14.Petey?

746 56 7
                                    

14 Grudnia 2022

Peter przez kolejne kilka dni nie widywał Deadp... Wade'a ani razu, a sam walił głową o biurko czy ścianę tylko kilka razy dziennie, mamrocząc, jaka z niego wystraszona pizda i naprawdę powinien nazywać się SpiderPizda, a nie Spiderman, bo żaden z niego men. Obiecywał sobie, że przeboleje chęć ucieczki i spróbuję zagadać do najemnika, ale ostatecznie nie było ku temu okazji.


Aż do dziś.


Stał przed obskurnymi drzwiami, których malowanie musiało być gdzieś bliżej pierwszej wojny a dinozaurami i cierpliwie zapukał kolejny raz mając nadzieję, że nie wypadną nagle z zawiasów. Miał jeszcze kilka dostaw dzisiejszego dnia, więc wolał szybko zakończyć swoją zmianę i pójść na patrol. Zamek za zgrzytał przeraźliwie, dało się słyszeć stłumione przekleństwo i cichy trzask, a w następnej sekundzie zamek został zastrzelony. Peter podskoczył na tak brutalny i głośny akt na biednych drzwiach i wielkimi sarnimi oczami spojrzał wprost w twarz pokryta bliznami.


Nabrał głęboko powietrza i wydusił szybko formułę, którą znał na blachę.


- Dzień dobry, Queen Pizza. - Spojrzał szybko na kwitek. - Zamówienie dla Wadę Wilson, mieszkanie 334. Dwie mega pizze mięsna uczta, cztery sosy, butelka coli i trzy piwa. - Kiedy dłuższą chwilę nie usłyszał odpowiedzi, nieśmiało spojrzał na spetryfikowanego mężczyznę. - Czy zamówienie się zgadza?


Jego pajęczy zmysł dzwonił od dłuższego czasu, ale usilnie starał się go zagłuszyć. W końcu był w pracy i nie mógł sobie pozwolić na coś podobnego jak ucieczka od klienta bez zostawienia zamówienia i odbiór zapłaty, bo jeszcze potrąca z jego pensji. Wade nadal gapił się na niego jakby zobaczył ducha, a Peter czuł jak jego odwaga powoli umiera.


- Petey?


Niepewnie skinął głową, nie do końca ufając swoim strunom głosowym. Wade zamknął mu drzwi przed twarzą i zniknął, zostawiając go całkowicie samego z zamówieniem. Spojrzał znów na kwitek. Czyżby pomylił adresy? Zerknął na numer drzwi i znów na kwitek, ale wszystko się zgadzało. Zagryzł dolną wargę, coraz bardziej się denerwując, że zrobił coś źle i będzie musiał zapłacić za tak duże zamówienie, gdy nagle drzwi znów się otworzyły i w progu stał ubrany kompletnie Deadpool.


- Wybacz za niemiły widok i dzięki, że zaczekałeś - Zagadnął wesoło, wyciągając z portfela sto dolarów. - Reszta dla ciebie.


Ostrożnie wyjął wszystkie zamówione rzeczy, a na końcu dwa pudełka pizzy, a kiedy Wade niespodziewanie założył rękę na jego ramieniu, ze zduszonym krzykiem wyrzucił oba pudełka w górę. Nie minęło długo, gdy jedna pizza wylądowała idealnie na głowie najemnika.


- Chciałem tylko zapytać, czy czujesz się lepiej po naszym ostatnim spotkaniu, ale nadal jesteś dość skoczny, heh, łapiesz? - Zaśmiał się, unosząc kawałek placka znad głowy. - Bo chciałeś skoczyć.


- M-Muszę już iść! - Wydusił gwałtownie, nie wierząc, że jego własny głos może wydać tak cienki ton. - Przepraszam!


I ściskając zbyt mocno torbę, uciekł. Zgrabnie wyminął jakąś starszą kobietę z małą dziewczynką na oko siedmioletnią i wpakował się do samochodu. Następnie walnął głową ostro w kierownicę, trafiając również w klakson. Jest idiotą...

Strachliwy Pajączek i Ciekawski NajemnikOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz