24.Niech przestaną

878 72 20
                                    

24 Grudnia 2022

Nie wiedział, co chciał tym osiągnąć, ale pół godziny po ucieczce od martwego - co za ironia - Pool'a, wrócił i zabrał do jego własnego mieszkania. Opatrzył mu ranę, oczywiście uprzednio zdejmując maskę i położył go spać na kanapie. Kolejną godzinę siedział skulony na fotelu, rozmyślając nad tym, co on właściwie robił i czy naprawdę chciał pokazać swoją twarz? Czy Wade był tego warty?


- Chrzanić to...


Zdjął maskę i położył na blacie kuchennym. Decyzja podjęta, więc nie było odwrotu. Zabrał się za przygotowywanie jakiegoś śniadania, bo sam bywał głodny po wyleczeniu się z jakiegoś ciężkiego zranienia, więc możliwe, że Deadpool miał tak samo. Próbował usilnie zrobić naleśniki w kształcie penisa, tak jak to zrobił kiedyś dla niego, ale wychodziły dziwne kształty. Pół godziny później usłyszał cichy jęk, szelest i mamrotanie. Wyszedł do salonu, gdzie Wade siedział na kanapie pocierając z konsternacją swoją czaszkę, na której był świeży bandaż.


- Przestań, to nie prawda...


- White, nie bądź złośliwy dla niego. - Peter założył ręce ze zmarszczonymi brwiami. - To niemiłe.


Wade zesztywniał i podniósł gwałtownie głowę. Peter był pewien, że słyszał cichy trzask kręgów szyjnych. Mężczyzna patrzył na niego wielkimi oczami, a kiedy zatrzymał się na twarzy chłopaka bez maski, wydał z siebie zduszony wrzask i szybko do niego podbiegł, zasłaniając jego twarz swoimi dłońmi.


- Spidey, nie masz maski! - Zgorączkowany szukał na prawo i lewo, szukając maski chłopaka. - Musiała gdzieś spaść! Może za kanapą?! Albo pod stołem?! Czekaj, dam ci moją!


Peter uśmiechnął nieśmiało i zdjął ostrożnie dłonie mężczyzny, patrząc wprost w duże, spłoszone niebieskie oczy.


- Jest okej, Wade. - Wydusił ostrożnie. - U-Ufam, że dochowasz tajemnicy...


- Ja... Ty... Petey? Ty jesteś... Czekaj, co? - Zamrugał powoli. - Ty mi... Ty mi ufasz? - Peter pokiwał ostrożnie, a Wade zasłonił swoje usta dłonią. - Jasna dupa szatana... A ja myślałem, że się mnie boisz bardziej niż IronDildo...


- Wade?


- Tak?


- Chyba naleśniki się palą.


Deadpool wydał z siebie dziwny dźwięk i wydarł z kapcia wprost do kuchni, gdzie długo klął i niedługo później przyniósł do salonu z talerzem niekształtnych naleśników, które zrobił Peter i drugi talerz z naleśnikami w kształcie penisów zrobionych przez Wade'a.


Była jeszcze jedna rzecz, o której Peter chciał powiedzieć Wade'owi, co odkrył właściwie dziś z jakąś godzinę temu, ale nie wiedział, jak się za to zabrać.


- Cicho, kurwa, bo nas zastrzelę. - Wade warknął cicho pod nosem.


Okej, to znak od świata, że czas na tę rozmowę. Wdech, wydech i do przodu.


- Niech przestaną kwestionować czy nie jestem halucynacją. - Wydukał cicho, patrząc na swoje kolana.


- Co?


- Wiem, że się właśnie wyzłośliwiają. - Peter wskazał na pustą przestrzeń obok głowy Wade'a. - Niech przestaną.


- Co? - Wade zamrugał powoli. - Ty... Ty ich słyszysz?


Serce Peter'a zamarło na mili sekundę i naprawdę chciał uciec, nigdy nie wracać, ale obiecał sobie, że zaufa Deadpool'owi. Przełknął ciężko ślinę i pokręcił ostrożnie głową.


- Nie... - Odpowiedział w końcu. - Po prostu widzę dwa kolorowe okienka wokół twojej głowy. - wyjaśnił i wskazał w lewo, gdzie było żółte. - To podejrzewam Yellow, bo mówiłeś, że jest złośliwy, głośny i niereformowalny. - Wskazał następnie w prawo, gdzie było białe. - A to, w takim wypadku musi być White. Wydaje się racjonalny, aczkolwiek brutalny.


Wade'owi dosłownie opadła szczęka, a ramiona wraz z nią. Patelnia z niedokończonym naleśnikiem upadła głucho na podłogę, na co Peter drgnął lekko spłoszony. Kiedy masz potworny ból głowy i wyczulony słuch, to takie dźwięki są katorżnicze. Mężczyzna wydał z siebie nieokreślony dziwny pisk i położył obie swoje dłonie na policzkach w typowej pozie z jakiegoś głupiego anime.


- W końcu jakiś autor zlitował się nade mną i pozwolił ci na zobaczenie, co ta dwójka zakonserwowanych kretynów w dwóch kolorach do mnie mówi!


Spidey nas widzi?!


SPIDEY SKARBIE TY MOJE!! UWIELBIAMY TWÓJ ZGRABNY TYŁEK!! TWOJE MIĘŚNIE DUPY SĄ TAK SPRĘŻYSTE, ŻE AŻ BY MI STANĄŁ, ALE NIE MAM PENISA, WIĘC TO TYLKO MAŁE MARZENIE!!!


Peter natychmiast zrobił się czerwony jak pomidor. O tak, definitywnie widział słowa Yellow i wcale nie był zachwycony tym, co przeczytał. To było... no... zawstydzające na co najmniej pięć różnych powodów. Może jednak przyjaźń z najemnikiem nie będzie aż taka niebezpieczna jak przypuszczał na początku?


Koniec


Bonusowa scenka po napisach:

- O nie, Peter znalazł z nim wspólny język. - Tony załamał się, unosząc ostentacyjnie ręce w niebiosa ze wzrokiem utkwionym w górę. - Za co mnie wszechświat tak chce pokarać?! Czy byłem złym mentorem? Ojcem? Czemu Pete musiał się zaprzyjaźnić właśnie z tym palantem mordercą?!


- Znasz go, Tony. - Steve parsknął śmiechem. - Nie ocenia ludzi pochopnie i ciężko mu z zaufaniem. Wade musiał zrobić coś naprawdę dużego, żeby Peter mógłby mu na tyle pozwolić.


Stark nie był wyraźnie zachwycony, ale widząc jak Peter śmieje się i trąca Deadpool'a lekko w ramię, coś w jego wnętrzu mięknie. I nie, tym razem na pewno nie zlał się do stroju, żeby przefiltrować wodę. Nie był pijany. Nie tym razem.


Po prostu...


Cieszyło go szczęście jego dzieciaka...


A na rozmowę czy powinien się przyjaźnić z najemnikiem, przyjdzie jeszcze pora.

Strachliwy Pajączek i Ciekawski NajemnikOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz