01 Grudnia 2022
Pierwszy raz, gdy Spiderman spotykał Deadpool'a, to było podczas walki z jakimś zmutowanym wielkim psem, wilkiem czy czymkolwiek było ów stworzenie terroryzujące cały Manhattan. Avengers zostali oczywiście wezwani do roboty, ale ich próby uspokojenia bestii spełzały na niczym, ale gdy Spiderman zjawił się w okolicy, to nie czekał na zezwolenie, tylko wkroczył do akcji. Ruszył na zwierzę z gotowym strzałem pajęczyny, gdy tuż przed jego soczewkami przebiegł z dzikim okrzykiem dziwny typ w czerwono czarnym stroju i katanami w obu dłoniach. Wyskoczył wprost w otwarty pysk. Pies był jednak szybszy i chwycił mężczyznę za rękę, którą po krótkiej szarpaninie odgryzł a truchło upadło z głośnym plaśnięciem na ziemię.
Peter wzdrygnął się nieznacznie, nie wiedząc, co dalej robić. Pomóc nieszczęśnikowi czy uziemić stworzenie.
Zwierzę ruszyło w stronę truchła, więc odpowiedź miał prostą. Wystrzelił błyskawicznie pajęczynę wprost w wielki pysk i skoczył w dół, wykorzystując tę samą pajęczą sieć, kilkakrotnie obrócił się wokół głowy przerośniętego burka, aż jego szczęka nie zostały zamknięte na amen. Zwierzak zaskomlał z niezadowoleniem i łapą próbował zdjąć pajęczy knebel, ale bez skutecznie.
Ku największemu przerażeniu, a może i szokowi, na wpół martwy mężczyzna w stroju pojawił się tuż nad jego głową i z głośnym „Kawabanga Baby~!", ale Peter mógł również źle usłyszeć, uderzył wojskowym butem w pysk przerośniętego psa, pozbawiając go chwilowej równowagi, żeby w następnej sekundzie z głuchym łoskotem wylądował na betonie.
Pajęczy zmysł dał o sobie znać głośnym dzwonieniem, gdy mężczyzna w czerwono czarnym stroju, pozbawiony ręki, odwrócił się w jego kierunki. Krew ściekała niewielkim potokiem po boku wyszarpanej kończyny. Rozerwana skóra, mięśnie i widoczny fragment kości zwisały smętnie z kikuta, gdy uniósł drugą, zdrową rękę i pomachał wesoło do sparaliżowanego chłopaka.
- Heya, Spidey~! - Zawołał wesolutko. - Jesteśmy zajebistym zespołem! Jak Bonnie i Clyde! Jak Sherlock i Watson! Jak mięso i tortilla! Jak...! - Urywał gwałtownie, gdy zobaczył, że Spiderman stoi w lekkim rozkroku, gotowy do ucieczki. Zamilkł na chwilę. - Postaraj się nie zginąć, co? Ktoś z takim zgrabnym tyłkiem jak twój nie powinien umierać zbyt młodo. - Podrapał się po głowie. - Właściwe ile ty masz lat w tym uniwersum? Autorka nie raczyła mnie poinformować, a łamanie czwartej ściany jest ostatnio cięższe niż kiedykolwiek, zwłaszcza gdy wsadzają mnie jako psychopatę opiekuna nad tobą, zabawne nie? W życiu bym dziecka nie zabił! Bohaterów, szumowiny, samego siebie, to pewno, kiedyś się tam w różnych komiksach mordowało. - Wzruszył ramionami. - Wiesz, że w jednym komiksie zastrzeliłem cię na oczach ludzi prosto w głowię? To był ciekawy widok jak twoje gałka oczna zrobiła frrr w przestrzeń. A potem w tym samym komiksie poderżnąłem gardło Jhonny'ego Storm'a na oczach jego siostry, która myślała, że jej nie widzę, ale obryzgana była krwią brata i łatwo wyhaczyłem. - Rozejrzał się po pobojowisku i podszedł luźno do utrąconej ręki, po czym ją przyczepił. - Do wesela się zrośnie. Chciałbym, żeby to było nasze Spidey, ale chyba na to za wcześnie, nie? Nie powiem „tak" przed czwartą randką z kwiatami i czekoladkami, wiesz? - Zaśmiał się lekko. - Zwą mnie Deadpool.
Peter przyjął pozycję gotowości do ucieczki. Jego pajęczy zmysł boleśnie dzwoni w uszach, każąc uciec, zlikwidować, unieszkodliwić. Nie zbliżać się choćby nie wiem, co.
Nagle wszystko gwałtownie umilkło wraz z donośnym okrzykiem:
- KTÓRA GODZINA??!!
Po którym Spiderman upada na ziemię w pajęczym rozkroku. Szeroko otwartymi oczyma, ukrytymi za maską i soczewkami obserwuje każdy najdrobniejszy ruch niczym drapieżnik, który w tym przypadku planuje zgrabną ucieczkę przed większym zagrożeniem niż on, gdy tylko nadarzy się ku temu okazja.
- Było zabawnie i w ogóle słodki tyłku, ale tatuś Deadpool musi zmykać, bo ominie go serial! Na razie kup se bazie, Spidey~!
Posłał do chłopaka buziaka i zniknął równie szybko, jak się pojawił. Peter dłuższą chwilę stał w bezruchu, czując jak napięte mięśnie powoli odprężają się, a niebezpieczeństwo wraz Deadpool'em znikają między uliczkami, pozostawiając skonsternowanego i przerażonego bohatera wciąż na ziemi w jego standardowej pochylonej pajęczej pozie.
- Pete, przypilnuj Fenrira jeszcze chwilę, okej? Loki zaraz się zjawi, żeby go zabrać.
Głos Tony'ego rozbrzmiał w słuchawce stroju, kojąc obolały umysł chłopaka od powoli cichnącego dzwoniącego niebezpieczeństwa. Jakakolwiek oznaka, że mężczyzna w ogóle był tam, to olbrzymia kałuża krwi i ścieżka ciągnąca się za nią w głąb miasta.
Wiedział jedno.
Nie chciał go nigdy więcej spotkać w swoim życiu.
CZYTASZ
Strachliwy Pajączek i Ciekawski Najemnik
Fanfiction23 razy, gdy Peter/Spiderman uciekł od Wade'a/Deadpool'a i jeden raz, gdy tego nie zrobił. [Kalendarz Adwentowy]