiatów róż czy też innych krzewów z pięknymi, różnokolorowymi liśćmi i pąkami.
- ...no i on wtedy takie "Coś ty sobie myślał gówniarzu". A ja tylko biegłem przed siebie jak najdalej od niego. - zakończył opowiadać, a ja nawet nie wiedziałem o czym była ta historyjka bo głupio się przyznać, ale zagapiłem się na niego jak jakaś nastolatka.
By ukryć swoje zażenowanie odwróciłem wzrok i skierowałem go na kwitnąco na różowo drzewo, wyglądem przypominającym ziemską wierzbę. Byłem świadomy swoich uczuć, miałem też ochotę by je wyznać bo jednak teraz jesteśmy na wojnie i wszystko może się zdarzyć. Westchnąłem głośno i zwróciłem uwagę na chłopaka obok, który ku mojemu zdziwieniu patrzył na mnie uważnie przez co poczułem się nieswojo, ale też przeszły przez moje ciało milion przyjemnych dreszczy.
Mój wzrok zjechał powoli na lekko spękane usta Hakaela. Zacząłem powoli się schylać, mój mózg całkowicie się wyłączył, nie liczyłem się z konsekwencjami. Jedyną myślą zaprzątającom moje myśli była chęć ponownego skosztowania ust J-hope'a.
Nawet nie wiem kiedy moje wargi dotknęły tych hakaelowych. Nasz pocałunek z każdą sekundą stawał się coraz bardziej żarliwy. Sapnąłem kiedy Demon skubnął moja dolną wargę i wykorzystując tę krótką chwilę otwarcia lekko moich ust pogłębił nasz pocałunek dokładając do niego język, zaczęliśmy nawzajem badać swoje podniebienia.
Gdy zaczęło nam brakować powietrza oderwaliśmy się od siebie. Spojrzałem na J-hope'a chcąc dowiedzieć jaka jest jego mina, ku mojemu zaskoczeniu nasze usta znów się połączyły, pocałunek ten jednak różnił się od poprzedniego był bardziej brutalny. Z każdą sekundą coraz ciężej oddychałem, a moje ręce niekontrolowanie znalazły się pod bluzką Hakaela, który tylko mruknął coś przez pocałunek. Badałem powoli dłońmi jego wyrzeźbiony brzuch ściągając pomału jego koszulę.
- Ach!.. - westchnąłem głośno czując jego zasysające się wargi na mojej szyi, obcałowywując ją jeszcze chwilę. Gdy mu się znudziło, szybkim ruchem pozbył się mojej górnej części odzieży, schodząc mokrymi pocałunkami coraz niżej zatrzymując się dłużej na moich sutkach. Czując jego język wędrujący po moim podbrzuszu dotarł do mnie jeden istotny fakcik.
- Cz-czekaj... - wysapałem.
- O co chodzi? - zapytał patrząc przy tym na mnie z niezrozumieniem.
- N-nie tutaj... n-nie na widoku... - sapnąłem kiedy poczułem jak J-hope zassał się na mojej skórze, ale tym razem na biodrze. - Chodźmy do tej altanki. - jęknąłem niemal błagalnie.
Chłopak nic nie odpowiedział tylko chwyciwszy moją dłoń zaczął szybko prowadzić mnie w stronę wspomnianego wcześniej przeze mnie miejsca.
Po dotarciu, Hakael od razu zaatakował moje wargi nie dając mi czasu na przemyślenie. Nerwowym ruchem zaczął rozpinać moje spodnie, sapiąc przy tym z irytowania bowiem guzik moich spodni nie chciał z nim współpracować, przegrał jednak walkę z hakaelowymi dłońmi bo po chwili został brutalnie rozerwany, spadając gdzieś na trawę, żaden z nas się jednak tym nie przejął.
- Aach... - westchnąłem głośno kiedy poczułem zimną dłoń chłopaka na swoim penisie, który powolnymi ruchami zaczął go pieścić. Sam nie chcąc bym dłużnikiem ściągnąłem mocnym ruchem ostatnie odzienie J-hope'a i upadając na kolana, zacząłem ssać jego członka. Jęki wydobywające się z hobiarzowych ust tylko bardziej mnie nakręcały. Poczułem jak wplata swoją dłoń w moje włosy i bardziej dociska mnie do siebie, przyspieszyłem więc ruchy głową dostosowując się do jego szybszych pchnięć bioder. Czułem jak jego penis obija mi się o ścianę gardła powodując, że się ciut krztusiłem. Po jeszcze kilku ruchach, odciągnął mnie stanowczym ruchem i nakazał wstać, popatrzyłem na niego zaskoczony, jednak on nic nie mówiąc obrócił mnie i popchnął na zimną kolumnę. Poczułem jak stanął za mną, a następnie jak jego ręce usadowione na moich ramionach zaczynają schodzić w dół.
- Ach!.. - wyrwało mi się kiedy poczułem klapnięcie w lewy pośladek, który następnie został mocno ścianięty, a ja nie kontrolując się wzdychałem przez te drobne pieszczoty.
- Ssij. - zarządził podsuwając pod moje usta swoje dwa palce, spełniłem jego prośbę, a gdy stwierdził, że już wystarczy wyciągnął je, a ja poczułem nacisk w moich dolnych partiach ciała.
Sapnąłem czując jak jego jeden palec wypełnił mnie od środka - przygotowując. Chłopak po chwili dodał kolejny i w trakcie krzyżakowych ruchów, zaczął obcałowywać moje ramiona, barki...
- J-hope... - wyjęczałem.
- Taaak? - szepnął mi do ucha, zmysłowym tonem, a przez moje ciało mimowolnie przeszedł dreszcz.
- Pieprz mnie... - wyjęczałem.
- Jak sobie życzysz. - to powiedziawszy, wyciągnął ze mnie swoje palce, a ja skrzywiłem się na uczucie pustki. Jednak nie na długo, gdyż po chwili poczułem mocne napieranie na moją dziurkę, a następnie całego penisa wypełniającego mnie od środka. Sapnąłem na to uczucie. J-hope po daniu mi chwili na przyzwyczajenie zaczął się we mnie poruszać, a ja jęczałem głośno nie przejmując się tym, że ktoś może usłyszeć. Liczyło się dla mnie teraz tylko to, iż jestem tylko Ja i Hakael, w którym się zakochałem. Byłem po prostu szczęśliwy. Pchnięcia chłopaka stały się szybsze i bardziej niechlujne. Złapałem się za swojego członka i zacząłem szybko doprowadzać się na szczyt. Nie trwało to długo bo po chwili na mojej ręce znalazła się biała substancja, J-hope doszedł zaraz po mnie czując jak się na nim zaciskam. Poczułem jak ciepła substancja zalewa mnie od środka, chłopak zrobił jeszcze kilka pchnięć by przedłużyć orgazm. Kiedy wyciągnął ze mnie swojego penisa, biała substancja wyciekła brudząc mi tym samym nogi jednak nie przejąłem się tym za bardzo.

Angel&Demon: Wojna światów (W Trakcie Korekty)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz