Znajome drzwi
Pytasz, czemu tak uwielbiam śnieg.
Ha, nie jest to jakaś tajemnica.Odrzućmy wpierw dzieciństwa wiek,
łyżwy, sanki, lepienie bałwana.
Omińmy krajobraz rodem z bajki,
atmosferę odwiecznych kolęd,
w serniku liczne rodzynki
i choinkę z mnóstwem bombek.Wtedy zostanie wieczór z polną drogą
przysypaną warstwą puchu białego.
I domek, do którego wiodą
najukochańsze ślady innych butów.Te dwie ścieżki w końcu się łączą,
mogę wtedy w spokoju podziwiać
twoje kroczki w jasnym mroku
białego śniegu i gwiazd.Potem wystarczy grzecznie zapukać
i otworzyć znajome drzwi,
z których zapach zimy bucha
oraz woń gorącej czekolady.Ty już w środku grzejesz swe
sopelki przy żółtym kubku
i tak uroczo gniewasz się,
gdy zapomniałem o szaliku.Więc pytasz, czemu tak uwielbiam śnieg.
Cóż, głównie dlatego,
że jest moim drogowskazem
i najjaśniejszą latarnią.________
No i lecimy!
W ogóle wczoraj byłam z siebie niewiarygodnie dumna, gdy doszło do mnie, że zaczynając drugiego grudnia, wyrobię się do końca miesiąca. Tak, brawo ja. Wiedza o kalendarzu czasem się przydaje.
Trzymajcie się Robaczki!
CZYTASZ
Przysypane pierwszym śniegiem
PoetryKolejne wyzwanie! Tym razem zimowo, śnieżnie i... surrealistycznie. Oczywiście w miarę możliwości.